Robert Makłowicz nie wytrzymał. Dostał pytanie, po którym się zagotował
Robert Makłowicz to wciąż kulinarne guru dla wielu młodych Polaków. Ostatnio zapytano go o kwestię jedzenia owadów. Gwiazdor nie był zadowolony ze sposobu, w jaki zadano pytanie. Wszystko dokładnie wyjaśnił, nie było miejsca na niedomówienia.
Robert Makłowicz i jego reputacja
Robert Makłowicz wie, co dobre. Dla wielu osób, które oprowadzał z fantazją po Europie i świecie, pokazując kulinarne barwy innych krajów, stał się prawdziwym guru smaku. T o właśnie to, w jaki sposób opowiadał o jedzeniu w telewizji stało się w Polsce swego rodzaju kanonem felietonu kulinarnego.
Dla wielu osób jego opinia dot. kuchni to wręcz świętość. Makłowicz jest wykształcony (skończył prawo i historię) i korzysta przy tym ze swojego uroku osobistego, który jest jego wielką wizytówką. Ostatnio otrzymał pewne zaskakujące pytanie, które wybiło go nieco z rytmu.
Robert Makłowicz dostał pytanie o jedzenie robaków
Robert Makłowicz otrzymał pytanie o kwestię jedzenia robaków. Był zaskoczony niekoniecznie samym tematem, ale tym, w jaki sposób sformułowano wątpliwość. Nie zostawił na pytającym suchej nitki.
- Czy jest pan za zastąpieniem mięsa robakami, jak nam szykuje Unia i PO? - brzmiało pytanie. Robert Makłowicz przeczytał je z największym spokojem, ale potem nie wytrzymał.
- Panie Mateuszu, ale czemu pan takie bzdury powtarza i to jeszcze publicznie się pan nimi dzieli? - zaczął Robert Makłowicz i wtedy się zaczęło. Wywód rozpoczął się na dobre.
Robert Makłowicz zaczął tyradę
- To jest nieprawdziwy przekaz. Czy pan naprawdę uważa, że Unia chce pana zmusić, żeby pan jadł robaki? Jak ona pana do tego zmusi, jakiś komisarz będzie u pana nocował i będzie panu łyżeczką wprowadzał robaki do ust? W sklepie będą pana pilnować? - pytał coraz bardziej rozsierdzony Robert Makłowicz, choć ton jego głosu wskazywał raczej na zwyczajowy spokój.
- To jest taka sama głupota, jak to, że Unia każe prostować banany. To jest propaganda - ocenił. Przyznał przy tym, że owszem, Unia Europejska dopuściła do obrotu wyroby, które mogą być zrobione z owadów (np. mąkę), ale nikt nie będzie zmuszał nikogo do tego, by te produkty kupować.
Pan Robert Makłowicz jak zwykle wyjaśnił wszystko w bardzo jasny sposób. Warto też przypomnieć wszystkim robakofobom, że jeśli lubią jogurty truskawkowe, to muszą niestety przyznać się przed sobą, że żywią się już w pewnym sensie owadami. Koszenila, z której pozyskuje się czerwony barwnik jest częstym gościem w składach wielu uwielbianych w Polsce produktów. A to tylko jeden z wielu przykładów użycia mniejszych żyjątek w produkcji żywności trafiającej na polski rynek.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL