Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Polska > Strzembosz: poprzedni rząd, czego się nie dotknął, to sp..., więc obecny stara się niczego nie dotykać
Maciej Strzembosz
Maciej Strzembosz 17.01.2025 13:01

Strzembosz: poprzedni rząd, czego się nie dotknął, to sp..., więc obecny stara się niczego nie dotykać

None
fot. East News, Paweł Wodzyński

Jak mówił klasyk: "Wspaniały to był rok, nie zapomnę go nigdy. Dużo pieniędzy miałem, dużo piłem wódki, bo bardzo ją lubię i dużo spałem”. A my wszyscy? Obaliliśmy rząd, który losy Ojczyzny podporządkował interesowi własnej partii i wymieniliśmy go na taki, który myśli, że najważniejsze jest zwalczanie poprzedników. 

"Rozwój kraju? Wymieniliśmy tych, którzy nie umieją, na tych, którzy nie chcą"

  • Drodzy Czytelnicy, od tego felietonu rozpoczynamy regularną publikację w Gońcu gościnnych tekstów Macieja Strzebosza, znanego polskiego producenta i scenarzysty filmowego.

Zmieniliśmy rząd, który mając od początku poparcie mniejszości Polaków, uważał, że wszystko, co wymyślał, jest genialne i zgodne z wolą suwerena czyli narodu, na taki, który miał jeszcze mniejszą mniejszość popierających, ale dla odmiany uważa, że wszystko co wymyśla jest genialne i zgodne z wolą narodu. 

Przy czym głównie wymyśla, co by skreślić z planów poprzedników. Przywracanie praworządności polega na tym, że politycy jeszcze więcej mówią o tym, kto jest winny, nie tylko zanim zaczął się proces, ale nawet zanim postawiono jakiekolwiek zarzuty.

Poprzedni rząd, czego się nie dotknął, to spieprzył, więc obecny stara się niczego nie dotykać. W kwestii rozwoju kraju wymieniliśmy tych, którzy nie umieją, na tych, którzy nie chcą. Rozwojowa Scylla i Charybda, niby grecka, a typowo polska.

Ci, co popierają nowy rząd, nie ośmielają się żądać, by robił coś w ich interesie, bo każda krytyka traktowana jest jak granie w przeciwnej orkiestrze, a poza tym najbardziej boją się powrotu dawnego reżimu, więc nawet zastój w kałuży wydaje im się przepięknym, żeglownym oceanem; zaś ci, którym nie podoba się obecny rząd uważają, że są skazani na poprzedni. 

Sami zresztą też należą do coraz powszechniejszej grupy przestraszonych, tyle że boją się zmian i nowego świata, który i tak nadchodzi wielkimi krokami. Nikomu nie przyjdzie do głowy, że potrzebujemy czegoś nowego i tak między bezwolnymi tchórzami i zacietrzewionymi matołkami rozwiewa się nasza przyszłość.

Grzegorz Braun usunięty z Konfederacji. "Popełnił błąd" Nowy sondaż partyjny. Taki wynik oznaczałby trzęsienie ziemi na scenie politycznej

Niezależni i bezpartyjni

Jeśli zaś o trzeciej drodze mówi telewizyjny celebryta, któremu wydaje się, że jest mężem stanu, a po prostu jest mężem swojej żony, to i sama idea odrzucenia starego sporu nie wydaje się taka atrakcyjna. 

Zwłaszcza że z tych kilkunastu procent, które na niego głosowały, większość chciała obalenia duopolu, a on się w niego pięknie wpisał. 

W sondażach wszystkich partii wychodzi, że ludzie chcą niezależnego prezydenta. Nie dziwota, gdy przez 8 lat prezydentem była niesamodzielna miernota, chciałoby się kogoś, kto posługuje się własnym rozumem, a nie pożyczonymi na Nowogrodzkiej kilkoma komunałami.  

Efekt jednak jak to w Polsce jest ośmieszający. Marszałek Sejmu, którego partia ma w swojej nazwie jego nazwisko, stwierdza że jest kandydatem bezpartyjnym. Niezależnym kandydatem mieni się także zwycięzca partyjnego konkursu piękności urządzonego w gabinecie byłego Naczelnika Państwa na Nowogrodzkiej. 

