Przemoc na łódzkiej Filmówce? Studentka oskarża, rektor przeprasza
Aktorka Anna Paliga oskarżyła łódzką Filmówkę o stosowanie przemocy i mobbingu. Kobieta wystosowała bardzo mocne argumenty i przytoczyła przerażające sytuacje, których miała być uczestniczką. Ponadto padły nazwiska konkretnych wykładowców. Uczelnia zareagowała, zdaniem Paligi to jednak za mało, w wywiadzie z Gazetą Wyborczą studentka komentuje sytuację.
Przemoc na Filmówce?
Na wpis studentki błyskawicznie zareagowała uczelnia. Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa, Telewizyjna i Teatralna im. Leona Schillera w Łodzi postanowiła odnieść się do stawianych zarzutów. Na 22 marca zaplanowano zwołanie komisji do spraw przeciwdziałania dyskryminacji. Przesłuchana ma zostać aktorka oraz wskazani we wpisie wykładowcy.
Anna Paliga w wywiadzie, jakiego udzieliła Gazecie Wyborczej podkreśla, że doświadczała przemocy ze strony nie tylko wykładowców, czy innych studentów, lecz także rektora uczelni. Miało się to zdarzyć podczas realizacji spektaklu Czarownice z Salem. Aktorka wskazuje, że była upokarzana i wyzywana przez kierującego uczelnią w czasie prób do przedstawienia.
- Im dłużej trwały próby, tym bardziej przekraczał nasze granice. W pewnym momencie zaczęłam się tak bać, że nie spałam, nie jadłam, dostawałam w teatrze drgawek - mówi dziennikarzom GW Anna Paliga. Jak mówi studentka, na pierwszym spotkaniu, została poinformowana przez rektora o jego „niecodziennym sposobie pracy”. - Zawsze mówi studentom, że musimy być przygotowani na to, że rzuca w nas „kurwami”, że on taki jest. Jak relacjonuje Paliga, studenci początkowo byli podekscytowani taki sposobem działania, jednak po pewnym czasie zaczęli na to patrzeć inaczej. Jak wskazuje studentka, doświadczenie przemocy na własnej skórze sprawia, że studenci zaczynają mieć dość.
Na przemoc nikt nie reagował
Paliga wskazuje, że świadkami przemocy ze strony byłego rektora mieli być inni pracujący na Filmówce wykładowcy, jednak nikt nie reagował na upokarzanie studentki. Wszyscy udawali, że nic się nie dzieje - komentuje w rozmowie z GW była studentka, która zdecydowała się przerwać milczenie.
Jak wskazuje Anna Paliga, nie otrzymała wsparcia od nikogo z uczelni, nie reagował opiekun, ani prorektor uczelni. Jak żali się dziennikowi, ten ostatni miał nawet powiedzieć, że Paliga jest zbyt miękka na ten zawód. Jak mówi była studentka, na przemoc było przyzwolenie. To podcięło jej skrzydła. - Wychodząc ze szkoły, byłam przekonana, że nie będę aktorką. Potrzebowałam dużo czasu, pracy i pomocy, żeby się przekonać, że może być inaczej - powiedziała w GW.
Anna Paliga wskazuje, że to, co napisała w poście to wierzchołek góry lodowej, a studenci Filmówki mieli być zastraszani, pod groźbą wyrzucenia ze szkoły musieli rozbierać się na scenie, a jeden z wykładowców posuwał się nawet do rzucania krzesłem w studentów. Co na to łódzka Filmówka?
Uczelnia odnosi się do zarzutów
Szkoła zadeklarowała, że przyjrzy się zarzutom stosowania przemocy i uruchamia wewnętrzne procedury. Już w poniedziałek ma zebrać się komisja antydyskryminacyjna, na które wysłuchani zostaną studenci oraz pedagodzy. Jak przekazała szkoła, to pierwszy krok do rozwiązania problemu przemocy, o którym w swojej szczerej i otwartej publikacji pisała Anna Paliga.
- Na pewno wysłuchane zostaną wszystkie strony tego konfliktu. W zależności od stanowiska komisji podjęte zostaną dalsze kroki - powiedział Krzysztof Brzezowski z biura promocji uczelni, którego wypowiedź cytuje Fakt. Swoje zaangażowanie zadeklarowała także rektor uczelni, Milenia Fidler - To jest sytuacja absolutnie nie do zaakceptowania - powiedziała w rozmowie z GW.
Poniżej publikujemy post Anny Paligi oraz oficjalne stanowisko Rektora Szkoły Filmowej w Łodzi
Zobacz post:
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl
Barbara Brylska była jedną z najpiękniejszych kobiet PRL. Niewiarygodne, jak wygląda obecnie
Kobieta rozbierała się przy wszystkich w kościele. Potem opluła księdza, interweniowała policja
Źródło: Facebook.com/Anna Paliga, Gazeta Wyborcza