Prof. Jerzy Bralczyk po mistrzowsku zrecenzował podręcznik do HiT. Publika ryknęła śmiechem
Sława podręcznika do Historii i Teraźniejszości przerasta już chyba oczekiwania samych twórców. Do tej pory na temat "arcydzieła" wypowiadali się głównie rodzice, uczniowie, nauczyciele i politycy oraz, z uwagi na liczne kontrowersje, etycy. Ostatnio książkę wziął jednak na warsztat prawdziwy autorytet, a mianowicie prof. Jerzy Bralczyk, który podzielił się swoją opinią na jej temat. Jak na szanowanego eksperta przystało, było i z klasą, i z humorem.
Wydawać by się mogło, że o podręczniku do będącego chlubą ministra Przemysława Czarnka przedmiotu Historia i Teraźniejszość powiedziano już prawie wszystko. Książka od początku okryta była złą sławą nie tylko dlatego, że mocno wypaczała fakty, ale także z powodu zawartych w niej kontrowersyjnych tez.
Najwięcej kontrowersji wzbudzała przy tym zdecydowanie wzmianka na temat "hodowli ludzi", pochodząca z rozdziału dotyczącego płodności i planowania rodziny, która dla wielu była nawiązaniem do stosowania metody in vitro. Autor pytał jednocześnie, "kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci?".
I choć MEiN od początku stanęło w obronie treści zawartych w książce , utrzymując, że wszelkie insynuacje są nie na miejscu, a fragment wcale nie jest o tym, o czym wszyscy logicznie myślący ludzie uważają, że jest, w przestrzeni publicznej wybuchła wielka afera. Przeciwni nauczaniu młodzieży z wykorzystaniem podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego byli rodzice, nauczyciele, sami uczniowie i opozycyjni politycy, dla których skandal wokół książki był wodą na młyn. W efekcie niektóre szkoły wycofały się z czerpania wiedzy o współczesnym świecie właśnie ze wspomnianej publikacji , a wydawnictwo Biały Kruk postanowiło usunąć szokujące zapisy.
Na polu walki pozostał więc już tylko minister edukacji, który z godną pozazdroszczenia konsekwencją zapowiedział już kolejne wybitne dzieło , mające być kontynuacją pierwszego tomu. Bez wątpienia, ono również nie przejdzie bez echa, póki co jednak do debaty o pierwszym z hitów do HiT-u dołączają kolejni, nie byle jacy eksperci.
Prof. Bralczyk z klasą punktuje podręcznik do HiT
O tym, że przyjdzie mu wysłuchać niezwykle inspirującego wykładu na temat szkolnego podręcznika, spodziewał się zapewne mało który albo i żaden z uczestników krakowskiego Festiwalu Przyszłości Bomba Megabitowa.
Przybyli na spotkanie z wybitnym językoznawcą prof. Jerzym Bralczykiem przygotowani byli na mowę dotyczącą indoktrynacji i tak też się stało, ale prowadzący mocno zaskoczył swoich słuchaczy, posługując się zaskakującym przykładem doskonale obrazującym problem.
- Teraz, zarówno wtedy, kiedy mówimy o zideologizowaniu współczesnością, a w kontraście jest na przykład lektura podręcznika "Historia i teraźniejszość". Nawiasem mówiąc, to jest bardzo dobre połączenie - historia i teraźniejszość - zauważył profesor.
Jak sam zaznaczał, podobieństwo wyrazów "przeszłość" i "przyszłość" w języku polskim rodzi wiele problemów, których nie doświadczają posługujący się obcą mową. To doprowadziło go z kolei do ciekawej konkluzji.
- Jak mówię niewyraźnie, to nie wiadomo, czy mówię o przeszłości, czy o przyszłości. Po niemiecku jak mówię, to jest "Zukunft" i "Vergangenheit", prawda? Po angielsku jest "past" i "future". Jakie różne słowa! Nawet po rosyjsku jest "proshlom" i "budushcheye". Zupełnie inne słowa. A u nas "przeszłość", "przyszłość"... Czy ja wiem, co jest co? I dlatego też ta "historia i teraźniejszość" powinna się nazywać "przeszłość i przeszłość". To wtedy nie wiadomo byłoby, o co chodzi – stwierdził.
Swoją refleksją prof. Bralczyk wprawił słuchaczy w dobry humor, wywołując na ich twarzach liczne uśmiechy. Publiczność była zachwycona sposobem, w jaki ekspert wyraził swoją dezaprobatę dla książki, zachowując przy tym klasę i unikając nachalnej krytyki.
Mądre i dowcipne słowa bardzo przypadły do gustu m.in. prorektorowi Wyższej Szkoły Bankowej w Warszawie Maciejowi Kaweckiemu, który udostępnił na swoim koncie na Twitterze fragment wykładu.
Śmiech receptą na wszystko
To nie pierwszy raz, kiedy prof. Jerzy Bralczyk komentuje otaczającą nas rzeczywistość w niebanalny i humorystyczny sposób. Jak sam mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia, śmiech pomaga rozładować napięcie, łączy ludzi w grupy i sprawia, że strach się minimalizuje. Językoznawca gościł ostatnio np. na Campusie Polska Przyszłości w Olsztynie, gdzie żywo debatował z prof. Magdaleną Środą na temat haseł Strajku Kobiet. - Nie mam nic przeciwko brzydkim wyrazom, ale nie w życiu publicznym. Przez Strajk Kobiet był używany jeden bezokolicznik, dość długi. Nie podobało mi się to - mówił, a na uwagę rozmówczyni, że słowo to miało oddawać poziom poruszenia społecznego i irytacji odparł asertywnie, że „słowo to jest dość długie i przy pisaniu tak długiego słowa emocje mogą opaść”.
W dalszej części rozmowy przyznał również, że nie lubi obrażania polityków słowami określającymi ich powierzchowność, np. w odniesieniu do słowa "kurdupel".
- Gdy to słowo słyszę, czuję więź z Jarosławem Kaczyńskim, choć tego nie chcę - wyjaśniał, prowokując łzy rozbawienia wśród swoich słuchaczy.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Królowa Elżbieta zostawiła Harry'emu wiadomość na urodziny? Słowa królowej nie spodobają się księciu
-
Potężna wpadka Jarosława Kaczyńskiego. Chciał zaatakować TVN, ale uderzył prosto w TVP
Źródło: goniec.pl, se.pl, polskieradio.pl