Śmierć Kamila Durczoka to prawdziwy cios dla świata mediów. Nic dziwnego zatem, że Beata Tadla zdecydowała się na pożegnanie kolegi, z którym niegdyś współpracowała. Beata Tadla dowiedziała się o śmierci Kamila Durczoka podczas prowadzenia programu "Onet Rano" na żywo. Goszcząc Władysława Kosiniaka-Kamysza, postanowiła skomentować odejście kolegi z branży.
Za życia Kamil Durczok nie stronił od mediów społecznościowych. Sprawdziliśmy jak wyglądał ostatni wpis zmarłego dziennikarza na Twitterze. Widać w nim niegasnący optymizm popularnego prezentera. Kamil Durczok chętnie dzielił się z obserwatorami Twittera swoimi przemyśleniami polityczno-społecznymi, a nawet elementami życia prywatnego. Nieoczekiwane odejście Śmierć Kamila Durczoka to niewątpliwie wstrząs dla polskiego życia publicznego. Choć życie i działalność dziennikarza obfitowały w kontrowersje, nikt nie był w stanie odmówić mu ogromnego talentu i niezrównanego doświadczenia.Informacje o odejściu dawnego prezentera m.in. "Faktów" TVN i "Wiadomości" TVP spadły dziś rano niczym grom z jasnego nieba. Durczok zmarł w wieku zaledwie 53 lat. Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo15 listopada dziennikarz trafił na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego SUM w Katowicach. Jego stan określany był jako ciężki, doznał krwotoku.Zgon nastąpił następnego dnia, a lekarze określili jego przyczyny w "zaostrzeniu przewlekłej choroby i zatrzymaniu krążenia". Kamil Durczok zmarł o godz. 4.23. Ostatni wpis Za życia Kamil Durczok chętnie dzielił się swoimi przemyśleniami społeczno-politycznymi na Twitterze, którego starał się na bieżąco prowadzić. Profil dziennikarza cieszył się dużą popularnością na portalu. Jego ostatni wpis pojawił się tam 9 listopada i składał się zaledwie z dwóch słów, z których przebija się do świadomości czytelnika optymizm, którym zdawał się tryskać reporter niemal do ostatnich chwil życia. Kamil Durczok napisał wówczas po prostu "Dzień dobry", a powitanie opatrzył dwoma uśmiechniętymi emotikonkami. Dziś pod wpisem pojawia się wiele komentarzy internautów, którzy oddają hołd wybitnej postaci mediów i dzielą się refleksjami dotyczącymi jego śmierci. Dzień dobry 🙂🙃— Kamil Durczok (@durczokk) November 9, 2021 Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rzecznik KGP: Służby białoruskie podają migrantom wódkęMenadżer Kurdej-Szatan ujawnił, jakie plany na przyszłość ma gwiazdaSE: Kaczyński ma już potencjalne kandydatki na prezydentaJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected] Źródło: Twitter
Kamil Durczok nie żyje. Jednostka szpitalna, która próbowała wstrzymać jego krwotok podała, jaka była oficjalna przyczyna śmierci dziennikarza. Przypomnijmy, że Kamil Durczok zmarł 16 listopada nad ranem. Przewieziono go do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. prof. K. Gibińskiego SUM w Katowicach. Jak podała Interia, Durczok doznał krwotoku.
Kamil Durczok zmarł w wieku 53 lat. Dziennikarz przez długi okres pozostawał na świeczniku mediów, które żywo interesowały się jego burzliwym życiem uczuciowym. Głośny rozwód i związek z młodszą partnerką mocno nadszarpnęły wizerunek legendarnego prezentera.Kamil Durczok zmarł dziś nad ranem w rodzinnych Katowicach. Dziennikarz przez lata był w szczęśliwym związku z Marianną Dufek. Para rozwiodła się jednak w 2017 roku. Jej rozstanie i nowy związek prezentera z o wiele lat młodszą Julią Oleś były szeroko komentowane w mediach. Oto, jak wyglądała historia związków Kamila Durczoka.
Kamil Durczok zmarł dziś nad ranem. Jeszcze nie tak dawno temu o dziennikarzu rozpisywały się najważniejsze media w Polsce, a sam Durczok był niekwestionowaną gwiazdą telewizji. Mało kto wie jednak, jak wyglądało jego życie rodzinne. Sprawdziliśmy, co wiemy na temat żony i syna Kamila Durczoka.Życie Kamila Durczoka nie było łatwe. Choć wielu zazdrościło mu talentu i wielkiej kariery medialnej, sfera prywatna pełna była niepowodzeń i trudnych momentów, w których przez wiele lat wspierała dziennikarza rodzina.
Kamil Durczok nie żyje. W 2003 roku dziennikarz chorował na białaczkę. Skutkiem działania nowotworu było wyniszczenie jego organizmu. Durczok musiał przyjmować chemioterapię. Chory przychodził również do pracy.Udostępnione wydanie z marca 2003 roku Durczok poprowadził całkowicie sam. "Wiadomości" skupiły się wtedy na początkach wojny w Iraku, którą Durczok bardzo sprawnie przedstawił.
Kamil Durczok nie żyje. Informację o jego śmierci potwierdziły rodzina oraz Uniwersyteckie Centrum Kliniczne im. Gibińskiego w Katowicach. Tuż przed śmiercią dziennikarza doszło do niebezpiecznego zdarzenia. To właśnie ono było najpewniej przyczyną śmierci.Jak podała Interia, w organizmie Durczoka doszło do krwotoku. Nie podano na razie, czym mógł być spowodowany. Dziennikarz zmarł 16 listopada nad ranem.
Kamil Durczok nie żyje. Przez lata był jedną z najbardziej znanych postaci telewizji. Jego kariera pełna była wzlotów i upadków. Niewielu wie jednak, gdzie pracował, nim stał się postacią znaną wszystkim telewidzom w Polsce. Durczok został uhonorowany szeregiem dziennikarskich nagród, m.in. Grand Press, którą uzyskał w 2000 roku. Udało mu się również uzyskać Złotą Telekamerę w kategorii Informacje w 2008 roku i Wiktora w 2004. CZYTAJ TEŻ: Porażające co przed śmiercią przechodził Kamil Durczok. Łzy aż same lecą
Kamil Durczok nie żyje. W nocy z poniedziałku na wtorek dziennikarza bezskutecznie reanimowano. Były pracownik TVP, TVN i Polsat News miał 53 lata. Przed laty stoczył nierówną walkę z białaczką, a w maju tego roku ponownie trafił do szpitala, gdzie przetaczano mu krew.Kamil Durczok zmarł dziś w szpitalu w Katowicach. Dziennikarz był legendą telewizji informacyjnych. Przez lata współpracował z największymi stacjami, a pracy nie porzucił nawet wtedy, gdy zdiagnozowano u niego białaczkę.
Nie żyje Kamil Durczok. Dziennikarz zmarł 16 listopada w Katowicach. Informację potwierdziła najbliższa rodzina. Redakcja Press potwierdziła informację u rodziny zmarłego. Ten w chwili śmierci miał 53 lata.CZYTAJ TEŻ: Porażające co przed śmiercią przechodził Kamil Durczok. Łzy aż same lecą