Więc na konwencji startującej kampanię lidera sondaży przedwyborczych, obecny premier ogłasza, że ich partyjny kandydat jest najbardziej obywatelski ze wszystkich.

Kłopot tylko w tym, że o ile Karol “Nic nie uważam” Nawrocki nie jest formalnie członkiem PiS, to Rafał “Ależ ja jestem fajny” Trzaskowski jest wiceprzewodniczącym Platformy i wygrał oficjalne prawybory, w których głosować mogli wyłącznie członkowie partii. Czyim zatem jest kandydatem, jak nie partii właśnie?

Z kolei kandydatka Lewicy, Magdalena Biejat, a przypominam, że prezydent to funkcja, której podstawowym zadaniem powinno być scalanie różnych środowisk, a nie przyczynianie się do dalszych podziałów, rozbiła właśnie własną partię, by móc startować pod szyldem najbardziej cynicznego i skompromitowanego polityka w Polsce Włodzimierza “Mam swój rozum” Czarzastego. 

Ja jestem staroświecki i zakładam, że jak mężczyzna musi wszem i wobec ogłaszać, że coś posiada, to albo tego w ogóle nie ma, albo czuje się tak niepewnie, że działa wedle zasady Stanisława Jerzego Leca "Dmą głośno w róg obfitości, musi być pusty”. Nie jest to przypadłość jednego tylko polityka. 

Rafał Trzaskowski odpowiadając na pytania internautów “Czy jest pan sigmą?” wygłosił następujące zdanie: "Nie namówicie sigmy, by powiedział, że jest sigmą”. Co tylko podkreśla, że największą słabością tej kandydatury jest niezachwiane przekonanie kandydata, że jest fajny. 

Ale to generalnie szerszy trend. Ci którzy deklarują się jedynymi patriotami, najczęściej są w polityce dla kasy; ci, którzy najgłośniej krzyczą o tradycyjnych wartościach, to rozwodnicy, kobieciarze i geje; a ci, którzy na ustach mają przywracanie demokracji, nie tolerują żadnych objawów niezależności we własnej partii. 

Wprawdzie jest kilku poważnych kandydatów niezależnych, ale żaden – przynajmniej na razie – nie ogłasza chęci startu. Jesteśmy więc skazani na wybory między parą większego zła i kilku mniejszych głupot. Dawniej w kampanii politycy starali się mówić ludzkim głosem, by dotrzeć do wyborców, teraz zrezygnowali nawet z tego – ścigają się na powtarzanie propagandowych formułek, kto głośniej i kto powtórzy więcej razy z większym zaangażowaniem odwrotnie proporcjonalnym do sensu przekazu.

Rafał Trzaskowski
Rafał Trzaskowski ostatnio przeciągnął na swoją stronę Zenka Martyniuka

Wawel za emerytutę

W czasach PRL-u Kisiel kiedyś napisał, że przymiotnik socjalistyczny sprawia, że rzeczownik zmienia znaczenie na przeciwne. Socjalistyczna sprawiedliwość oznacza brak sprawiedliwości, socjalistyczna gospodarka – antygospodarność, a wartości socjalistyczne – nihilizm i interes partyjnych aparatczyków. Dziś już każdy przymiotnik zdaje się pełnić tę funkcję. 

Młody polityk Trzaskowski, jest o pół roku starszy od Andrzeja Dudy kończącego właśnie drugą kadencję. I na ile dobrze rozumiem jak działa kalendarz nigdy od Dudy młodszy nie będzie. 

Niezależny kandydat Nawrocki nie ma zdania w żadnej partyjnej sprawie niewygodnej dla PiS, nawet tak oczywistej jak ucieczka byłego wiceministra sprawiedliwości, niejakiego Romanowskiego, na Węgry, gdzie po otrzymaniu azylu politycznego ogłosił, że nadal zamierza pobierać uposażenie poselskie mimo, że jako uchodźca mandatu wykonywać nie będzie. 

