Trudno powstrzymać łzy. Syn Wojciecha Paszkowskiego zabrał głos po jego śmierci
23 sierpnia zmarł Wojciech Paszkowski - aktor dubbingowy, twórca niesamowitych głosów podkładanych pod przede wszystkim animowane postacie. Niespełna dwa tygodnie po śmierci artysty jego syn opublikował w sieci poruszający wpis.
Nie żyje Wojciech Paszkowski
Choć zapewne wiele osób nie kojarzy jego twarzy, to jednak głos, którym mówił, zna niemal każdy. Wojciech Paszkowski był niesamowitym aktorem dubbingowym, twórcą niezapomnianych postaci. Najczęściej można było go usłyszeć w produkcjach animowanych.
Mówił głosem Mike'a Wazowskiego w “Uniwersytecie Potwornym”, doktora Heinza Dundersztyca w “Fineaszu i Ferbie”, Pana Pinga w “Kung Fu Panda” czy Francisa E. Francisa w “Dzieciak rządzi”.
Wojciech Paszkowski zmarł 23 sierpnia w wieku 64 lat . Jak podają media, zmagał się z problemami zdrowotnymi - dwukrotnie przeszedł udar , a po drugim z nich znacznie ograniczył swoją aktywność zawodową.
Syn w poruszający sposób pożegnał Wojciecha Paszkowskiego
Śmierć Wojciecha Paszkowskiego poruszyła wiele osób - nie tylko jego najbliższych, ale również osoby związane ze światem artystycznym oraz jego fanów. W sieci pojawiły się liczne wpisy związane z jego odejściem i stratą dla polskiego dubbingu.
Na podobny gest zdecydował się również syn aktora . We wtorek 3 września Jan Paszkowski w mediach społecznościowych zamieścił obszerny i niezwykle poruszający wpis, pełen emocji.
ZOBACZ TAKŻE : Udar, zawał, a teraz nowotwór. Piorunujące wieści o Stanie Borysie
Początek postu bezpośrednio skierowany jest do Wojciecha Paszkowskiego. Jego syn, zwracając się do ojca, zastanawia się, co właśnie teraz mogli robić. Czy aktor przygotowywałby swoje popisowe danie? A może ruszyłby z nim na przejażdżkę skuterem? Albo rowerem? Jednocześnie roztaczając wizję, jak przebiegłoby ich spotkanie.
Zazwyczaj robiłbyś dziś pewnie swoje popisowe krewetki z pomidorami, dorszem, który rozpadając się „super zagęszcza sosik” i koniecznie bagietką. Albo pojechalibyśmy skuterem pod parkan Okęcia „od Krakowskiej”, bo tak dziś wieje, że stamtąd lądują… Popatrzylibyśmy przez lornetkę i powdychalibyśmy charakterystyczny zapach lotniczego paliwa, które pachnie jak grill w Urlach. A może korzystając z wyjątkowo letnich dni, wzięlibyśmy rowery i ruszyli w stronę Kampinosu, żeby ostatecznie skończyć na naszych ulubionych pikantnych skrzydełkach jedzonych w barze przy stacji benzynowej - napisał Jan Paszkowski.
Syn Wojciecha Paszkowskiego w poruszających słowach zwraca się do zmarłych rodziców
Jan, ponownie zwracając się do Wojciecha Paszkowskiego w swoim wpisie, wyjawił, za co jest mu tak bardzo wdzięczny. Post ten może być swoistym pożegnaniem z ojcem, który odgrywając wiele ról, zawsze pozostał sobą. Mężczyzna wspomniał także o swojej zmarłej matce i emocjach, które mu towarzyszą.
Dzisiaj zrobiliśmy ten dzień dla Ciebie, Tato. Tak bardzo dla Ciebie. Zupełnie jakby na chwilę zatrzymało się miasto… Zagrałeś dziś wspaniały spektakl, zakończony długimi i przejmującymi, przenikającymi do najgłębszych miejsc owacjami. Jak zawsze z resztą… Przecież to standard sygnowany Twoim imieniem i naszym nazwiskiem. A my, skąpani we wrześniowym upale, podziękowaliśmy Ci za największą rolę, jaką przyszło Ci tworzyć. Czyli rolę Samego Siebie. Teraz czuję ogromną ulgę. Ogromny, wewnętrzny spokój. Bo wiem, że mam Was razem tu na ziemi, tam na górze i w sercach tak wielu osób. Mamo i Tato - możemy przeczytać.