Okropne, jak wyglądało życie Anuli z "Wojny domowej". Elżbieta Góralczyk umarła w samotności
Choć była gwiazdą uwielbianego serialu “Wojna domowa” i na ekranie pojawiała się jako wesoła i rezolutna bohaterka, w jej życiu prywatnym powody do radości były rzadkością. Pasmem nieszczęść i niepowodzeń, jakich doświadczyła przez lata, można by obdarzyć kilka osób. Elżbieta Góralczyk chciała po prostu być szczęśliwa, jednak to uczucie zawsze jawiło się jako niespełnione marzenie. Oto życiowa historia aktorki, która zmarła w wyjątkowo smutnych okolicznościach.
Gwiazda "Wojny domowej" nie miała w życiu lekko
Dzieciństwo dla Elżbiety Góralczyk nie było miłym wspomnieniem, a serią traum, z którymi musiała walczyć także jako dorosła kobieta . Wychowała się w rodzinie, w której borykano się z problemem alkoholowym. Od najmłodszych lat była więc świadkiem, jak nałóg niszczy jej rodziców i łamie ich charaktery. Ojciec w pewnym momencie zaczął znęcać się nad nią psychicznie , nie aprobował też zawodowych planów córki.
Serialowa Anula z "Wojny domowej" wspominała, że rodziciele przez większość czasu byli zajęci sobą, a piętrzące się problematyczne sytuacje w jej domu miały znamiona patologii. Liczne konflikty, awantury i inne nieporozumienia oddaliły ją oraz jej młodszego brata od rodziców.
Sama musiałam się martwić o siebie i młodszego braciszka. Interesować się czy mu ciepło, czy jadł. W życiu nie bardzo, ale przynajmniej w filmie mogłam być dzieckiem. I to było super - oznajmiła dwie dekady temu na łamach Faktu.
Okazuje się, że artystka nie robiła sobie wielkich nadziei, biorąc udział w przesłuchaniu do produkcji. W tajemnicy przed wszystkimi, w szkolnym fartuchu z białym kołnierzykiem stanęła przed komisją oceniającą i w mig ujęła ich naturalnością. Euforia towarzyszyła jej nie tylko w tym momencie, ale także później, na planie "Wojny domowej". Starsi współpracownicy byli wobec niej bardzo opiekuńczy i pomocni.
Choć ta telewizyjna przygoda miała być początkiem szczęśliwej passy, stało się zupełnie inaczej. Początkującej celebrytce zmarł ojciec, a jej matka pozostała bez środków do życia . Nowe propozycje się nie pojawiały, więc podjęła decyzję o porzuceniu występowania na ekranie na rzecz mniejszych, ale stabilnych dochodów w innej branży.
Mama nie dostała po nim nawet wdowiej emerytury. Uznałam, że mam obowiązek iść do pracy i pomagać. Byłam modelką. W końcu poszłam do pracy w telewizji. Pracowałam jako charakteryzatorka - wyznała w tabloidzie.
Jak potoczyły się jej dalsze losy?
Elżbieta Góralczyk była w toksycznym małżeństwie
Elżbieta Góralczyk mimo chęci ułożenia sobie życia u boku mężczyzny, wciąż pozostawała panienką. Ten stan odwrócił się dopiero po tym, jak wyjechała do Austrii. Poznała tam bogatego prawnika, z którym przez 20 lat tworzyła związek. Nie była to jednak matrymonialna historia zakończona happy-endem. Wręcz przeciwnie.
Toksyczny mąż traktował ją w karygodny sposób, przez co jej rola w domu ograniczała się do sprzątania i gotowania. W rodzinie partnera wyznawano bowiem kilka srogich zasad, które nie stawiały kobiet w pozytywnym świetle.
Teść twierdził, że ze zmywarki korzystają tylko leniwe kobiety. W czasach, kiedy nikt już sobie nie wyobrażał życia bez pralki, ja - żona bogatego prawnika - prałam pieluchy na tarze. Byłam wtedy świeżo po operacji, bo dziesięć dni po porodzie usunięto mi woreczek żółciowy. […] O 5:00 rano byłam zapięta na ostatni guzik - umalowana, ubrana, śniadanie stało na stole. Rodzina zasiadała, a ja wszystko zmywałam. Potem biegłam do pracy. Wracając do domu, robiłam zakupy i potem gotowałam. Miałam nadzieję, że oddaniem kupię sobie miłość męża. On całkowicie mnie ignorował - opowiedziała z bólem w Fakcie.
Na szczęście Polka w pewnym momencie uświadomiła sobie, że nie chce, by tak wyglądało jej życie. Oświadczyła mężowi, że chce wziąć rozwód. Prawnik nie przyjął tego najlepiej, a dzięki doświadczeniu zawodowemu zostawił eksmałżonkę z niczym . Ze sobą nie mogła wziąć córki Dominiki, która w tamtym czasie wolała zostać z tatą. Latorośl po latach pod pseudonimem Anik Kadinski próbowała swoich sił w preselekcjach do Eurowizji, jednak bez sukcesu.
Po ucieczce od despotycznego małżonka los dalej nie był łaskawy dla strudzonej życiem artystki. Zaczęły się poważne kłopoty ze zdrowiem, które mocno utrudniły jej codzienne funkcjonowanie. Co dokładnie jej dolegało?
Schorowana Elżbieta Góralczyk zmarła w samotności
Samotna Elżbieta Góralczyk usłyszała od lekarzy druzgocącą diagnozę - stwierdzono, że chore są jej nerki i wymaga natychmiastowych dializ. To wiązało się z zupełną zmianą trybu życia i podporządkowaniu się cyklicznym i częstym wizytom w szpitalu. Wówczas okazało się, że żyły aktorki są w złym stanie i konieczne jest wykonanie dodatkowego "wejścia", by poprawnie przeprowadzić wymagany zabieg.
Zrobiono mi więc tuż przy szyi taką 10-centrymetrową "antenkę", przez którą podawano płyn. Musiałam z nią wytrzymywać przez trzy miesiące. Nie mogłam spać, jeść, wymiotowałam. Kiedy dowiedziałam się, że jest inny sposób dializowania, przez otrzewną, od razu się zdecydowałam. (...) Po ośmiu latach moja otrzewna, która u zdrowego człowieka jest taką żelatynką, stała się podeszwą. Zaczęły mi się sklejać jelita. Już nic nie przyjmowałam - jedzenia, lekarstw, nawet wody. Powróciłam do normalnych dializ - relacjonowała.
Organizm Elżbiety Góralczyk nie zniósł dobrze leczenia nerkozastępczego. Zaczęły wypadać jej włosy, a później wyrastały np. na twarzy. Anula z "Wojny domowej" przeszła 11 operacji, w lewą rękę wszczepiono jej sztuczne żyły.
Znowu mogę żyć, pływać, tańczyć, tyle że trzy razy w tygodniu jadę do szpitala na cztery godziny dializy - mówiła w Fakcie w 2004 roku.
Śmierć nadeszła cztery lata później. Zmarła nieszczęśliwa i samotna 16 stycznia 2008 roku w Wiedniu, mając zaledwie 57 lat. J ej ciało pochowano na lokalnym cmentarzu Sievering.
Źródło: Fakt