Protesty w Chinach przeciwko obostrzeniom Covid-19. Eksperci ocenili ich skuteczność
Protesty w Chinach zapoczątkował problematyczny pożar w mieście Urumczi, podczas którego dostęp do pomocy był utrudniony przez obostrzenia Covid-19. Coraz więcej Chińczyków ma dość polityki antycovidowej władz. Protestujący wychodzą na ulicę, a symbolem ich sprzeciwu jest pusta kartka formatu A4. Część międzynarodowych analityków wieszczy głębokie zmiany w kraju Xi Jinpinga, jednak eksperci Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych są nieco bardziej sceptyczni. Studzą nastroje, obrazując to logicznymi argumentami.
Protesty w Chinach. Co je spowodowało?
Duża liczba zakażeń na Covid-19 (ponad 27 tysięcy dziennie, o 189% więcej, niż w poprzednim tygodniu) poskutkowała kolejnymi drastycznymi restrykcjami ze strony władz. Niestety, czasem przynoszą one skutek odwrotny od zamierzonego. W czwartek doszło do pożaru w jednym z bloków mieszkalnych w chińskim mieście Urumczi.
Strażacy mieli problem z dostaniem się do budynku ze względu na modyfikacje, jakie miały w zamiarze utrudnić wyjście z domów ludziom zarażonym. Zginęło 10 osób. Miasto Urumczi jest stolicą prowincji Sinciang – autonomicznego okręgu, który jest zamieszkały przede wszystkim przez mniejszość ujgurską.
The fire in Urumqi, Xinjiang, the last screams of the residents who were burned to death, other residents could only stand by the window to watch, because everyone was locked at home.#TheGreatTranslationMovement pic.twitter.com/Fr1gyrpPsa
— The Great Translation Movement 大翻译运动官方推号 (@TGTM_Official) November 25, 2022
Warto o tym wspomnieć, bo według ekspertów inna jest reakcja policji tamże, a inna w Pekinie, czy Hongkongu. W prowincji, w której doszło do tragedii, służby porządkowo zachowują się o wiele ostrzej, policjanci sprawują służbę w pełnym rynsztunku, którego używają do tłumienia zamieszek. Prawdopodobnie dlatego pojawiają się w zagranicznych telewizjach przekazy o użyciu broni.
Pożar, czyli skutek radykalnych przepisów antycovidowych, jest głównym powodem protestów. W kilkunastu miastach ludzie wyszli na ulice, a ostrożne szacunki oscylują wokół liczby 50 tysięcy osób.
Protesty w Chinach zyskały nawet swój symbol – biała i niezapisana kartka papieru, którą walczący o przywrócenie pełnej wolności Chińczycy dzierżą w dłoniach na znak oburzenia. Polityka kraju z Xi Jinpingiem na czele nie podoba się w dużej mierze studentom z kampusów uniwersyteckich. To ich najbardziej dotykają obostrzenia.
Eksperci z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych wyjaśniają, że to właśnie oni (studenci) są siłą napędową protestów. Są bowiem zamykani w akademikach o niskim standardzie życia, skazani nierzadko na bardzo długie okresy poddawania rygorom administracyjnym. Dodają, że nie wszyscy obywatele Państwa Środka oczekują takich samych zmian.
Protesty w Chinach. Specjaliści ocenili ich skuteczność
Znawca tematyki chińskiej z PISM, Marcin Przychodniak, stwierdził w rozmowie z portalem O2, że protesty w Chinach mogą mieć dwojakie podłoże.
- Z jednej strony to wyraz frustracji społeczeństwa Z drugiej: to także reakcja na to, co Chińczycy widzą – jak wygląda świat poza ich krajem, jak wyglądają państwa ze znacznie zredukowanymi lub zniesionymi restrykcjami antycovidowymi. Nie należy jednak oczekiwać, że potrząsną one całym systemem władzy w Chinach – wyjaśnił, jednocześnie nie wieszcząc większych zmian, jakie miałyby spowodować:
- Natomiast powiedzmy sobie jasno: to jest mniejszość. Protesty odbywają się w ok. 13 miastach, przyjmijmy, że protesty obejmują nawet 50 tys. ludzi – to w skali kraju jest margines.Nie będzie to protest, który zapoczątkuje jakieś zmiany polityczne, to jest nierealne. Sami Chińczycy zresztą niekoniecznie zmian politycznych oczekują – przekonywał.
Marcin Przychodniak dopuścił się także pewnych przypuszczeń dotyczących terminu wygaśnięcia trwających w Chinach protestów. Twierdzi, że Komunistyczna Partia Chin nie zdecyduje się na oczekiwane rozwiązania na wzór krajów zachodnich, które w szybkim tempie zniosły większość obostrzeń. W jego ocenie koniec tej społecznej kontry to kwestia około tygodnia. Rządzący mają bowiem cel.
- Tym bardziej że chińskie społeczeństwo jest słabo wyszczepione, duża jego część nie przyjęła nawet drugiej dawki szczepionki. A chińskie szczepionki na COVID-19 nie są najlepszej jakości – zaznaczył, po czym dodał:
- Podsumowując, obecne protesty, nawet jeśli wyglądają na zdecydowane z naszej perspektywy, nie przełożą się na żadne głębsze zmiany. Skądinąd – mogło dojść do przekłamań w przekazie, wynikających z tonalności języka chińskiego i subtelności w wymowie niektórych zwrotów, np. dotyczących postulatu "zniesienia obostrzeń", a nie "wolności" – mówił we wspomnianym wywiadzie dla O2.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Tragedia w Małopolsce. Dwie osoby zginęły w pożarze domu. Na miejscu zaroiło się od służb
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ zaatakowała nasz kraj. "Polska wbiła ostatni gwóźdź do trumny" OBWE
Mundial 2022. Pożar w Katarze. Gęsty, czarny dym widoczny był z kilku kilometrów
Źródło: O2