Filip Chajzer nie wytrzymał, zupełnie puściły mu hamulce. Na wizji padły wulgaryzmy
Filip Chajzer jest prawdziwym ewenementem, jeśli chodzi o telewizję śniadaniową. O ile wpadki są wliczone w ryzyko, o tyle syn legendarnego "Zigiego" zalicza je notorycznie. W dodatku nie są to drobne pomyłki i przejęzyczenia, a prawdziwe wtopy. Do swojej kolekcji prowadzący "Dzień dobry TVN" dorzucił właśnie dwie kolejne wpadki.
Filip Chajzer najpierw w nieprzyzwoity sposób zareagował na żart Mateusza Hładkiego, a teraz to!
Filip Chajzer jest szczególnie kontrowersyjną postacią w polskich mediach. O jego występkach wspominano już wielokrotnie, ale przypomnijmy, że prowadzący po raz pierwszy wywołał ogromny skandal, gdy na wizji "zasymulował" atak paniki. Ponieważ zrobił to w prześmiewczy sposób, cała masa widzów domagała się zwolnienia dziennikarza.
Niedługo później w jego życiu prywatnym również doszło do skandalu, gdy pozostawił kobietę, z którą miał dziecko dla innej. Obecnie sprawa jakby przycichła, ale syn Zygmunta Chajzera nie daje o sobie zapomnieć.
Prezenter "Dzień dobry TVN" w czwartek, 3 listopada, prowadził żywą rozmowę z Mateuszem Hładkim. Gość zapytał prowadzących, jakim zawodem paraliby się, gdyby nie robili kariery w telewizji.
- Projektowanie wnętrz - odpowiedział natychmiast Filip Chajzer, co rozbawiło Mateusza Hładkiego.
Hładki stwierdził, że dobrze, że nie planował poświęcić się projektowaniu ubioru. Żart kolegi nie spodobał się Filipowi Chajzerowi, który natychmiast pokazał Hładkiemu środkowy palec, który można było "podziwiać" przez dobrych kilka sekund. Oczywiście nie umknęło to również kamerom TVN-u.
Co ciekawe fragment został już usunięty z wersji odcinka zamieszczonej na internetowej platformie stacji, ale czujni widzowie zamieścili kompromitujący fragment w serwisie YouTube.
Filip Chajzer przeklina na wizji!
Kolejna wpadka miała miejsce w sobotni poranek. W jednym z najnowszych postów widzimy Filipa Chajzera, który na ulicy wchodzi do bani wypełnionej, najprawdopodobniej, lodowatą wodą. W chwili, gdy prowadzący zanurzył się w cieczy, z jego ust wydobyło się przekleństwo, którego na głos nie dokończył. Zobaczcie sami.
Czy nazwalibyście takie zachowanie profesjonalnym? A może produkcja liczy, że kontrowersyjny prowadzący przyciągnie przed ekrany więcej widzów spragnionych kolejnych wpadek?
Artykuły polecane przez Goniec.pl: