"Przegrałem, ale tylko w sferze emocji". Słynny burmistrz Wielunia wspomina potyczkę z Krzysztofem Stanowskim i snuje plany o potędze
- Po wywiadzie w Kanale Sportowym moi oponenci próbowali zorganizować referendum odwołujące mnie z funkcji burmistrza. W dwa tygodnie zebrali… 350 podpisów. Cóż, internet to bańka - mówi Paweł Okrasa, który ponownie zwyciężył w wyborach. W Gońcu zapowiada: "Chętnie znów porozmawiałbym z Krzysztofem Stanowskim!".
Słynny burmistrz Wielunia ponownie zwyciężył w wyborach
Dwa lata temu o burmistrzu Wielunia Pawle Okrasie - wskutek głośnej rozmowy w Kanale Sportowym z dziennikarzem Krzysztofem Stanowskim - usłyszała niemal cała Polska. Choć nie wypadł wtedy najlepiej, w kwietniowych wyborach samorządowych ponownie udało mu się zwyciężyć. W drugiej turze wyborów na burmistrza pokonał dyrektorkę Zespołu Szkół nr 1 w Wieluniu Elżbietą Urbańską-Golec stosunkiem głosów 52,75% do 47,25%.
W rozmowie z Gońcem zdradza, co jego zdaniem przyczyniło się do ostatecznego zwycięstwa, a także wspomina słynny wywiad z Krzysztofem Stanowskim.
Śledztwo Gońca: Jak ludzie Kaźmierskiej kazali płacić haracz za wolność. Mroczne tajemnice "Królowej życia" [ODCINEK TRZECI]"Przegrałem w sferze emocji i sztuczek dziennikarskich"
Bartłomiej Binaś: Chyba do ostatnich chwil nie mógł być pan przekonany o swoim zwycięstwie. Różnica głosów była bardzo niewielka.
Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia: To prawda. Dla mnie ten sukces jest w tym roku o wiele cenniejszy niż zwycięstwo w poprzednich latach. W tej kampanii przeciwko mnie sprzysięgły się niemal wszystkie lokalne media. Oprócz radia, które zachowywało się obiektywnie, to wszystkie pozostałe były przeciwko mnie.
Skąd to odczucie?
Podam przykład. Jeden z dziennikarzy z bardzo poczytnej lokalnej gazety najpierw przez kilka lat "budował" mój negatywny obraz, a dwa miesiące przed wyborami sam założył komitet wyborczy i promował na urząd burmistrza inną osobę. Ponadto, gdy zorganizowaliśmy w kinoteatrze konwencję programową, bardzo profesjonalną, zrobioną naprawdę w amerykańskim stylu, to żadne lokalne media - oprócz radia - na tę konwencję nie przyszły.
Gdy zrobiły podobne spotkania konkurencyjne komitety, oczywiście wszystkie media tam były. Przed II turą moja szanowna kontrkandydatka nie chciała wziąć udziału w debacie. W związku z tym ja zaprosiłem wszystkich mieszkańców na otwartą debatę przed Ratusz. Zaprosiłem też wszystkie media, ale oczywiście media tę debatę zbojkotowały, nawet nie informując mieszkańców o takim wydarzeniu. Dlatego tegoroczny sukces naprawdę cieszy mnie podwójnie.
To czym ostatecznie przekonał pan do siebie mieszkańców?
Myślę, że to, co mi pomogło na finiszu, to fakt, że przed drugą turą uruchomiliśmy kampanię bezpośrednio ze społeczeństwem. Mieliśmy wiele spotkań "oko w oko". Dodatkowo zaczęliśmy mówić o tym, co chcemy zrobić w kolejnej kadencji, ponieważ przed pierwszą turą skupiliśmy się bardziej na pokazywaniu naszych osiągnięć, to jak miasto i gmina zmieniła się przez te 9,5 roku mojego urzędowania. Ta zmiana akcentu kampanii nam pomogła.
Faktycznie musi odczuwać pan satysfakcję. Zwłaszcza że słynna już rozmowa w Kanale Sportowym z Krzysztofem Stanowskim przyniosła panu bardzo negatywny PR. Wydawało się, że może panu mocno zaszkodzić.
