Poznań: Miała być napastowana przez kierowcę Bolta. Prokuratura i sąd: To nie było molestowanie
Szokujące ustalenia dziennikarzy "Gazety Wyborczej". Poznańska prokuratura miała odmówić przesłuchania w obecności psychologa nastolatki, która padła ofiarą molestowania podczas przejazdu oferowanego przez aplikację Bolt. Powściągliwość śledczych na dobre związała ręce policji i sprawiła, że 29-letni Gruzin uniknął poważnych konsekwencji. Jedyną karą, jaka spotkała oprawcę, było de facto wyrzucenie go z pracy.
Ryzykowne przewozy na aplikację
Bolt, Uber, Free Now - te wszystkie aplikacje łączy nie tylko oferta przejazdów za stosunkowo niewielką cenę, ale także fakt, że niektórzy działający w ich ramach kierowcy mieli dopuścić się ohydnych czynów na kobietach.
Chodzi tu nie tylko o tak jaskrawe przykłady, jak brutalne pobicia i gwałty, ale też molestowanie, które również jest poważnym przestępstwem. Kto jednak ma to osądzać, jeśli nie prokuratura. A ta nie zawsze pali się do karania sprawców seksualnych przestępstw.
Chciała dotrzeć na trening. Padła ofiarą kierowcy Bolta
W lipcu ubiegłego roku "Gazeta Wyborcza" opisała historię mieszkającej w Poznaniu nastolatki, która zamówiła przejazd przez aplikację Bolt . Chciała ona dojechać z dzielnicy Rataje na Grunwald, gdzie odbyć miała trening. Natrafiła jednak na młodego Gruzina, który wykorzystał jej sytuację, aby dokonać haniebnej rzeczy .
– Myślałam, że będzie miło. Może moim błędem jest to, że jestem otwarta? Jak z kimś jadę i mam cukierka, to zawsze poczęstuję. Wiem, że to nie jest łatwa praca. Sama nie chciałabym jeździć z obcymi ludźmi – opowiadała gazecie nastolatka.
Jak relacjonowała, w pewnym momencie kierowca poprosił ją o podanie telefonu, by mógł pokazać jej swoje konto na Instagramie. Dziewczyna zgodziła się, po czym 29-latek zaczął zadawać jej niesmaczne pytania o sprawy łóżkowe, m.in. czy uprawia seks i czy się masturbuje. - Nie wiedziała, jak zareagować. [...] Nagle (kierowca - red.) wyciągnął do tyłu rękę i chwycił ją za kostkę. Zatrzymał auto, wysiadł i wepchnął się obok kobiety. Pocałował i włożył rękę między nogi. Siedziała zamurowana, nie mogła nawet odpiąć pasów. Kierowca zablokował drzwi - opisywała "Wyborcza".
Opieszałość organów ścigania
Po wszystkim mężczyzna wrócił za kierownicę i jak gdyby nic kontynuował kurs. W tym czasie nastolatka napisała do koleżanki, która zdecydowała się zadzwonić pod numer 112. - Pisała też, że mam wysiąść, ale nie mogłam – zdradziła dziewczyna.
Drugi raz kierowca miał zatrzymać się na ul. Szamotulskiej i znów zaczął ją obłapiać. Gdy usłyszał, że napastowana mówi mu, iż się boi, nagle obraził się i w wulgarny sposób kazał jej wysiąść.
Co mocno bulwersujące, wezwana na miejsce policja nie zjawiła się, a nastolatka musiała sama udać się na komisariat, by złożyć zawiadomienie. Zachowanie kierowcy zakwalifikowano wówczas jako inną czynność seksualną.
Pytany o sprawę rzecznik poznańskiej policji wyjawił, że procedury nakazują, aby nastolatkę przesłuchał najpierw w obecności biegłego psychologa sąd. Do tego jednak nigdy nie doszło.
Prokuratura i sąd: To nie było molestowanie
Powodem, dla którego sprawie przysłowiowo ukręcono głowę było zadziwiające zachowanie miejscowej prokuratury. Ta opisała działania Gruzina jako „ zaryglowanie drzwi, co uniemożliwiło kobiecie samodzielne opuszczenie pojazdu ", ale uznała, że nie doszło w tym wypadku do "doprowadzenia pokrzywdzonej do innej czynności seksualnej", a jedynie "naruszenia nietykalności".
- Oskarżony wskazał, że nie nagabywał pokrzywdzonej, nie proponował jej nawiązania relacji intymnych i nie zmuszał do ich podjęcia. Według niego to pokrzywdzona była zainteresowana jego osobą i zachowywała się w sposób prowokacyjny, wskazujący na chęć nawiązania kontaktu intymnego - mówił dziennikowi rzecznik prokuratury Łukasz Wawrzyniak.
Niestety, rację śledczym wkrótce przyznał także sąd . Sprawa więc rozeszła się po kościach, a jedyną karą, jaka dosięgnęła 29-latka były prace społeczne, niewielkie zadośćuczynienie pieniężne i zwolnienie z pracy.
Po nagłośnieniu skandalu, za pośrednictwem mediów społecznościowych skoentowała go posłanka KO Aleksandra Gajewska, która domaga się wyjaśnień od ministra Zbigniewa Ziobry .
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Odciął głowę koledze i porzucił ją przed sądem. Nie chciał zdradzić motywów
-
Ryki: 64-latek wyszedł z domu i przepadł bez wieści. Służby dokonały przykrego odkrycia
-
Najpierw łapią za klamki, później plądrują przedpokoje. Złodzieje znaleźli nową metodę kradzieży
Źródło: Gazeta Wyborcza
Zachęcamy do wsparcia zbiórki , której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc.
Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!