Niejaki Mentzen przedstawia się jako wolnościowiec i dlatego chce wsadzać kobiety do więzienia za aborcję i zakazać rozwodów. Wszystko znaczy wszystko i nic nie znaczy. Jest papką, której jedynym celem jest prężenie muskułów i pognębienie przeciwnika.

Najgorsze jest zaś to, że od dwudziestu lat tkwimy w jałowym sporze między dwoma politykami, Jarosławem Kaczyńskim i Donaldem Tuskiem. Ten młodszy ma dziś 67 lat i połowę mniej energii niż niegdyś oraz partię kompletnie wyjałowioną z osobowości. Ten starszy, też już nie ma energii, ani nowych pomysłów, za to coraz więcej starczych obsesji opartych na niezrozumieniu współczesnego świata. 

Kaczyński
Jarosław Kaczyński - trwa jego wieczne starcie z Donaldem Tuskiem

Serio myślę, że przydałby nam się zapis gwarantujący każdemu premierowi, że jeśli odda pokojowo władzę i wycofa się z polityki przed 60-siatką, to zostanie pochowany na Wawelu. Bo czasem najlepszą rzecz jaką można zrobić dla Ojczyzny, to zostawić rzeczy wymagające niezwykłych sił i młodzieńczej energii – młodym. A przynajmniej młodszym. 

Warto też zauważyć, że w obu głównych partiach doszło do znaczących przetasowań. W PiS w miejsce wpływowej frakcji profesorów rząd dusz przejęła frakcja chamów. Mówcie co chcecie, ale Krasnodębski, Legutko, Gliński czy Terlecki, mieli swoje obsesje i ograniczenia, ale też pewien format kapelusza. Tarczyński, Czarnek,  Kowalski i Jaki uważają, że polityka polega na wymyślaniu coraz to nowych inwektyw. 

Z kolei w PO jedyne osobowości wykazujące się pewną niezależnością myślenia, to niedobitki starego PiS-u: Radosław Sikorski, Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Kowal. Ostatnie osobowości rodzimego chowu czyli Grzegorz Schetyna i Rafał Grupiński zostały odesłane na polityczną emeryturę do Senatu. 

Donald Tusk nie boi się zbiegów z PiS-u, bo oni w partii mają z oczywistych względów słabą pozycję, za to konsekwentnie tępi tych, którzy w jego partii byli samodzielni politycznie zanim stał się niekwestionowanym liderem i jedynowładcą. W efekcie partia jest pełna polityków z kserokopiarki, którzy powtarzają bon moty szefa i partyjne przekazy dnia, jakby to była jakaś głęboka analiza rzeczywistości. 

Nikt nie zna się na niczym, wszyscy znają się na wszystkim. Ale naprawdę w polskiej polityce, po obu stronach sporu najważniejsza jest umiejętność odgadywania zamiarów szefa. 

Tymczasem szefowie, jak przystało na osoby w wieku emerytalnym, udzielają wczorajszych odpowiedzi na przedwczorajsze pytania. 

To wcale nie znaczy, że współczesne wyzwania i problemy wymagające natychmiastowego rozwiązania – nie istnieją. Są po prostu zamiatane pod dywan, bo wymagają rozstrzygania prawdziwych dylematów i niosą za sobą poważne koszty. 

Wybory prezydenckie to czyste igrzyska, zwłaszcza, że istnieje w społeczeństwie silnie utrwalone przekonanie, że Prezydent nic nie może. Przekonanie błędne - ale o tym kiedy indziej. Na razie pora na życzenia Noworoczne. 

Wszystkim życzę zdolności odróżniania rzeczy ważnych od nieważnych, bo skoro politycy tego nie umieją, bądź nie chcą, to społeczeństwo musi samo o to zadbać, w swoim dobrze pojętym interesie. A czego sobie życzę? Nierealistycznie, to wielu rzeczy. A realistycznie, to jak mówił klasyk: tego samego. Fakt, że nasza ukochana Ojczyzna nieustannie nas zadziwia, jest dowodem na to, że jeszcze istnieje.