Jeśli chodzi o ten negatywny PR, to się z panem nie zgodzę. Bo czym on miałby się przejawiać? Teoretycznie powinni odwrócić się od nas znani sportowcy. Tymczasem po rozmowie w Kanale Sportowym na spotkanie z dziećmi z naszych szkół przyjechali: Marek Kamiński, Otylia Jędrzejczak i Tomasz Gollob. Obiecał mi także selekcjoner Michał Probierz, że po finałach EURO również się u nas zjawi. Pan Stanowski próbował wpłynąć na Prezydenta RP Andrzeja Dudę, aby mnie odwołał z Narodowej Rady Rozwoju. Pan prezydent jednak tego nie zrobił.
W jaki sposób próbował wpłynąć?
Między innymi przez posłów PiS. Wiem, że pani poseł Joanna Lichocka dzwoniła w tej sprawie do Kancelarii Prezydenta, ale prezydent Duda powiedział, że absolutnie nie zrobi tego, bo ceni mnie za wspólne z Kancelarią Prezydenta działania w zakresie polityki historycznej, upamiętniającą obchody wybuchu II wojny światowej.
Czyli żadnych konkretnych informacji pan nie posiada.
Szczegółów nie znam, bo to były rozmowy telefoniczne. Na pewno pani Lichocka dzwoniła do ówczesnego ministra Jakuba Kumocha. Czy jeszcze do kogoś to nie wiem, ale na pewno do pana ministra.
Ostatecznie uważa pan, że Wieluń nic nie stracił po tamtej rozmowie?
Gdyby Wieluń ucierpiał na wizerunku, to na pewno w naszym mieście nie chciałaby rozgrywać swoich meczów na szczeblu Plusligi ukraińska drużyna Barkom Każany Lwów. A rozgrywała cały sezon. Gmina - a także lokalne firmy - na tym zarabiały. Nie mówiąc o tym, że mieszkańcy Wielunia i okolic mieli możliwość oglądania na żywo najlepszej ligi siatkarskiej w Europie.
Poza tym nie wiem, czy pan pamięta, ja w tamtej rozmowie z Krzysztofem Stanowskim starałem się pokazać Wieluń jako "raj podatkowy" dla firm transportowych, z powodu najniższych stawek podatku od środków transportu. Proszę sobie wyobrazić, że po tym programie w Wieluniu otworzyło swoje oddziały kilka spółek leasingowych oraz kilkadziesiąt firm transportowych, które u nas płacą podatek od transportu. W skali budżetu gminy daje to kilkaset tys. zł rocznie wzrostu dochodów. Jak widać, sam Wieluń na pewno nie stracił, a niemało zyskał.
Zatem dostrzega pan pozytywy.
W sferze merytorycznej uważam, że wypadłem dobrze. Oczywiście przegrałem w sferze emocji i sztuczek dziennikarskich, natomiast pod kątem meritum, uważam, że byłem lepszy w tej rozmowie od Krzysztofa Stanowskiego.
"Internet to nie cały świat"
Na pewno szybko stał się pan wtedy jednym z najbardziej znanych burmistrzów w Polsce. Nie wiem tylko, czy chciał pan takiej popularności.
Rozpoznawalność była, tutaj nie ma czego ukrywać. Emocje zostały mocno pobudzone przez Krzysztofa Stanowskiego, ale – jeszcze raz powtarzam – w warstwie merytorycznej nikt mi nie mógł nic zarzucić. Trzymałem się zasady wypływającej z prawa rzymskiego "pacta sunt servanda" (umów należy dotrzymywać).
Proszę mi powiedzieć, jak ja mogłem zerwać legalnie zawartą umowę z podmiotem, w którym - co muszę podkreślić - żadna z osób figurująca w KRS-ie nie była umieszczona w rejestrze skazanych? Gmina do tego biznesu nie dokładała nic. Był to wynajem obiektu na zasadach czysto komercyjnych. Powiem panu więcej, po tej sytuacji gale sportowe chciała u nas zrobić Telewizja Publiczna i Polsat. Dzwonili do mnie tacy promotorzy jak pan Andrzej Wasilewski czy pan Tomasz Babiloński. Dalej mamy te oferty na stole. Oczywiście do tych gal musielibyśmy znaleźć sponsorów na niemałą kwotę, stąd - póki co - takich wydarzeń nie było w Wieluniu, ale w przyszłości myślę, że się uda.
