W niedzielny poranek na autostradzie A4 pomiędzy węzłami Godzieszów i Zgorzelec doszło do zderzenia ciężarówki z autem osobowym. W tragicznym wypadku życie straciła jedna osoba, a kolejna jest ranna. Trasa w miejscu zdarzenia jest nieprzejezdna.Jak poinformował w rozmowie z PAP dyżurny wrocławskiego oddziału GDDKiA, do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę, 28 sierpnia br., po godzinie 7:00. Wypadek miał miejsce na trasie w kierunku Zgorzelca.– W zderzeniu ciężarówki i auta osobowego zginęła jedna osoba i jedna została ranna – podał dyżurny.Na razie nie wiadomo, w jakim stanie jest osoba poszkodowana. Trasa w miejscu wypadku jest nieprzejezdna, a utrudnienia dla kierowców mogą potrwać jeszcze nawet przez cztery godziny. Służby wyznaczyły objazdy przez węzeł Godzieszów.Artykuły polecane przez Goniec.pl:Ekspert storpedował pomysł Andrzeja Dudy. 15. emerytura to "absurd". Zdradził, kto za to zapłaciJarosław Kaczyński powoli traci kontrolę, sytuacja PiS jest dramatyczna. Wynik sondażu mówi wszystkoNie żyje Hana Zagorova. Przyjaciółka Maryli Rodowicz zasłynęła przerwanym występem w SopocieŹródło: goniec.pl, interia.pl
W miniony piątek w nocy doszło do tragedii na drodze pomiędzy miejscowościami Siemkowice i Marchewki w województwie łódzkim. Kierowca osobówki rzucił się do ucieczki przed funkcjonariuszami policji, a po chwili stracił panowanie nad autem. Pojazd z impetem uderzył w drzewo, nie żyje dwóch mężczyzn.Jak relacjonowała w rozmowie z TVN24 mł. asp. Wioletta Mielczarek z policji w Pajęcznie, w piątek, 26 sierpnia br., o godzinie 23.40 dyżurny otrzymał zgłoszenie o nietrzeźwym kierowcy, który jeździ pojazdem marki peugeot po Siemkowicach.- Na miejsce wysłano patrol. W trakcie dojazdu, na jednej z ulic, mundurowi zauważyli ten pojazd, a kierujący na widok radiowozu znacznie przyspieszył - przekazała mł. asp. Mielczarek.
Nie żyje starsze małżeństwo z Poznania, które wczoraj brało udział w wypadku na drodze krajowej nr 15, pomiędzy Wałkowem a Koźminem Wielkopolskim. Seniorzy podróżowali z 13-letnim wnukiem, chłopiec trafił do szpitala.Do tragedii doszło ok. godz. 17:00 w piątek, 26 sierpnia br. Dwa samochody osobowe zderzyły się czołowo na jednym z pasów ruchu.
Dramatyczne zgłoszenie odebrały we wtorek po południu służby z województwa łódzkiego. Na drodze krajowej nr 48 w miejscowości Brudzewice doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia z udziałem dwóch samochodów osobowych i ciężarówki. Śmierć na miejscu poniósł 40-letni mężczyzna. Policja wyjaśnia okoliczności wypadku.Do dramatycznego zajścia doszło we wtorek 23 sierpnia ok. godziny 15. Jak wynika z informacji przekazywanych przez policję i straż, na 33 kilometrze w pobliżu Brudzewic w gminie Poświętne niefortunnie zderzyły się trzy pojazdy - dwa osobowe i jeden ciężarowy. Skutki zdarzenia okazały się być opłakane.
Potworny wypadek na autostradzie A4 w okolicach miejscowości Strzelce Opolskie. Na remontowanym odcinku drogi w kierunku Katowic doszło do tragicznego w skutkach zderzenia dwóch samochodów ciężarowych. Oba pojazdy stanęły w ogniu, a kierowca jednego z nich spłonął uwięziony w kabinie. Droga jest nieprzejezdna.To już kolejne doniesienia potwierdzające, że na polskich drogach wciąż nie jest bezpiecznie. Nie ma dnia, by służby nie informowały o tragicznych wypadkach, w których giną niewinni ludzie. Nie inaczej było w nocy z poniedziałku na wtorek na autostradzie A4, gdzie doszło do dramatycznego zajścia z udziałem dwóch aut ciężarowych.
