Miał zabić matkę szóstki swoich dzieci. Sąsiedzi przerwali milczenie
Śmierć 43-letniej mieszkanki podwrocławskiej miejscowości, zamordowanej przez partnera, wstrząsnęła lokalną ludnością. Sąsiedzi pani Izabeli nie kryją emocji i wskazują, że w rodzinie od dawna nie działo się dobrze. Kobieta, choć zaprzeczała, najpewniej była ofiarą przemocy domowej ze strony konkubenta. O wszystkim miała być powiadamiana opieka społeczna, która teraz wymownie milczy w sprawie.
Brutalna zbrodnia pod Wrocławiem. Nie żyje 43-latka
Do brutalnego morderstwa doszło nocy z soboty na niedzielę (13/14 stycznia) w gminie Kąty Wrocławskie. Ofiarą zbrodni padła 43-letnia kobieta, matka ośmiorga dzieci. Oprawca nie miał dla niej litości i najprawdopodobniej najpierw udusił, a później jeszcze zadał wiele ciosów nożem. Do tych porażających czynów przyznał się partner zmarłej, Przemysław H.
Mała podwrocławska miejscowość, w której miał rozegrać się dramat, wciąż nie do końca wierzy, że pani Izabela nie żyje. Jej mieszkańcy rozmawiali z “Gazetą Wyborczą”, której zdradzili nieco więcej informacji na temat rodziny. Okazało się, iż od dawna nie była ona szczęśliwa. Sąsiedzi pary mówią nawet o przemocy.
Sąsiedzi ujawnili szokujące fakty
- Nogi mi zadrżały, kiedy sąsiadka wyjaśniła, skąd to zamieszanie. Powiedziała: "Ty wiesz, co się stało? Przemek zabił Izę" - tak moment, w którym dowiedziała się o zbrodni wspomina jedna z mieszkanek w rozmowie z “Gazetą Wyborczą”.
Z relacji innych osób wynika z kolei, że pani Izabela i pan Przemysław wychowywali razem szóstkę wspólnych potomków w wieku 4-17 lat. Dwoje dorosłych dzieci to zaś owoce poprzednich związków kobiety, które nie mieszkają w miejscowości. Zamordowana planowała ponoć odejść i od obecnego partnera, bo ten ją krzywdził.
- Dosyć go miała, ale się bała. A kto by się nie bał, jak to chłopisko wielkie, a ona chuda jak ręka - powiedzieli “Wyborczej”.
To nie był szczęśliwy i spokojny dom
Rozmówcy gazety twierdzą, że Przemysław H. na co dzień pracował w Islandii, a do domu wrócił niedawno. Pani Izabela, pytana o widoczne ślady pobicia, miała kryć partnera, zapewniając, że “jest spokojny i wcale nie pije”. Niemniej, do ich domu musiała przyjeżdżać policja . Sąsiedzi zawiadamiali także opieką społeczną.
- Wzywałem ją i mówiłem, przecież to nie była jedna sytuacja - przekazał jeden z sąsiadów. Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i gmina Kąty Wrocławskie nie udzielają na ten temat jednak żadnych informacji.
ZOBACZ: Pani Ewa zmarła czekając na pomoc w zaspie. Syn kobiety przerwał milczenie
Podkom. Wojciech Jabłoński z wrocławskiej policji podał mediom, że Przemysław H. miał dojechać na stację benzynową w pobliskiej miejscowości i stamtąd zadzwonić na 112 z informacją, że pokłócił się z konkubiną. Według nieoficjalnych ustaleń, policja musiała ruszyć w pościg za mężczyzną, bo ten skłamał na temat miejsca pobytu. Po zatrzymaniu miał przyznać się do winy, motywując swój czyn zazdrością.
Źródło: TVN24, Wyborcza