Co nie zmienia faktu, że odbiór słynnej już rozmowy z Krzysztofem Stanowskim był dla pana ogólnie, nie da się ukryć, bardzo negatywny. Wielu internautów może być w szoku, że mieszkańcy Wielunia ponownie wybrali pana na burmistrza.
Ja dopiero po tej akcji zrozumiałem, jaką bazą wyznawców dysponuje pan Stanowski. To nie ma nic wspólnego z merytoryką. Normalni ludzie, którzy oceniają rozmowę po faktach, a nie po emocjach, odebrali ją zupełnie inaczej. Dostałem naprawdę tak wiele pozytywnych głosów i słów wsparcia od bardzo znanych ludzi w Polsce, naprawdę bardzo znanych. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem.
Może pan wskazać choć jedno z tych bardzo znanych nazwisk?
Nie chce mówić o konkretnych nazwiskach, ponieważ "rzuciliby" się na te osoby "wyznawcy" Krzysztofa Stanowskiego, tak jak rzucili się na mnie i moją córkę. Nie chce ich narażać. Jeden z profesorów prawa Uniwersytetu Łódzkiego powiedział mi, że prawo rzymskie, filozofia grecka i etyka chrześcijańska są podstawą cywilizacji europejskiej, czy szerzej: łacińskiej. Jeżeli ktoś deprecjonuje ten fundament, jest ignorantem, lub cynikiem. Albo jednym i drugim. Takich głosów dostawałem wtedy całkiem dużo. Pan Stanowski – jak pan pamięta – powiedział wówczas "Co tam prawo rzymskie. Jesteśmy przecież w Polsce".
Fakt faktem, ostatecznie pański wizerunek w internecie nie zaważył na wynikach wyborów w samym Wieluniu.
Jak widać internet to nie cały świat. Na szczeblu lokalnym wszystko rozgrywa się w sferze normalnych kontaktów, bo ludzie tutaj mnie znają i wiedzą, kim jestem. Wiedzą co zostało w gminie wykonane. Internet to tylko bańka, mniejsza bądź większa, ale bańką pozostanie.
Lokalnie obyło się więc bez żadnych konsekwencji?
Moi oponenci po tamtej rozmowie mieli taki zamysł, żeby zrobić referendum odwołujące mnie z funkcji burmistrza. Okazało się, że po dwóch tygodniach, zebrali raptem około 350 podpisów, a powinni zebrać koło trzech tysięcy, żeby takie referendum przeprowadzić.
Uczciwie należy przyznać, że skoro został pan wybrany ponownie, to po prostu mieszkańcy panu ufają.
Mamy takie sukcesy, jakich nigdy wcześniej nasze miasto nie miało. Mamy nie tylko najniższe podatki od transportu w Polsce, ale także niskie podatki od nieruchomości i opłaty za odbiór odpadów. Tworzymy warunki podatkowe i przestrzenne dogodne do rozwoju biznesu i nasze firmy gospodarczo stale rosną. Mamy kilka firm znanych w całej Europie m.in. WIELTON, GALA POLAND, ZUGIL, PATROL GROUP, TARTAK WITKOWSKI, i wiele innych. Przychodzą także nowe firmy, np. ostatnio decyzję o budowie Centrum Dystrybucyjnego na terenie naszej Gminy podjęła firma DINO. Dlatego ludzie jeszcze oceniają po "owocach", a nie kierują się emocjami.
A może paradoksalnie tamta rozmowa panu w jakiś sposób pomogła?
Trudno powiedzieć. Myślę, że moja rozmowa z Krzysztofem Stanowskim ważna była dla 20-25% wyborców, więc nie przeceniałbym jej. Chociaż pan Stanowski jeszcze przed II turą wyborów o mnie wspominał w rozmowie z panem Robertem Mazurkiem na Kanale Zero…
Teraz?
Tak, tak. Ktoś mi to podrzucił i moi oponenci również rozsyłali ten link z fragmentem ich rozmowy na mój temat. Znów próbował włączyć się w naszą kampanię, ale bezskutecznie. Okazuje się, że mieszkańcy naszego królewskiego miasta Wielunia kierują się bardziej rozsądkiem i logiką niż sugestiami pana Stanowskiego.