Rodzinny dramat pod Krotoszynem w Wielkopolsce. W niedzielę wieczorem na drodze w miejscowości Starkówiec doszło do tragicznego zderzenia samochodu osobowego z drzewem. Autem podróżowało małżeństwo z synem. 51-letnia kobieta trafiła do szpitala, natomiast życia 26-latka nie udało się uratować.W niedzielny wieczór kierowcy planujący podróż trasą Starkówiec-Łagiewniki musieli przygotować się na korzystanie z objazdów. Droga była bowiem przez długi czas zablokowana po tym, jak jadący nią osobowy mercedes z dużą prędkością wjechał w przydrożne drzewo. W samochodzie przebywała trzyosobowa rodzina.
16 osób zginęło, a 21 zostało rannych w wypadku, do którego doszło na autostradzie w okolicach miasta Gaziantep w Turcji. W katastrofie uczestniczyły m.in. karetka pogotowia, wóz strażacki i samochód ekipy dziennikarskiej.Do tego tragicznego w skutkach wypadku doszło w wyniku uderzenia autokaru w karetkę, która zjawiła się na miejscu w związku ze stłuczką samochodu osobowego, która miała miejsce wcześniej. Autokar uszkodził również stojący w pobliżu wóz strażacki oraz wóz ekipy dziennikarki, po czym przejechał 200 metrów i się przewrócił.
Tragiczny wypadek na drodze wojewódzkiej numer 631 w Wólce Radzymińskiej pod Warszawą. Kierujący osobowym seatem 73-letni mężczyzna z niewyjaśnionych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu, a następnie do rowu i uderzył w drzewo. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Mimo reanimacji, życia poszkodowanego nie udało się uratować. W czwartek 18 sierpnia na polskich drogach znów było bardzo niebezpiecznie. Do groźnego zdarzenia doszło m.in. nad ranem w Wielkim Pułkowie w woj. kujawsko-pomorskim, po południu zaś pilnej interwencji służb wymagał dramatyczny incydent na drodze wojewódzkiej nr 631.
Wielkopolska policja przekazała informacje o tragicznej śmierci 35-letniego mężczyzny, którego potrącił pociąg na dworcu w Mosinie. Na miejscu prowadzone są czynności wyjaśniające zajście.
Do tragicznego wypadku doszło w Warszawie na ul. Jagiellońskiej. Jak informuje „Super Express”, tramwaj przytrzasnął czteroletniego chłopca i przeciągnął go po kamienno-żwirowym torowisku od przystanku PIMOT w kierunku Żerania. Niestety, ale dziecko nie żyje.Według doniesień dziennikarzy „SE”, świadkiem zdarzenia była babcia małoletniego chłopca, który znajdował się pod jej opieką. W wyniku mocnego szoku spowodowanego zaistniałą sytuacją, kobieta straciła przytomność. Chwilę później została ona przetransportowana do najbliższej placówki medycznej. W miejscu strasznej tragedii pojawił się ojciec chłopca, będący policjantem wydziału prewencji komisariatu dzielnic Wola i Bemowo. Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję ws. dodatku węglowego. Polacy mogą szykować wnioskiWypadek polskiego autokaru w Chorwacji. Ekspert stawia na jedną przyczynę, to bardzo powszechna choroba"Wiadomości" bezczelnie zignorowały temat skażenia Odry. Informacja o katastrofie trwała 55 sekundNa miejscu śmierci czteroletniego chłopca pracują wszystkie służby ratunkowe. Świadkowie tragedii na Pradze-Północ nie mogą otrząsnąć tuż po okrutnych wydarzeniach, które miały tam miejsce. - Potwierdzam, że dziecko nie przeżyło wypadku – poinformowała „Super Express” kom. Paulina Onyszko z białołęckiej policji. Szczegóły zdarzenia łamią nawet najtwardsze serca. Jak wynika z doniesień medialnych, prawdopodobną przyczyną wypadku był fakt, że czterolatek nie zdążył wsiąść do tramwaju. Automatycznie zamykające się drzwi nagle zatrzasnęły mu nogę, a motorniczy prawdopodobnie nie był tego świadomy. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Informacje o tragicznym zdarzeniu potwierdził Maciej Dutkiewicz, rzecznik prasowy Tramwajów Warszawskich, zwracając jednocześnie uwagę na nieszczęśliwy splot wydarzeń. Powiedział, że tramwaj linii 18 będący po części miejscem tragedii, nie był monitorowany, ponieważ jest to pojazd starszego typu – Konstal 105 Na. Do okropnego wypadku doszło w piątek 12 sierpnia o godzinie 11:40 na jednej z warszawskich ulic. Tramwaj linii 18 jadący w kierunku żerańskiej pętli z przystanku PIMOT. Dziecko zostało przeciągnięte przez kilkadziesiąt metrów po żwirze pomiędzy wspomnianym przystankiem PIMOT a Batalionu „Platerówek” naprzeciw centrum rozrywkowego „Hulakula”. Dużo czasu minęło, zanim pojazd zupełnie się zatrzymał. - Wszyscy płaczą, nie mogą powstrzymać silnych emocji - relacjonowała dla „SE” jedna z osób, które później pojawiły się na miejscu zdarzenia przy ul. Jagiellońskiej. Tramwaje kierowane są na objazdy. Źródło: Super Express
Śmiertelny wypadek z udziałem rowerzystki na drodze krajowej nr 91 w Niechcicach (woj. łódzkie). 52-letnia kobieta, jadąc do pracy, została potrącona przez nadjeżdżający autobus i odnosła poważne obrażenia. Na miejscu pracują policjanci, ruch odbywa się wahadłowo.Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło w poniedziałek 8 sierpnia przed godziną 7 rano. Na odcinku DK 91 pomiędzy miejscowościami Rozprza i Niechcice w powiecie piotrkowskim autobus zahaczył o jadąca rowerem kobietę. 52-latka zginęła na miejscu.
Śmiertelny wypadek na drodze między Krzemieniewem, a Sierpowem w gminie Czarne w województwie pomorskim. Jadący motorowerem 19-latek i jego 27-letni towarzysz wjechali w przydrożne drzewo i ponieśli śmierć na miejscu. Przyczyny tragedii wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratora. Funkcjonariusze apelują jednocześnie o rozwagę i ostrożność.Dramatu rozegrał się w niedzielę 7 sierpnia tuż po godzinie 4 nad ranem. Na lokalnej drodze łączącej miejscowości Sierpowo i Krzemieniewo w pomorskiej gminie Czarne doszło do wypadku z udziałem motoroweru, którym podróżowało dwóch mężczyzn.
Polskie i chorwackie media żyją sobotnim wypadkiem polskiego autokaru z pielgrzymami jadącymi do Medjugorie. Po tym, jak autobus zjechał z pasa ruchu i wpadł do rowu, nie żyje 12 osób, a 34 są poważnie ranne. Tożsamość niektórych ofiar i poszkodowanych wciąż jest ustalana, a relacje rannych Polaków i opiekujących się nimi lekarzy uświadamiają ogromną skalę tragedii.Pielgrzymka do świętego miejsca wielu katolików, popularnego Medjugorie, miała być dla 44 wiernych okazją do szukania ukojenia i modlitwy o darowanie łask. Niestety, do popularnego zakątka nigdy nie dotarli, bo w sobotni poranek, przemierzając Chorwację, stali się uczestnikami jednego z najtragiczniejszych wypadków z udziałem autokaru ostatnich lat.
32 osoby zostały przewiezione do placówek medycznych w Chorwacji po tragicznym wypadku polskiego autokaru. Wśród nich 19 jest w stanie ciężkim. W wywiadzie udzielonym RMF FM, ekspert ds. ruchu drogowego Łukasz Kucharski, podkreślał jak wyjątkowo niekorzystne przy tego typu zdarzeniach jest tamtejsze ukształtowanie terenu.
Mrożąca krew w żyłach relacja chorwackiego strażaka, który uczestniczył w akcji ratunkowej po wypadku polskiego autokaru na autostradzie A4 w Chorwacji. Ivan Ivančan opisywał, że autobus "wyglądał, jakby uderzył w ścianę", a impet, z jakim wjechał do rowu miał być tak duży, że kierowca wypadł przez szybę pojazdu. Miejscowe media są zgodne - to jeden z najtragiczniejszych wypadków w najnowszej historii kraju.Patrząc na zdjęcia z miejsca wypadku polskiego autokaru przewożącego pielgrzymów zmierzających do Medjugorie, nie ma żadnych wątpliwości, że doszło do ogromnej tragedii. To, co widać na fotografiach dosłownie mrozi krew w żyłach, ale jeszcze bardziej dojmujące są realcje, spływające od osób, które widziały skalę dramatu na własne oczy.
Znane są nowe doniesienia dotyczące pasażerów autokaru, który dziś nad ranem wypadł z drogi i wjechał do rowu na autostradzie A4 w Chorwacji. Jak donoszą służby, aktualny bilans ofiar wzrósł do 12 osób, a wielu z przebywających w szpitalu poszkodowanych jest w stanie ciężkim. Wszyscy brali udział w pielgrzymce do Medjugorie.Jak informowaliśmy, w sobotę rano napłynęły tragiczne wieści z Chorwacji, gdzie doszło do wypadku autokaru przewożącego obywateli Polski. Dramatyczne doniesienia zostały potwierdzone przez polskie władze, a na miejsce, na polecenie premiera, udała się delegacja medyków, psychologów oraz minister zdrowia Adam Niedzielski i wiceminister Marcin Przydacz.
Premier Mateusz Morawiecki zareagował na tragiczne doniesienia o wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. Szef polskiego rządu poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych o tym, że na miejsce dramatu wysłani zostali minister Adam Niedzielski, wiceminister Marcin Przydacz oraz sztab psychologów i medyków. Zdradził też smutną prawdę o podróżujących autobusem.Z minuty na minutę spływają kolejne tragiczne doniesienia dotyczące wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. W zdarzeniu, do którego doszło w sobotę nad ranem zginęło co najmniej 11 osób, a 34 są ranne. Na miejsce udają się polscy przedstawiciele, a za pośrednictwem mediów społecznościowych nowych informacji dostarcza premier Mateusz Morawiecki.
Czarny dzień na drogowej mapie Europy. W sobotę nad ranem doszło do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem autokaru na autostradzie A4 w Chorwacji. Dotychczas potwierdzono śmierć 11 pasażerów, a ponad 30 ma być poważnie rannych. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło, że chodzi o polski autobus.Do dramatu doszło około godziny 5:40 na 62. kilometrze autostrady A4 między miejscowościami Jarek Bisaški i Podvorec. Autobus zmierzał w kierunku chorwackiej stolicy, Zagrzebia.
Tragiczny finał zderzenia samochodu ciężarowego z osobowym na drodze wojewódzkiej 781 w małopolskiej gminie Chrzanów. W wypadku śmierć na miejscu poniosła 25-letnia kobieta, której życie próbowało jeszcze ratować Lotnicze Pogotowie Ratunkowe. Według wstępnych ustaleń, przyczyną tragedii był wybuch opony w aucie dostawczym.Dramat na drodze wojewódzkiej 781 rozegrał się w czwartek ok. godz. 15:30 w miejscowości Płaz. Służby otrzymały wówczas zgłoszenie o groźnie wyglądającym zderzeniu dwóch samochodów, które wpadły na siebie z tak wielką siłą, że wypadły z trasy.
Tragiczny środowy wieczór na drodze wojewódzkiej 471 w powiecie kaliskim. Jadący osobowym mercedesem 37-letni kierowca zboczył z drogi i uderzył z impetem w stojące nieopodal drzewo. Poszkodowanego z wraku auta wyciągać musieli strażacy. Mimo udzielonej pomocy, mężczyzna zmarł.Do tej niewyobrażalnej tragedii doszło 3 lipca chwilę po godzinie 20 w miejscowości Sierzchów w gminie Opatówek. Na miejsce wypadku skierowane zostały policja, Zespół Ratownictwa Medycznego oraz liczne jednostki straży pożarnej.
