Już nie usmażysz ryb nad morzem. To koniec oszczędzania, Polacy zostali skazani na drożyznę?
Ceny w nadmorskich smażalniach zatrważają wielu turystów, jednak na wszystko, mogłoby się zdawać, Polacy znajdą sposób. Coraz częściej, zamiast płacić absurdalne kwoty za stołowanie się w restauracjach, turyści wybierają smażenie ryb w wynajmowanych prywatnych kwaterach. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że ten sprytny ruch może słono kosztować. Padły konkretne kwoty.
Polacy znaleźli sposób na tanie smażone ryby
Ceny w restauracjach nad morzem mogą skutecznie odchudzić portfel, dlatego istne oblężenie przeżywają także lokalne sklepy rybne. Można w nich kupić świeżą lub mrożoną rybę, a później samodzielnie usmażyć ją w pokoju lub domku letniskowym. Opowiedziała o tym stała bywalczyni kołobrzeskiego targu rybnego.
- W smażalniach niestety ryby są drogie i nie każdego na nie stać - wyaśniła w Fakcie pani Stanisława, która w dobie inflacji ma coraz więcej klientów. Kupują u niej ryby, zamiast zamawiać je w restauracjach.
Niestety, samowolne smażenie nie jest możliwe w każdym wynajmowanym pokoju. W niektórych apartamentach jest to zakazane - nawet w tych, które wyposażone są w aneks kuchenny. Z jakiego powodu?
Polacy smażą ryby w prywatnych kwaterach
Smażenie ryb w oleju skutkuje intensywnym zapachem, którego trudno się pozbyć, a właściciele kwater nie są w stanie go zniwelować do przyjazdu kolejnych gości. - Nie chcielibyśmy, by odczuwali dyskomfort - mówi włodarz pensjonatu "Morfeusz" w Sianożętach. na środkowym wybrzeżu.
Takie przepisy obowiązują w wielu miejscach, jednak zdarzają się kurorty, w których smażenie ryb w pokoju jest możliwe. - Nie mamy żadnego zakazu smażenia ryb, choć większość naszych klientów, woli korzystać ze smażalni i stołówek, aby sobie odpocząć od stania w kuchni -z wyrozumiałością zapewnia Fakt kierowniczka popularnego ośrodka "Zedan".
Taka polityka należy jednak do rzadkości. W większości prywatnych kwater zakaz smażenia jest skrupulatnie zapisany w umowie, jaką podpisuje się przy wynajmowaniu. Tylko w przypadku takiego zapisu stosowanie kar jest możliwe. - Przepisy prawa karnego nie regulują tego typu zachowania - podkreślił komendant straży miejskiej w Kołobrzegu.
W kilku domkach letniskowych w Mielnie kulinarna samowolna wyceniona jest na kwoty oscylujące między 1100, a 2000 złotych. - Złamanie zakazu smażenia ryb oznacza zgodę na pokrycie kosztów dearomatyzacji - przestrzegają właściciele, którzy taką usługę wyceniają o wiele wyżej, niż w Ustroniu Morskim. Tam za smażenie ryb "na własny użytek" regulamin jednego z hoteli nakłada karę 500 złotych. Co na to turyści?
Zakaz smażenia ryb w pokojach. Turyści komentują
Zakaz smażenia ryb w pokojach wzbudza mieszane odczucie, najprawdopodobniej zależne od grubości portfela. - Jemy rybę zarówno w restauracjach, jak i smażymy ją sobie sami. A gdyby ktoś mi zakaz przygotowywania samemu posiłków, to raczej nie skorzystałbym z oferty wynajęcia takiej kwatery - zapewnia w Fakcie 40-letni urlopowicz z Poznania.
Innego zdania jest seniorka z południa Polski, która w samodzielnym przygotowaniu obiadów, nawet kosztem uciążliwego zapachu, nie widzi nic zdrożnego, a na pewno nie grożącego karą pieniężną.
- Uważam, że jeżeli w regulaminie jest zabronione smażenie ryb, to nie należy tego robić. Ja jednak wolałabym wynająć kwaterę, gdzie nie byłoby tego typu zakazów. W dzisiejszych czasach są już takie środki, które doskonale likwidują przykry zapach, a sprzątanie kwatery jest przecież wliczone w ponoszone przez nas koszty - twierdzi turystka, która znajduje się w opozycji do kolejnej spytanej przez reporterów tabloidu.
- To niedopuszczalne zachowanie. My nigdy nie smażyliśmy ryb na kwaterze. I gdyby robili to inni wczasowicze, zapach ten z pewnością by nam przeszkadzał - stanowczo skwitował wczasowicz z Lubniewic. A jakie jest Wasze zdanie?
Źródło: Fakt