Żałuje pan tamtej rozmowy z perspektywy czasu?
Samej rozmowy nie żałuję. Niektórych stwierdzeń zawartych w tej rozmowie z perspektywy czasu tak. Ja po prostu nie wiedziałem, że ktoś przychodzi do mnie na rozmowę z nastawieniem, żeby mnie zgnoić, a nie żeby się czegoś dowiedzieć. Ja w swojej naiwności i też takiej elementarnej uczciwości myślałem, że jest to rozmowa, w której mamy sobie wyjaśnić pewne kwestie związane z zasadami funkcjonowania samorządu, z dotrzymywaniem umów itd. Nie sądziłem, że ta rozmowa będzie sprowadzona do tego, żeby rozsmarować mną podłogę.
Wypomina się ją panu często?
W tej chwili na pewno bym się do niej przygotował zupełnie inaczej. Ja z tej rozmowy wnioski wyciągnąłem i to jest ważne. Jeszcze raz powtarzam; w sferze emocji tę debatę przegrałem, ale w sferze meritum to pan Stanowski okazał się ignorantem, frustratem i kiepskim rzemieślnikiem sztuki dziennikarskiej. Taka jest moja opinia oczywiście. Nawiasem mówiąc, proszę zwrócić uwagę na hipokryzję Krzysztofa Stanowskiego. Otóż mnie zarzucał, że za galą stoi "Słowik" i to był zarzut w stosunku do mnie. Obecnie z Kanałem Zero współpracuje TEDE, który ze "Słowikiem" nagrał teledysk w roku 2016 i to nie stanowi problemu dla Krzysztofa Stanowskiego.
Czyli rozumiem, że gdyby dostał pan propozycję kolejnej takiej rozmowy, przyjąłby pan ją.
Ależ oczywiście, że tak. Ja nie mam z tym żadnego problemu.
Czego mieszkańcy Wielunia mogą się spodziewać w nadchodzącej kadencji? Na czym się pan skupia najbardziej?
Po pierwsze, chcemy dokończyć te projekty, które rozpoczęliśmy w tej kadencji. Mówię tutaj o tak ważnych sprawach jak budowa hal sportowych, bazy sportowej czy infrastruktury kanalizacyjnej. Mamy 96% gminy skanalizowanej i chcemy to doprowadzić do końca. Bardzo mało jest takich gmin w Polsce. Jednym z naszych największych wyzwań w tej kadencji, na którym osobiście się skupiam, jest budowa nowego, kompaktowego basenu. Takiego mini aqua parku dla mieszkańców. Mamy przygotowany już Program Funkcjonalno-Użytkowy z modelem finansowania pod to, aby taki basen w tej kadencji wybudować. To będzie swego rodzaju Opus Magnum mojego 14-lecia urzędowania jako burmistrza Wielunia. Oczywiście nadal chcemy, aby Wieluń był miastem przyjaznym biznesowi, bezpiecznym i dobrym do życia dla zwykłych mieszkańców.
Ale nie planuje pan gali żadnej gali freak fightowej?
Nie wiem, czy freak fightową, ale jakąś porządną galę sztuk walki kibice w Wieluniu w obecnej kadencji obejrzą…
Warto postawić na sport.
Na pewno jakaś gala sportów walki, czy to w MMA, czy w pięściarstwie, u nas będzie. Chcemy zorganizować taką porządną galę, z telewizją. Albo z Polsatem, albo z TVP, ale myślę, że w tym roku to już nam się nie uda. Za to w 2025 chciałbym takie wydarzenie zorganizować. Moim cichym marzeniem jest, żeby zawalczył u nas Mateusz Masternak, ponieważ - swego czasu - siedzieliśmy przy jednym stoliku na weselu u naszego wspólnego przyjaciela w Wieluniu. Bardzo go cenię i uważam ze świetnego boksera i człowieka. Dlatego jeżeli pojawiłaby się taka możliwość, to może znaleźlibyśmy sponsorów i taką galę zorganizowalibyśmy w naszym mieście. Wszystko przed nami.