Warszawa. Śmiertelne potrącenie na stacji metra Wilanowska. - Nie kursuje metro między stacjami Politechnika i Ursynów. Zamknięta jest stacja Wilanowska. Doszło do tragicznego wypadku. Czynności prowadzi policja i prokurator - przekazała rzecznik Metra Warszawskiego Anna Bartoń.Śmiertelny wypadek w warszawskim metrze. Na stacji Wilanowska pociąg potrącił pasażera. Ogromne utrudnienia w kursowaniu metra. Przygotowano komunikację zastępczą.
Ogrom niedzielnego wypadku około 80 km od Chicago sprawia, że głos grzęźnie w gardle. W zderzeniu dwóch samochodu na autostradzie zginęło 7 osób, w tym matka i 5 dzieci. Za kierownicą pojazdu, który doprowadził do kraksy, siedziała zaledwie 22-letnia kobieta. Jej imię i nazwisko znajduje się na liście ofiar śmiertelnych.Trudno pogodzić się z tak wielkim dramatem i natychmiastową śmiercią dzieci, które miały przed sobą całe życie. Społeczność stanu Illinois w USA nie mogą zrozumieć, jak doszło do tragicznego wypadku na międzystanowej autostradzie.Był niedzielny poranek, gdy ciszę przeciął ryk syren. Służby pędziły w kierunku autostrady nr 90 w hrabstwie McHenry. 80 km od Chicago doszło do wypadku, który zapisze się na tragicznych kartach tego regionu. Zginęło 7 osób, a większość z nich to dzieci. Najstarsze miało zaledwie 13 lat.
Dramatyczny wypadek w powiecie tomaszowskim z udziałem autokaru, którym podróżowało ponad 60 osób. Pasażerowie jadący w nocy z piątku na sobotę brali udział w zderzeniu z samochodem osobowym. Przednia szyba została dosłownie roztrzaskana. Jedna osoba zginęła na miejscu, druga ofiara zmarła w szpitalu. Zawinił czynnik ludzki?Nocna podróż zamieniła się w krwawy horror. W miejscowości Zatyle (pow. tomaszowski) około godziny 3 nad ranem doszło do zderzenia autokaru oraz samochodu osobowego.W autobusie znajdowało się ponad 60 osób. W drugim pojeździe podróżowało dwóch mężczyzn. Lubelska policja potwierdziła: nie żyją dwie osoby. Nie miały szans na przeżycie.
Śmiertelny wypadek z Berdychowa na długo zapisze się w pamięci strażaków i ratowników pogotowia. Nad ranem doszło do zderzenia samochodu osobowego z drzewem, a kierowca... znalazł się pod pojazdem. Mężczyzna nie zginął od razu.Niektóre wypadki przeczą prawom fizyki i w czasie słuchania o tym, co widzą służby po przyjechaniu na miejsce, pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi. Tak jest i tym razem.W środę 27 lipca o godzinie 3:18 doszło do wypadku na drodze krajowej nr 92 w Berdechowie (woj. wielkopolskie). Na miejscu pojawili się m.in. strażacy z OSP Pniewy i... na początku nigdzie nie widzieli kierowcy rozbitego samochodu.
Niewiarygodny dramat podczas wymarzonych wakacji w słonecznej Grecji. 22-letni Jack Fenton zginął przebywając na urlopie ze swoimi najbliższymi, z którymi wybrał się na wycieczkę helikopterem. Eskapada udała się i wszyscy szczęśliwie mogli opuścić pokład maszyny, jednak wówczas doszło do zdarzenia, które na dobre przekreśliło marzenia o niezapomnianym wypoczynku.Piaszczyste plaże, słoneczna pogoda, lazurowa woda, błękitne niebo i niepowtarzalne krajobrazy. To wszystko co roku przyciąga na greckie wyspy rzesze turystów, spragnionych wypoczynku i dobrej zabawy. Wybierając się w podróż nikt jednak nie zakłada, że spełnienie marzenia może przynieść opłakane skutki, a wyprawa w nieznane zakończy się rodzinną tragedią.
