Gwiazdor TVP ostro o wizycie u lekarza. Tak "pani doktor" potraktowała staruszkę
Gwiazdy chętnie dzielą się doświadczeniami dotyczącymi leczenia w ramach publicznej służby zdrowia. Teraz do tego grona dołączył Robert El Gendy, który ma za sobą nieprzyjemną wizytę w przychodni. Dziennikarz opowiedział o tym, co spotkało go i pozostałych pacjentów. Trudno uwierzyć, jak pracownicy potraktowali seniorów.
Robert El Gendy zmaga się z problemami zdrowotnymi
Robert El Gendy ma za sobą trudny okres. Wszystko ze względu na dotykające go problemy zdrowotne oraz częste wizyty u lekarzy. Gwiazdor TVP przekazał w zeszłym miesiącu, że zaraził się niebezpieczną chorobą, która atakuje drogi oddechowe . Niestety sytuacja była na tyle poważna, że konieczna była wizyta na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Okazało się, że zakażenie to dopiero początek problemów prezentera. Teraz poinformował, że nagle spotkała go kolejna dolegliwość. Tym razem zdecydował się skorzystać z usług jednej z publicznych przychodni . Dziennikarz nie może jednak uznać wizyty za udaną. Wszystko przez zachowanie pracowników placówki.
Tak pacjenci zostali potraktowani w przychodni
Całą sytuację w przychodni prowadzący "Pytanie na Śniadanie" postanowił opisać w swoich mediach społecznościowych. Okazało się, że prezenter nie umówił wcześniej wizyty i postanowił pojawić się w niej bez rejestracji . Wywołało to spore zamieszanie i kilka problemów logistycznych.
Okazało się, że nie można sobie ot tak zachorować i pójść do lekarza. Wizytę trzeba umówić z wyprzedzeniem, a jak się zachoruje nagle, jak w moim przypadku, to w przypływie dobrej woli albo nawet łaski, pani doktor może dopisze do listy - rozpoczął swój wpis.
ZOBACZ: Marcin Bosak usłyszał diagnozę. O chorobie nie powiedział nawet najbliższym
Robert El Gendy dodał, że w podobnej do niego sytuacji znalazło się również dwóch seniorów, których spotkał w poczekalni. Oni również liczyli, że pani doktor uda się ich przyjąć. Niestety mimo zapewnień lekarki nadzieje okazały się złudne i wszyscy musieli opuścić placówkę bez diagnozy.
W tym czasie zajęła się "obrabianiem" recept. Przed gabinetem, poza nami była jeszcze jedna staruszka, która jednak poddała się. Powiedziała, że nie chce przeszkadzać tej pani doktor. Ja poczekałem cierpliwie aby dowiedzieć się, że dzisiaj to nie ma szans jednak. Chciałem jedynie wystawić język i powiedzieć głośno "Aaaaa". Aaale nie" - kontynuował.
Pracownica placówki zasugerowała prezenterowi wizytę na ostrym dyżurze
Robert El Gendy postanowił zgłosić całą sytuację jednej z pracownic wspomnianej przychodni. W odpowiedzi na jego relację kobieta miała zasugerować, że w przypadku silnego bólu i problemów z funkcjonowaniem "może iść na ostry dyżur do szpitala". Gwiazdor TVP postanowił jednak nie być kobiecie dłużnym i dodał, że receptami mogłaby się zająć po dyżurze, tym bardziej w sytuacji, gdy w przychodni znajdują się osoby w potrzebie. Spór pomiędzy kobietą a 46-latkiem nie doprowadził jednak do upragnionej kontroli lekarskiej.
Przysięga Hipokratesa czy przyrzeczenie lekarskie to jakaś fikcja. Współczuję serio młodej lekarce, że ma tyle pracy. Jednak ten zawód wymaga empatii, powołania, a także szacunku, a tego pani Natalii brakuje. Chce wierzyć, że dziś może miała gorszy dzień po prostu. Przez przypadek miesiąc temu też go chyba miała. Strach chorować - zakończył.
ZOBACZ: Dawid Kwiatkowski odszedł od Kościoła katolickiego. Zaskakujący powód