Skandal w polskim szpitalu. Pani Joanna zabrała głos, zwróciła się wprost do policjantów
Pani Joanna zwróciła się wprost do policjantów, którzy potraktowali ją w sposób obdzierający z godności. Ma do nich tylko dwa pytania. Kobieta jest bohaterką głośnego i przerażającego materiału TVN24. - Płacząc, pytałam tych policjantów: czy wy mnie zabierzecie do więzienia? Do tego stopnia nie rozumiałam, co się dzieje w tej sytuacji - mówiła po czasie zastraszona wcześniej kobieta. W wywiadzie w programie “Newsroom” Wirtualnej Polski padły ważne słowa.
Poruszająca historia pani Joanny obiegła Polskę, kobieta ma do policjantów pytanie
Pani Joanna postanowiła podzielić się swoją mrożącą krew w żyłach historią. Kiedy wzięła tabletkę poronną (zgodnie z przepisami miała do tego pełne prawo) wokół zaroiło się od policji . Policjanci nie reagowali na zapewnienia kobiety, że nie ma myśli samobójczych, ani na słowa lekarzy z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie, którzy potwierdzali, że ich pacjentka nie stanowi dla siebie żadnego zagrożenia .
Policjanci groźnym tonem zwracali się do lekarzy, niejako sugerując im, iż utrudniają im wykonywanie obowiązków i mogą im grozić przez to konsekwencje. Funkcjonariusze nie zwracali uwagi na przerażoną, drżącą i płaczącą panią Joannę, która potrzebowała pomocy, a nie traktowania niczym terrorysta.
Policjanci terroryzowali przerażona pacjentkę
- Ja się realnie bałam, że zostanę aresztowana . Płacząc, pytałam tych policjantów: czy wy mnie zabierzecie do więzienia? Do tego stopnia nie rozumiałam, co się dzieje w tej sytuacji - wspomina teraz po czasie pani Joanna w rozmowie z Patrykiem Michalskim w programie “Newsroom” Wirtualnej Polski.
Kobieta była zdezorientowana. W pierwszym szpitalu lekarze stanęli w jej obronie i aktywnie stawiali sprzeciw działaniom policji. - Ja tam tylko siedziałam i płakałam . […] Jeden z policjantów siedział obok mnie cały czas na krześle. Było ich wielu, nie pozostawiali mnie ani na moment samej - wspominała. Wyznała, że ma do policjantów tylko dwa krótkie pytania.
Pani Joanna ma do policjantów pytania o wstyd
Przewinienie pani Joanny? Wzięła tabletkę poronną. Wystarczyło to, by być traktowaną jako wróg publiczny numer jeden. - Tabletki poronne są czymś, co pani Joanna miała prawo mieć, zażyć - tak, jak każda osoba dzisiaj w Polsce, która może przerwać swoją ciążę - tłumaczy pełnomocniczka pani Joanny, adwokatka Kamila Ferenc z fundacji Federa.
W drugim szpitalu, gdzie przewieziona została kobieta lekarze nie protestowali już przeciwko kuriozalnym decyzjom policji . Pacjentka została nie tylko poniżona, ale również obdarta z wszelkiej ludzkiej godności. Policjantki kazały przerażonej i zapłakanej kobiecie się rozebrać, kucnąć i kaszleć . Sceny rodem z więzień, a to tylko polski szpital.
Pani Joanna w wywiadzie dla Wirtualnej Polski zwróciła się do policjantów, którzy stali się głównymi antybohaterami jej historii. - Ja bym chciała ich zapytać, czy mają żonę, czy mają siostrę, czy mają matkę, i czy nie jest im wstyd - powiedziała kobieta.
Źródło: tvn24, wp.pl