Osoby pomagające migrantom na granicy zostały zaatakowane
Joanna Jacel, właścicielka agroturystyki na Podlasiu, wraz z mężem i znajomymi niosą pomoc migrantom koczującym na granicy. Podczas nocnej akcji partner kobiety został zaatakowany przez nieznanych sprawców. Napastnicy podawali się za funkcjonariuszy.
Joanna Jacel prowadzi w Siemianówce na Podlasiu agroturystkę Dom na Wschodzie. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznała, że wraz z mężem pomagają migrantom koczującym w lesie. - Kupowaliśmy im jedzenie i wodę, ponieważ najczęściej byli głodni i spragnieni - zdradziła. Małżeństwo ogłosiło także zbiórkę ubrań i innych podstawowych produktów.
Zaatakowano ich, gdy pomagali uchodźcom
Właściciele agroturystyki nie śledzą losów osób, którym udzielają wsparcia. - Nie mogliśmy dać im swojego numeru telefonu, to było dla nas zbyt ryzykowne. Wiemy, że służby mogą to wykorzystać, a my będziemy odpowiadać za udział w przemycie ludzi, co jest nieprawdą - mówiła Joanna Jacel, przyznając jednocześnie, że widywała w mediach znajomych migrantów, którzy zostali wywiezieni z powrotem na Białoruś.
Rozmówczyni Wirtualnej Polski w rozmowie z dziennikarzami opowiedziała także o ataku na grupę osób pomagającym migrantom . Anonimowi napastnicy pod osłoną nocy napadli na męża Joanny Jacel i jego znajomych.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
- Gdy wsiedli do samochodu zaparkowanego na parkingu przy lesie, nagle zaatakowali ich inni ludzie. Wyciągnęli mojego męża z samochodu siłą i rzucili na ziemię. Wyzywali koleżankę. Zachowywali się bardzo agresywnie. Krzyczeli do nich, że robią nielegalne rzeczy, są przemytnikami i pójdą do więzienia - relacjonowała kobieta.
Agresorzy twierdzili, że są funkcjonariuszami, ale odmówili okazania legitymacji . Zdaniem Joanny Jacel nie byli to uzbrojeni przedstawiciele lokalnej społeczności. - Miejscowi nie biegają tutaj z karabinami - zaznaczyła właścicielka agroturystyki.
Na miejsce zdarzenia wezwano funkcjonariuszy Straży Granicznej. Joanna Jacel twierdzi, że sprawcy ataku nie zostali wylegitymowani . Zajście nie zostało oficjalnie odnotowane.
Miejscowi niosą pomoc
Rozmówczyni Wirtualnej Polski donosi, że mieszkańcy pasa przygranicznego robią wszystko, by pomóc potrzebującym migrantom. Nie brakuje jednak osób - szczególnie starszych - którzy boją się uchodźców wywodzących się z krajów o innej kulturze.
Mieszkańcy terenów przygranicznych nie dostają także konkretnych informacji od lokalnej władzy. Nie powstały żadne wytyczne, które umożliwiłyby bezpieczną pomoc. Brakuje także kampanii społecznej, która pogłębiłaby wiedzę o migrantach.
Pani Joanna wspomniała, że wiele osób dzwoniło po Straż Graniczną, myśląc, że w tej sposób pomaga uchodźcom. Później okazało się jednak, że funkcjonariusze wywożą migrantów do lasów po stronie białoruskiej.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
-
Dorota Szelągowska tworzy idealną parę ze swoim partnerem. Fani osłupieli widząc kim on jest
-
Na złożenie wniosku o 300 plus na dziecko jest czas tylko do 30 listopada
-
Terlecki do klientki w centrum handlowym: "Jest pani kretynką"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec. pl
Źródło: Wirtualna Polska