"Sprawa dla reportera". Piotr Kaszewiak nagle się zagotował, powiedział o Kamilku z Częstochowy
Piotr Kaszewiak i Elżbieta Jaworowicz dzielnie stawiają czoła kolejnym interwencjom w "Sprawie dla reportera". Popularny mecenas zazwyczaj trzyma nerwy na wodzy, jednak tym razem jego oburzenie sięgnęło zenitu. Piotr Kaszewiak nie mógł milczeć i po zapoznaniu się z aktami omawianego problemu dotyczącego przemocy wobec dzieci nagle wspomniał o Kamilku z Częstochowy.
"Sprawa dla reportera". Dzieci były bite przez rodziców?
W najnowszym odcinku "Sprawy dla reportera" Elżbieta Jaworowicz upubliczniła sytuację małżeństwa, którego dzieci trafiły do rodziny zastępczej. Pod zarzutem stosowania przemocy fizycznej zostały im zebrane i oddane w ręce dziadków. Rodzice zdecydowanie zaprzeczają pomówieniom i przedstawiają oskarżycieli w złym świetle.
Twierdzą, że jedyną kontrowersyjną metodą wychowawczą, na jaką się zdecydowali, były "klapsy wychowawcze", a dzieci zostały przez "złą babcię" zmanipulowane i skłonione do fałszywych zeznań. Złożyli do sądu zawiadomienie, że dziadkowie prowadza pasożytniczy tryb życia i grozi im eksmisja. Ta najprawdopodobniej zostanie odroczona, ponieważ w ich domu zamieszkały dzieci. To jednak nie wszystko, na co zwrócono uwagę.
- Wnuczka jest wymalowana, upudrowana, szykują ją na prostytutkę. Jak dziecko 9-letnie można tak zmienić? Wygląda na 16 lat - dodała matka ich ojca, która wystosowała specjalny list w tej sprawie do Elżbiety Jaworowicz. W gronie ekspertów mających stawić czoła sprawie znalazł się m.in. Piotr Kaszewiak. Jak odniósł się do omawianego problemu?
"Sprawa dla reportera". Oburzony Piotr Kaszewiak wspomniał o Kamilku z Czestochowy
Piotr Kaszewiak jak zwykle był przenikliwy, jednak w tym odcinku dały znać o sobie także duże emocje. Mecenas był oburzony tym, co przeczytał w dokumentach z sądu.
- Wasze dzieci chodziły do dyrektora szkoły, do nauczycielek. I mówiły, że się boją i nie chcą wracać do domu. Że są bite i znęcanie się u was dzieje . To są fakty podstawowe - zauważył Piotr Kaszewiak, który podczas panelu dyskusyjnego w "Sprawie dla reportera" nagle nawiązał do głośnej sprawy Kamilka z Częstochowy.
- Rozmawiamy po tym, jak Kamilek z Częstochowy, katowany przez wiele lat przez swoich rodziców, był 35 dni ratowany przez lekarzy, zanim zmarł. I zarzucamy sądom i kuratorom, że nie reagowali. Proszę nie mieć pretensji, że jeśli Wasze dzieci, 9. i 10-letnie żalą się i mówią, że są bite i nie chcą mieć z Wami nic wspólnego, że chcą mieszkać u dziadków i chcą przerwać spiralę tej przemocy, to ktoś na to reaguje. Czy Państwo byli dobrymi rodzicami dla swoich dzieci? - spytał wyraźnie oburzony Piotr Kaszewiak. Pozostali eksperci również nie pozostali bierni.
"Sprawa dla reportera". Piotr Kaszewiak ironicznie do oskarżonych
Zgromadzeni w studiu specjaliści nie zostawili suchej nitki na rodzicach, którym odebrano dzieci. Przedstawili szczegóły sądowych akt, z których jasno wynikało, że ojciec stosował przemoc wobec nieletnich.
W opozycji do tych doniesień stanęła matka rzekomo agresora ojca oraz ksiądz, który pokusił się na wyjątkowo nieartowne spostrzeżenie. Duchowny z mowy ciała oskarżonego wyczytał, że "na pewno nie jest takim potworem, jak to wygląda w dokumentach" . Piotr Kaszewiak mowami tymi mowami obronnymi był wyjątkowo zirytowany, dlatego nie omieszkał tego ironicznie podsumować. - Dobry człowiek, do kościoła też chodzi? - mówił zdenerwowany Piotr Kaszewiak w "Sprawie dla reportera".
Sporna kwestia dotycząca odebrania dzieci rodzicom pozostała nierozwiązana. Elżbieta Jaworowicz całą rozmowę zakończyła życzeniem, by wszystko jak najszybciej się wyjaśniło. Eksperci złożyli obietnice, że zwrócą się do sądu o przyśpieszenie prac nad rozwiązaniem problemu.
Źródło: "Sprawa dla reportera"