Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Rozrywka > Jack Kehler nie żyje. Wystąpił w takich przebojach jak "Big Lebowski" i "Faceci w czerni 2"
Paweł Sekmistrz
Paweł Sekmistrz 10.05.2022 17:30

Jack Kehler nie żyje. Wystąpił w takich przebojach jak "Big Lebowski" i "Faceci w czerni 2"

Iberion świeczka śmierć
Iberion, materiały własne

W wieku 75 lat zmarł Jack Kehler, amerykański aktor, znany m.in. z takich hitów, jak "Zagubiona autostrada", "Zabójcza broń 4" i "Faceci w czerni 2". Informacje o śmierci artysty opublikował magazyn "Deadline Hollywood".

Gdy odchodzi artysta...

Jak przekazał syn aktora, Eddie Kehler, 75-letni gwiazdor zmarł z powodu powikłań białaczki w jednym ze szpitali w Los Angeles. Aktor miał na swoim koncie wiele drugoplanowych ról w dziesiątkach programów telewizyjnych i filmach.

Jack Kehler przyszedł na świat 22 maja 1946 roku w Filadelfii. Na swoim koncie aktor miał ponad 170 ról filmowych i telewizyjnych. Fani mogą go kojarzyć m.in. z postaci Marty'ego w filmie braci Coen "Big Lebowski" z 1998 roku.

Drugą rolą, która przyniosła mu najwięcej rozgłosu, była produkcja pt. "Faceci w czerni 2". Zmarły aktor grał u boku takich gwiazd, jak Jeff Bridge, John Goodman, Will Smith, Tommy Lee Jones czy Julianne Moore.

Po raz ostatni aktor wystąpił w telewizji w serialu w "Love, Victor". Jack Kehler zmagał się z nowotworem od kilku lat. Pozostawił pogrążoną w smutku żonę Shawn Casey i syna.

Odejście twórców

To kolejne przygnębiające informacje dla miłośników filmu, które pojawiły się w ostatnim czasie. Zaledwie wczoraj informowaliśmy o odejściu Kennetha Welsha, brytyjskiego aktora, którego widzowie pokochali za "Miasteczko Twin Peaks".

Welsh odszedł w wieku 80 lat i pozostawił po sobie ogromne dziedzictwo, w którego skład wchodziły takie przeboje jak "Egzorcyzmy Emily Rose", "Pojutrze", czy "Aviator". Polacy z pewnością zapamiętali go z roli w "Karolu - człowieku, który został papieżem".

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: rmf.fm

Tagi: Nie żyje
Powiązane
Reksio
QUIZ. Kultowe bajki z czasów PRL. Tylko najlepsi zdobędą chociaż osiem punktów