Rozrywka.Goniec.pl > Telewizja > Po roku odwiedzili rodzinę z programu "Nasz nowy dom". Wzruszające sceny
Bartłomiej Cieślak
Bartłomiej Cieślak 04.06.2021 03:50

Po roku odwiedzili rodzinę z programu "Nasz nowy dom". Wzruszające sceny

niebieski tekst goniec.pl na białym tle
Facebook/Nasz nowy dom prod. Polsat

Angelika Tucholska mieszka z piątką dzieci w Karolewie, małej wiosce położonej ok. 50 km od Bydgoszczy. Jej dom przed wizytą Katarzyny Dowbor nie wyróżniał się niczym spośród okolicznych, po programie jednak był piękny i zadbany. Tak też zostało do dzisiaj, chociaż pewnych zmian nie dało się uniknąć. Zmian na lepsze, bowiem kobieta wraz z nowym partnerem dbają o to, by ich warunki mieszkaniowe były jeszcze lepsze.

Pani Angelika zaszła w ciążę mając 17 lat i z tego powodu wzięła ślub z ojcem dziecka. Kolejne dzieci pojawiały się na świecie, bo „tak wypadało”, ale małżeństwo okazało się koszmarem: mężczyzna ciągle chodził pijany, stosował przemoc fizyczną i psychiczną. Tkwiła w związku dla dzieci, dwa razy odchodziła od męża, ale wracała. W końcu jednak miarka się przebrała i gdy trzeci raz odeszła, to już na zawsze.

Wprowadziła się do stuletniego domu, który był w ruinie. Wszystko się rozpadało, ale było to jedyne miejsce, do którego Angelika mogła uciec z piątką dzieci. Pierwotnie dom miał 48 mkw. Duży pokój był przedzielony na dwa: w jednym przebywali trzej chłopcy, a w drugim kobieta spała z córką na jednym łóżku, podczas gdy najmłodszy z rodzeństwa leżał obok w swoim łóżeczku.

- Kiedy tu wróciłam, cieszyłam się. Pamiętam jak dzisiaj pierwsze śniadanie, kiedy usiadłam z dziećmi i powiedziałam im: Może nie mamy luksusów, może nie mamy nic, ale ta cisza... Ja się o nic nie musiałam martwić. Były mąż już od rana chodził pijany, teść niezadowolony. Cud, że nie oszalałam. Kiedy tu się wprowadziliśmy, nie było ważne, co my mamy, ważny był ten spokój. Później dopiero doskwierał nam brak wody, wiecznie niedogrzany dom, bo mieliśmy jedną malutką kozę. W dzień nie mogłam palić, bo najmłodszy syn chodził i dotykał wszystkiego. Paliłam w nocy, żeby tylko było ciepło. Z wodą kombinowałam: trochę gotowałam w czajniku, trochę w garnku… Próbowałam to ciągnąć, ale przychodziły momenty, że nie dawałam rady - zwierzyła się dziennikarzom WP.

W końcu na pomoc ruszyła Katarzyna Dowbor. Po 5 dniach pracy, ekipa programu „Nasz nowy dom” zmieniła ich miejsce zamieszkania tak bardzo, że pani Angelika nie była w stanie go rozpoznać. Nie tylko wszystko wyremontowano, ale wymieniono nawet instalację i wodociągi, dobudowano również sypialnię dla matki i pokój dla dzieci. Była to zmiana, która odmieniła ich życie.

- Gdyby nie program, to cały czas bym remontowała to miejsce. Nie wiedziałabym od czego zacząć. W mojej głowie dużo się zmieniło. Mam ten spokój. Nie trzeba się o nic martwić, można się skupić na rodzinie, na sobie. Poświęcam dzieciom 200 proc. siebie - stwierdziła wzruszona kobieta.

Rodzina wreszcie może skupić się na życiu, a nie tylko przeżyciu. Mają godne warunki, dzięki czemu nie wisi nad nimi widmo braku wody, ciepła czy czegokolwiek innego. Co więcej, Angelika znalazła w końcu prawdziwą miłość i razem z nowym partnerem dbają o to, by nie osiąść na laurach, a cały czas zapewniać dzieciom jak najlepsze warunki.

- Trzeba to teraz trochę dopieszczać. Na zewnątrz zmieniamy wszystko, dołączyliśmy taras, żebyśmy mogli posiedzieć, napić się kawy. Pomalowaliśmy ściany na nowo, zmieniliśmy biel na neonowe kolory. Chcemy to ulepszyć, żeby dzieci miały jak najlepiej - stwierdziła.

Jedno jest pewne: udział w programie na zawsze zmienił życie rodziny, która ledwo wiązała koniec z końcem. Można wzruszyć się do łez widząc, jak teraz toczy się ich życie. 

Tagi: Polsat