"Milionerzy". Wszyscy zdębieli przy pytaniu za pół miliona
W jednym z ostatnich odcinków “Milionerów” uczestnik podjął walkę o pół miliona złotych. By je zdobyć, użył aż dwóch kół ratunkowych. Czy to rozwiązanie pomogło mu usłyszeć pytanie warte tytułową sumę?
"Milionerzy" cieszą się ogromną popularnością
“Milionerzy”, to jeden z najbardziej lubianych teleturniejów. Cieszy się dużą popularnością zarówno wśród widzów, jak i uczestników. Jego emisja trwa już od wielu lat - z małą przerwą - a prowadzi go Hubert Urbański.
By wziąć udział w programie i zasiąść naprzeciwko gospodarza, słysząc jednocześnie podchwytliwe i trudne pytania, trzeba wykazać się ogromną wiedzą, a także spokojem. Jest on bardzo potrzebny, bowiem nerwy w takich momentach mogą być złym doradcą, co może skutkować odpadnięciem z gry.
Uczestnik "Milionerów" walczył o tytułową nagrodę
Uczestnicy, biorący udział w “Milionerach” i wykazujący się ogromną widzą, w duchu liczą na zdobycie głównej, tytułowej wygranej. Jest to kolosalna kwota, a ten wyczyn udał się zaledwie kilku śmiałkom.
A co działo się podczas jednego z ostatnich odcinków? Okazuje się, że nie zabrakło w nim emocji i odważnych decyzji. W teleturnieju pojawił się Jarosław Kowalczyk z Dolnego Śląska i szybko udowodnił, że jest posiadaczem niebywałej wiedzy. Problem napotkał dopiero przy pytaniu wartym 125 tysięcy złotych - dotyczyło ono znaczenia drugiego imienia córek króla Hiszpanii Filipa VI i królowej Letycji.
Uczestnik postanowił skorzystać z jednego z kół ratunkowych, a mianowicie zamiany pytania. Następnie usłyszał kolejne, tym razem związane z wybitnymi kompozytorami i łączącymi ich przyjaźniami. Jarosław Kowalczyk podał prawidłową odpowiedź, dzięki czemu nadal mógł pozostać w grze.
"Milionerzy". Czy uczestnikowi 705. odcinka udało się usłyszeć pytanie warte milion złotych?
Przyszedł czas na przedostatnie pytanie, warte aż 500 tysięcy złotych . Było ono ściśle związane z muzyką i dotyczyło dokończenia utworu Jonasza Kofty.
“Popłynąłbym sobie gdzieś po eleganckim stawie. Blues minus, smutno mnie. Chyba…” - usłyszał mężczyzna, po czym Hubert Urbański podał cztery możliwe odpowiedzi.
Uczestnik wyjaśnił, że nie zna tej piosenki, przez co nie jest w stanie podać prawidłowej odpowiedzi. Obawiał się postawienia wszystkiego, by spróbować “strzelić” w prawidłowe dokończenie utworu. Postanowił wykorzystać koło ratunkowe - pytanie do publiczności . Niestety zdanie tutaj były podzielone i nie dały jasnego rozwiązania.
Pan Jarosław następnie zdecydował się na skorzystanie z kolejnej pomocy, tym razem z telefonu do przyjaciela, jednak również w niczym mu to nie pomogło. Postanowił zatem zaryzykować i wybrać samodzielnie jedną z odpowiedzi. Niestety nie była to dobra decyzja, bowiem zaznaczył źle, przez co, zamiast opuścić studio z 500 tysiącami złotych, wyszedł z niego bogatszy o gwarantowane 40 tysięcy złotych.