Ogromna tragedia podczas prac polowych w Zabrzeży w Małopolsce. 66-letni mężczyzna został przejechany przez kombajn zbożowy. Mimo reanimacji, poszkodowanego nie udało się uratować. Od lat służył jako członek miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej. Pogrążeni w rozpaczy koledzy z jednostki zamieścili w mediach społecznościowych wzruszające pożegnanie.Lato to okres wzmożonej pracy dla każdego rolnika. Pod koniec lipca na polach zaroiło się od kombajnów, co oznacza, że nadeszła pora na rozpoczęcie corocznych żniw. Niestety, na Sądecczyźnie inauguracja sezonu zbiegła się z ogromną tragedią.
Tragedia w województwie małopolskim. Dwóch mężczyzn w wieku 51-lat utopiło się w zbiorniku oczyszczalni ścieków w Miechowicach Wielkich. Prokuratura bada przyczyny i okoliczności zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że w oczyszczalni miał miejsce przerażający wypadek. Policja wykluczyła wstępnie udział osób trzecich. Tragedia w oczyszczalni ścieków To miał być dzień jak co dzień. Dwaj 51-letni mężczyźni weszli do swojego zakładu pracy - oczyszczalni ścieków - będąc przekonanymi, że czekają ich rutynowe zadania, po których będą mogli udać się do domu na zasłużony odpoczynek. Los zadecydował jednak inaczej, a ich życie zakończyło się tego samego dnia. Co było przyczyną? Jak do tego doszło? Sprawę badają biegli. Na razie wiadomo tylko, że zostali znalezieni martwi w jednym ze zbiorników na terenie oczyszczalni. - W trakcie prac przy zbiorniku doszło do wypadku, wyciągnięto ze zbiornika dwa ciała. Na miejscu pracuje prokurator, biegły z zakresu BHP oraz policja - wyjaśnił w rozmowie z Goniec.pl mł. asp. Bartosz Izdebski z zespołu prasowego KWP w Krakowie. Zatrważające okoliczności zdarzenia pozostają zagadką, ale jak wyjaśnił nam przedstawiciel małopolskiej policji, już za kilka dni prokuratorskie śledztwo powinno rozświetlić mgłę wątpliwości. Wypadek przy pracy? - Wstępnie wykluczyliśmy udział osób trzecich, to nieszczęśliwy wypadek w trakcie pracy - powiedział nam nasz rozmówca z małopolskiej policji. By całkowicie odsunąć tezę o tym, że ktoś mógł przyczynić się do śmierci mężczyzn w oczyszczalni ścieków, potrzebne będzie wnikliwe śledztwo, nad którym pracują obecnie przedstawiciele służb. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Paweł Kukiz ponownie postawił PiS ultimatum. Tym razem Jarosław Kaczyński się przejmie i dotrzyma słowa?Alert RCB trafił do Polaków. Sytuacja jest poważna, IMGW ostrzega o "ekstremalnym" zagrożeniuMatka zostawiła dwumiesięczne dziecko w aucie i poszła na zakupy. Nie rozumiała pilnej akcji służb Źródło: goniec.pl
14-letni Mateusz Szymczak miał przed sobą całe życie, które nagle przerwał tragiczny wypadek. Zrozpaczona matka nastolatka nie jest w stanie przebaczyć 43-letniemu Mateuszowi J., który doprowadził do śmierci jej syna.– Trudno patrzeć, jak inne dzieci biegają po podwórku, uczą się, a my syna odwiedzamy na cmentarzu – wyznała przez łzy w rozmowie z "Faktem" 44-letnia Małgorzata Szymczak.1 stycznia ubiegłego roku pijany i odurzony narkotykami Mateusz J. wsiadł za kółko swojego luksusowego BMW i ruszył w drogę. Chwilę później jego rozpędzone do ponad 160 km/h auto z impetem wbiło się w samochód, którym podróżowało małżeństwo Szymczak z dwoma synami. 43-latek wyprzedzał na podwójnej ciągłej linii.