Ksiądz rozkochał w sobie kobietę. Po jej śmierci dopuścił się niebywałej rzeczy
Szczęśliwe przez lata małżeństwo Janusza i Jolanty rozpadło się ze względu na księdza. Duchowny rozkochał w sobie kobietę, a także manipulował ją na tyle skutecznie, że ta odeszła od swojego męża. Po czasie na jaw wyszły nowe, przykre dla rodziny informacje. Sprawę opisuje Gazeta Wyborcza.
Historia księdza i małżeństwa Jolanty i Janusza. Ksiądz rozbił rodzinę
Janusz i Jolanta podczas jednej z pielgrzymek poznali księdza, którego polubili . Duchowny wydawał się być bardzo sympatyczny, nieśmiały i miły. Po pewnym czasie jednak mąż Jolanty zauważył zły wpływ księdza na życie rodziny. Jego żona zaczęła się coraz bardziej izolować od bliskich, spędzając dużo czasu z duchownym. Ksiądz manipulował kobietą.
Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej", zażyła relacja księdza i kobiety doprowadziła do jej rozwodu z Januszem , a także decyzji o rozdzielności majątkowej. Co chwila w życiu rodziny pojawiały się nowe problemy. Od rozdzielności majątkowej po walkę o auto, które zatrzymać chciał ksiądz. Janusz miał wyprowadzić się z domu dosłownie z dnia na dzień.
Ksiądz manipulował Jolantą
O tym, że duchowny manipuluje Jolantą, która dokonuje dziwnych ruchów finansowych, powoli zaczęła odkrywać siostra kobiety. W 2021 r. w rodzinie gruchnęła tragiczna wiadomość. Jolanta dowiedziała się, że ma glejaka czwartego stopnia . Ta informacja spowodowała, że Janusz wrócił do domu, zaczął opiekować się byłą żoną i dziećmi.
Po śmierci Jolanty, rodzina odkrywała kolejne szokujące karty. Okazało się, że muszą zapłacić podatek od mieszkania, zakupionego przez Jolantę w tajemnicy w Lublinie. W telefonie odnaleziono zdjęcia ze wspólnych wczasów z księdzem , na których para nie wygląda jak parafianka z opiekunem. Dodatkowo odkryto spore długi Jolanty, nieopłacony ZUS i leasing auta wartego 200 tys. zł, którym jeździł… ksiądz .
Ksiądz chciał odebrać rodzinie majątek po śmierci kobiety
Ksiądz po śmierci Jolanty nie zamierzał ustąpić. Wywierał presję na rodzinie, chciał odebrać dzieciom zmarłej kobiety majątek. Pojawiały się pozwy sądowe.
Ostatecznie, mimo prób konfrontacji, duchowny wycofał pozew. Poinformował o tym dziennikarza "Gazety Wyborczej", Piotra Kozłowskiego, wiadomością SMS o treści: "Po gruntownym rozważeniu całej sprawy oraz działając w duchu posłuszeństwa swojemu Biskupowi Diecezjalnemu, zdecydowałem się wycofać założoną sprawę przeciwko rodzinie [...]".
Źródło: Gazeta Wyborcza