Na grobie Kory NIE MA daty śmierci. Zamiast niej widnieje symbol
Kora Jackowska przez długi czas zmagała się z chorobą nowotworową. Niestety ostatecznie przegrała tę nierówną walkę, a utalentowana artystka zmarła 28 lipca 2018 roku. Pochowana została na warszawskich Powązkach, a na miejscu jej spoczynku stanął oryginalny pomnik. Uwagę przykuwa jednak jeden szczegół ściśle związany z jej datą śmierci.
Kora walczyła z trudną chorobą
Kora Jackowska to bezsprzecznie legenda polskiego rocka. Jej charyzma, niesamowita twórczość i talent oraz czar, jaki roztaczała wokół siebie, sprawiały, że zjednała sobie wierne i niezwykle liczne grono fanów. W swojej karierze osiągnęła naprawdę wiele, jednak została ona brutalnie przerwana przez poważną chorobę.
Wokalistka przez długi czas cierpiała z powodu doskwierającego jej bólu brzucha. Nie lekceważyła dolegliwości, udała się do specjalistów, ci jednak nie byli w stanie postawić prawidłowej diagnozy. Dopiero po czasie artystka dowiedziała się, że ma nowotwór jajnika. Poddała się koniecznemu leczeniu, wierząc, że przezwycięży wroga, który zaczął siać spustoszenie w jej organizmie.
Fani trzymali kciuki za Korę, mając jednocześnie nadzieję, że wygra ona z chorobą. Tak się nie stało, a piosenkarka zmarła 28 lipca 2018 roku w otoczeniu swoich najbliższych.
Gwiazdor Polsatu został księdzem. To powiedział o modlitwie za KoręJak wyglądały ostatnie chwile Kory?
Wprawdzie Kora przegrała walkę z nowotworem, jednak w tym trudnym czasie mogła liczyć na wsparcie swoich najbliższych, którzy z cierpliwością i nadzieją walczyli o każdy wspólnie spędzony dzień. W ostatnich chwilach był przy niej ukochany oraz członkowie rodziny. Jak wyglądał ten trudny dla wszystkich okres?
Byłam przy niej, gdy odchodziła. Ona była już nieprzytomna, ale był taki moment, była noc, trzymałam ją za rękę i ona nagle podniosła głowę, popatrzyła na mnie i powiedziała bardzo wyraźnie: "Oni tu są, Tadziu". Tadzio to był nasz brat, który rok wcześniej zmarł. Widziała tych naszych zmarłych z rodziny - cytował siostrę Kory, Annę Kubczak, “Fakt”.
Zaskakujący symbol na grobie Kory
Pogrzeb legendarnej artystki odbył się 8 sierpnia 2018 roku na Warszawskich Powązkach. W ostatnim pożegnaniu Kory wzięli udział nie tylko jej najbliżsi, ale także przedstawiciele rodzimego show-biznesu, dziennikarze, politycy, a także jej fani.
Przez ostatni miesiąc, który był miesiącem wstrząsającym - był wspaniały, dramatyczny, tragiczny - Kora przeszła piekło. Ta choroba była czymś bardzo niszczącym, ale nigdy nie widziałem nikogo, kto miałby taką siłę życia (...) W ostatnim okresie robiła wszystko, by pokazać, że jest (...) do samego końca była bardzo aktywna, nie chciała się poddać, chciała żyć, kochała życie i nie bała się śmierci. W pewnym momencie powiedziała "jestem gotowa". I była gotowa, i odeszła. Byliśmy z nią razem do końca - powiedział podczas ceremonii ukochany artystki, Kamil Sipowicz, cytowany przez “TVN24”.
Na miejscu pochówku Kory po pewnym czasie stanął okazały i niezwykle oryginalny pomnik. Ma on nietypowy i zdecydowanie wyróżniający się na tle innych grobowców kolor, bowiem spowity jest w całości intensywną ceglaną czerwienią. Oplata go również bluszcz.
Na grobie znalazło się również kilka interesujących szczegółów - jednym z nich jest figura kobiety znajdująca się na płycie. Można również dostrzec znajdujący się obok autograf artystki, będący jednocześnie informacją, kto spoczywa w tym miejscu.
Ciekawie zapisano datę śmierci artystki. Choć zmarła ona 28 lipca 2018 roku, to zamiast tych liczb, na płycie widnieje znak nieskończoności, co może świadczyć o tym, że Kora jest wiecznie żywa - w sercach swoich fanów, w ich pamięci, dzięki swojej niesamowitej twórczości.