Samochód wbił się w drzewo, ale kierowcy nigdzie nie było. Prawda zaskoczyła nawet strażaków
Śmiertelny wypadek z Berdychowa na długo zapisze się w pamięci strażaków i ratowników pogotowia. Nad ranem doszło do zderzenia samochodu osobowego z drzewem, a kierowca... znalazł się pod pojazdem. Mężczyzna nie zginął od razu.
Niektóre wypadki przeczą prawom fizyki i w czasie słuchania o tym, co widzą służby po przyjechaniu na miejsce, pojawia się wiele pytań bez odpowiedzi . Tak jest i tym razem.
W środę 27 lipca o godzinie 3:18 doszło do wypadku na drodze krajowej nr 92 w Berdechowie (woj. wielkopolskie) . Na miejscu pojawili się m.in. strażacy z OSP Pniewy i... na początku nigdzie nie widzieli kierowcy rozbitego samochodu.
Wielkopolska: samochód wbił się w drzewo, kierowca znalazł się pod pojazdem
Nocny wypadek z Berdychowa wyróżnia się na tle innych zdarzeń. Początkowo nic nie zapowiadało niespodzianek. Samochód osobowy zjechał z drogi i wbił się w przydrożne drzewo.
Zdjęcia z miejsca zdarzenia pokazują siłę uderzenia. Samochód niemal owinął się dookoła drzewa, a jego przód został zupełnie zniszczony.
Zaskoczeniem był brak kierowcy siedzącego w aucie . Możliwe, że służby początkowo założyły, że kierujący pojazdem mógł uciec ze względu na stan, w jakim się znajdował w czasie zdarzenia.
Prawda okazała się jednak zupełnie inna. Mężczyzna, który prowadził roztrzaskane auto, nie próbował uciekać. - W wyniku przeprowadzonego rozpoznania ustalono, iż jedna osoba poszkodowana znajduje się pod pojazdem - zrelacjonowali strażacy z OSP Pniewy.
Kluczowe było bezpieczne wydostanie poszkodowanego
Zadanie, jakie stanęło przed strażakami i ratownikami z zespołu ratownictwa medycznego nie było łatwe. Wydostanie poranionego mężczyzny spod ciężkiego, roztrzaskanego auta było sporym wyzwaniem.
Ostatecznie przy użyciu specjalistycznego sprzętu udało się wydostać kierowcę. Strażacy przekazali poszkodowanego ratownikom medycznym, a ci natychmiast ruszyli do szpitala.
Obrażenia okazały się zbyt poważne
Profesjonalna pomoc zdały się na nic. M ężczyzna w momencie wydostania spod auta jeszcze żył. Ratownicy pogotowia bez wytchnienia walczyli o życie kierowcy.
Wdrożenie czynności ratunkowych i natychmiastowe przetransportowanie do pobliskiego szpitala przegrały stracie z obrażeniami odniesionymi przez mężczyznę. Sierż. szt. Mariusz Majewski , oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Nowym Tomyślu, poinformował, że kierowca zmarł w szpitalu.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Siergiej Ławrow w ostry sposób odpowiedział Andrzejowi Dudzie. "Ma to swoją cenę"
-
Tragedia w Małopolsce. 66-latek zginął w strasznych okolicznościach. Na miejscu zaroiło się od służb
-
Horror na wakacjach w Grecji. 22-latek zmarł w ułamku sekundy, śmigło helikoptera pozbawiło go głowy
Źródło: goniec.pl, strazacki.pl