Na plaży leżało ciało. Reakcja innych plażowiczów oburzyła ratowników
Prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z województwa zachodniopomorskiego opowiedział o tym, jak bezrefleksyjnie Polacy potrafią zachowywać się nad morzem. Na jednej z plaż doszło do wstrząsających scen. Chociaż na plaży nadal znajdowało się ciało topielca, wczasowicze nie mieli oporów przed tym, by wchodzić do wody. Na wiele osób nie działają też ostrzeżenia.
Apoloniusz Kurylczyk, który na co dzień zarządza Wodnym Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym w województwie zachodniopomorskim, przyznał, że czasem służby są bezsilne wobec zachowań plażowiczów. Wielu wczasowiczów nie odstraszają czerwone flagi, a nawet widok ludzkiej tragedii.
W ubiegłą niedzielę (18 lipca) na jednej z plaż nad polskim morzem znajdowało się ciało topielca, które zostało wyłowione przez ratowników. Niestety ofiary nie udało się uratować. Choć zwłoki zasłonięte parawanem nadal znajdowały się nad kąpieliskiem, wczasowicze nie przestali ignorować poleceń służb.
Brak ostrożności nad morzem kończy się tragedią
Choć pogoda dopisuje i od dłuższego czasu w Polsce przeważają wysokie temperatury, warunki nad morzem nie są bezpieczne. Dlatego w wielu miejscach pojawiły się już czerwone flagi, które oznaczają bezwzględny zakaz wchodzenia do wody. Bagatelizowanie sygnałów służb może skończyć się tragicznie.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Sztormowe warunki pojawiły się już nad wieloma kąpieliskami. Czerwone flagi można zobaczyć od Międzyzdrojów do Jarosławca. Plażowiczom zagrażają przede wszystkim wysokie fale oraz prądy wsteczne. Niestety tylko w ubiegłą niedzielę utonęły już dwie osoby, które pływały w okolicach Mielna.
Nie jest tajemnicą, że do tragedii bardzo często prowadzi bagatelizowanie ostrzeżeń. Zdarzają się osoby, które lekceważą wywieszone flagi i wchodzą do wody, podejmując ogromne ryzyko. Ratownicy WOPR nie zawsze potrafią zdążyć z pomocą. Prezes oddziału z województwa zachodniopomorskiego nie ma złudzeń co do tego, że wielu tragedii można byłoby uniknąć.
– Nieżywy człowiek leży na piasku, jeszcze nie zabrano ciała, obok płacze rodzina, a już kolejni plażowicze wchodzą poskakać na falach, jakby byli wodoodporni. Czasami rzucą ratownikowi, „ja dam radę" i idą do wody – mówi Apoloniusz Kurylczyk w rozmowie z Wirtualną Polską.
– Nawet wobec śmierci człowieka refleksja nie trwa dłużej niż kwadrans. 50 metrów obok parawanu osłaniającego ciało, kolejni plażowicze szli poskakać po falach – dodaje.
Utonięcia nad morzem
Szukając potwierdzenia słów prezesa WOPR, wystarczy spojrzeć na statystyki dotyczące utonięć nad polskim morzem. 50-letni mężczyzna oraz jego 25-letni syn topili się w Łazach. Niestety starszej ofiary nie udało się uratować. Więcej szczęścia miał 25-latek.
Do tragedii doszło także w Mielnie, gdzie utonął mężczyzna, który postanowił schłodzić się przed wyjściem na obiad i powrotem do domu. Wystarczył jeden dzień, by w Bałtyku utonęło aż pięć osób. Mimo skali jednak plażowicze nie tylko ignorują polecenia służb, ale nawet mają do nich pretensje.
Z relacji prezesa WOPR wynika, że wczasowicze zarzucają ratownikom, że ci psują im zabawę. Niestety często zdarza się też, że do wody wchodzą osoby pod wpływem alkoholu. Stan nietrzeźwości również znacznie zwiększa ryzyko utonięcia.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
W oknie życia znaleziono 11-miesięcznego chłopca. Jest reakcja policji i MOPS-u
Ministerstwo Sprawiedliwości ostrzega: kierowcy pod wpływem stracą samochody
Wszystko na samym środku plaży, ludzie błagali żeby przestali. Dantejskie sceny w Mielnie
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Wirtualna Polska