Prokuratura dostała wyniki sekcji zwłok kobiety znalezionej w zaspie śniegu. "Zastanawiające"
Kobieta zmarła, czekając na pomoc w śnieżnej zaspie. 60-latka z Krakowa znaleziona została jednak zbyt późno. Syn pani Ewy chce dokładnego zbadania sprawy. Co zaskakujące, sama prokuratura badająca sprawę śmierci kobiety wskazuje, iż okoliczności tej sprawy są “zastanawiające”. Powodem tego są wyniki sekcji zwłok.
Kobieta wracała autobusem z pracy, znaleźli ją w zaspie śniegu
Pani Ewa miała wrócić z pracy do domu, ale w piątek 12 stycznia tak się nie stało. 60-latka po zakończeniu zmiany około 14.30 wsiadła do autobusu. Miała przejechać nim zaledwie 5 km. Około godziny 17.30 kobieta zadzwoniła do męża i miała powiedzieć mu, że wysiadła z autobusu, ale przewróciła się i wylądowała w zaspie . Nie mogła wstać ze względu na złamanie nogi.
Początkowo rodzina szukała kobiety samodzielnie. W piątkowy wieczór do akcji wkroczyła już jednak policja. Kilkuset policjantów, ratowników oraz strażaków próbowało ustalić, gdzie leży 60-latka . Syn kobiety zabrał głos. Panią Ewę można było uratować?
Prokuratura otrzymała wyniki sekcji zwłok, "zastanawiające"
Prokuratura jest już w posiadaniu informacji na temat sekcji zwłok 60-letniej kobiety, którą znaleziono w sobotę 13 stycznia w zaspie śniegu. - Przyczyną śmierci było wyziębienie organizmu oświadczył prokurator Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
- Szczegółowo przyjrzymy się przebiegowi poszukiwań prowadzonych przez policję , zamierzamy je szczegółowo przeanalizować, czy prowadzono je zgodnie ze sztuką, bo okoliczności tej sprawy są zastanawiające - dodał prokurator w zaskakującym stanowisku.
Syn zmarłej chce wyjaśnienia sprawy poszukiwań jego 60-letniej matki
Oliwy do ognia w całej sprawie dolewa również syn zmarłej. Radosław Potok to adwokat, który w rozmowie z Gazetą Wyborcza potwierdza, iż chce, by kwestie poszukiwania jej matki zostały dokładnie zbadane. W wynikach sekcji zwłok nie ma żadnej informacji o złamaniu nogi , a do tego mężczyzna kilkukrotnie odebrał od matki telefon z informacjami na temat tego, gdzie się znajduje.
ZOBACZ : Gdzie trafiają pieniądze z tacy? Wiadomo, na co wydają je księża
- Nie mówię, że ktoś zabił moją mamę. Chcę jednak, by prokuratura dogłębnie zbadała tę sprawę, bo nie mogę pogodzić się ze śmiercią mamy, a pewne działania poszukiwawcze wydają się nielogiczne - wyjaśniał mężczyzna.
Pani Ewa miała w rozmowie z synem wyjaśniać, że leży w polu, a nie przy przystanku . Co więcej, syn zmarłej wyjaśnia, że śledczy skupili się na poszukiwaniach wokół przystanku, gdzie niekoniecznie musiała wysiąść kobieta z racji różnych możliwości powrotu z pracy. Ciało 60-latki znaleziono w śniegu w polu 300 metrów od przystanku autobusowego.
Źródło: wyborcza