To były ostatnie słowa Tomka Jakubiaka do fanów. "Moje kochane głodomory..."

Jeszcze kilka dni temu pisał do swoich obserwatorów z Aten, dziękując za wsparcie i prosząc o wyrozumiałość. Dziś jego słowa poruszają jeszcze mocniej. Tomasz Jakubiak przegrał walkę z nowotworem, a jego ostatnie słowa poruszyły tysiące fanów.
Tomasz Jakubiak na oczach całej Polski walczył z chorobą
Tomasz Jakubiak nie ukrywał choroby przed światem. Gdy tylko w "Dzień dobry TVN" ogłosił swoją diagnozę - rzadki, trudny do leczenia nowotwór - jego fani błyskawicznie ruszyli z pomocą. Na leczenie, w tym transport karetką do Aten, zebrano ponad milion złotych. Sam Jakubiak nigdy nie traktował tego jak oczywistości. Jego słowa wdzięczności przewijały się w każdym wpisie.
Z całego serca dziękuję Wam za troskę, wiadomości i wsparcie - są dla mnie niezwykle ważne - zaznaczył w ostatnim poście.
Mimo że sam zmagał się z chorobą, myślał o innych. Jego wpis był nie tylko aktualizacją stanu zdrowia, ale też próbą podziękowania za każdą wiadomość, przelew czy słowo otuchy.
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Przegrał walkę z nowotworemNadzieja, której Tomasz Jakubiak nie stracił do samego końca
Choć choroba była bezlitosna, Jakubiak do końca nie przestawał wierzyć. Wcześniejsze wpisy dokumentowały jego codzienność - relacje z wizyt lekarskich, trudne wieczory, ale też drobne radości, jak walentynki spędzone z żoną w kinie. Nawet ostatni post z Aten nie był deklaracją rezygnacji - wręcz przeciwnie. To była zapowiedź dalszej walki.
Walczę dalej. Z całych sił. Dziękuję, że jesteście - napisał w komentarzu pod grafiką z oświadczeniem, które okazało się ostatnimi słowami skierowanymi do fanów. Te proste słowa dzisiaj nabierają głębokiego znaczenia. Były ostatnią wiadomością, jaką publicznie skierował do świata. Świata, który dziś płacze po Tomaszu Jakubiaku - kucharzu, ojcu, mężu i człowieku, który nauczył nas, że nawet w chorobie można żyć z wdzięcznością i wiarą.
Ostatnie słowa Tomasza Jakubiaka do fanów
"Kochane Głodomory" - tak zaczynał się jego ostatni post na Instagramie, zamieszczony na pięć dni przed śmiercią. Tomasz Jakubiak, choć wówczas bardzo osłabiony, znalazł w sobie siłę, aby napisać kilka słów do tysięcy osób wspierających go w walce z rzadkim nowotworem.
Jak widzicie, jestem mniej aktywny w mediach społecznościowych. Obecnie przebywam w Atenach, gdzie intensywnie się leczę - pisał.
Z oświadczenia przebijała ogromna determinacja. Jakubiak podkreślał, że leczenie wymaga od niego całkowitego skupienia, wysiłku i mnóstwa energii. Każdy dzień nazywał wyzwaniem, któremu stara się sprostać "z pełnym zaangażowaniem". Choć cierpiał, nie narzekał. Przepełniony wdzięcznością, zapewniał, że czyta wiadomości i komentarze od fanów, nawet jeśli nie jest w stanie każdemu odpowiedzieć.
Wasza obecność, dobre słowa i pozytywna energia są dla mnie nieocenione - dodał.
List do fanów zamiast pożegnania
Ostatni wpis Jakubiaka nie był dramatycznym apelem ani pełną goryczy relacją z tego, przez co obecnie przechodzi. Przeciwnie - mimo fizycznej słabości, jego duch pozostał silny. Właśnie dlatego jego słowa nabrały dziś symbolicznego wymiaru.
Mam nadzieję, że zrozumiecie. [...] Proszę, nie odbierajcie tego jako obojętności - po prostu muszę teraz skoncentrować się na leczeniu - wyjaśniał z pokorą.
Ten krótki list do "Głodomorów", jak nazywał swoich obserwatorów, przypominał bardziej wiadomość od przyjaciela niż komunikat medialny. To również dlatego poruszył tysiące osób - w komentarzach internauci wysyłali mu słowa wsparcia i otuchy, a dziś - dzielą się wspomnieniami i składają kondolencje jego najbliższym.





































