Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Eksperci przeanalizowali wypadek w Harmężach. Co do jednego nie mają wątpliwości
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 20.08.2023 15:10

Eksperci przeanalizowali wypadek w Harmężach. Co do jednego nie mają wątpliwości

Wypadek pod Oświęcimiem
Małopolska Policja

Eksperci z CrashLab wzięli pod lupę wypadek w Harmężach pod Oświęcimiem, w którym 12 sierpnia zginęło trzech młodych mężczyzn. Specjaliści wypunktowali, co kierowca zrobił źle. Nie mają wątpliwości, że tragedii można było uniknąć.

Tragiczny wypadek w Harmężach k. Oświęcimia

Do śmiertelnego wypadku w Harmężach pod Oświęcimiem doszło 12 sierpnia ok. 3:30. Trzech mężczyzn w wieku 23, 21 i 17 lat zginęło na miejscu. Kierowca z nieznanych przyczyn wypadł z jezdni, po czym uderzył w przydrożny słup energetyczny. 

W toku śledztwa ustalono, że sportowe Renault, którym poruszali się młodzi mężczyźni, pochodziło z wypożyczalni. Wśród wielu hipotez dotyczących przyczyny wypadku mówi się o nadmiernej prędkości. Auto miało mieć pod maską aż 300 koni mechanicznych. W miejscu, gdzie doszło do tragedii, obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/h.

Nie żyje ksiądz, który "nieobyczajnie zachował" się na plaży. Nieoficjalnie podano przyczynę śmierci

Eksperci przeanalizowali wypadek

Eksperci ws. wypadków drogowych z CrashLab, przeprowadzili gruntowną analizę wypadku, który poruszył wielu Polaków. Bazując na zebranych wnioskach, stworzyli symulację rekonstruującą przebieg tego zdarzenia. Szczegółowo przeanalizowali ślady pozostawione na miejscu wypadku, w tym drogę hamowania żółtego Renault, a także uwzględnili panujące tam warunki drogowe.

Wiadomo, że feralnej nocy nie było więc ślisko, ale ten odcinek drogi w Harmężach sam w sobie jest niebezpieczny. Droga jest kręta i obowiązuje na niej ograniczenie prędkości do 40 km/h.

– Przy poprzednich analizach dysponowaliśmy materiałem wizyjnym z kamer przemysłowych lub rejestratorów jazdy. Ten przypadek jest wyjątkowy, ponieważ takiego materiału wizyjnego nie ma. Takim materiałem dysponują teraz jedynie śledczy. Ale dysponujemy śladami, które pozwalają sporządzić wstępną analizę tego wypadku – mówili specjaliści badający wypadek.

Analitycy nie mają wątpliwości

Jak zauważyli specjaliści, już na wejściu w lewy łuk samochód poruszał się nieprawidłowo, gdyż zajmował lewą część jezdni, co mogło być wynikiem pokonania wcześniejszego łuku ze znaczną prędkością. – Ślady ujawnione na jezdni, na początku łuku, wskazywały, iż kierujący pojazdem podjął manewr hamowania, gdyż prawdopodobnie próbował dostosować prędkość do krzywizny łuku. Pojazd następnie poruszał się częściowo w zarzucaniu, był stale hamowany, ewidentnie jego prędkość nie była dostosowana do krzywizny zakrętu, co skutkowało uderzeniem pojazdu w mur oporowy i słup – przekazali eksperci.

– Wykonaliśmy obliczenia symulacyjne, żeby zwizualizować ruch tego pojazdu najpierw po jezdni, a następnie już na poboczu. Szacowana prędkość wyjściowa na początku hamowania wynosiła ok. 125 km/h – podał cytowany przez “Fakt” inż. Rafał Bielnik z CrashLab.

Zespół zauważył, że kierowca hamował co najmniej 65 m od słupa, w który uderzył samochód, i gdyby jechał wolniej, bezpiecznie pokonałby zakręt. – Doszło tu do rzadko spotykanej sytuacji, czyli niemal jednoczesnego uderzenia w dwie przeszkody terenowe, czyli przód pojazdu Renault uderzył w mur oporowy przepustu i niemal jednocześnie doszło do uderzenia górnej części nadwozia w słup, na którym widoczne były ślady. Ze śladów pozostawionych na miejscu wynika, że hamowanie samochodu nastąpiło w odległości co najmniej 65 m od słupa, w który uderzył samochód. Oczywiste jest, że gdyby kierowca prowadził samochód z dozwoloną tu prędkością lub minimalnie większą, to jego droga zatrzymania byłaby wielokrotnie krótsza. W takiej sytuacji hamowanie skutkowałoby zatrzymaniem pojazdu jeszcze na jezdni. Prowadzenie samochodu z prędkością rzędu 40-60 km/h umożliwiłoby bezpieczne pokonanie zakrętu, bez konieczności podejmowania manewrów obronnych – wyjaśnili analitycy.

Źródło: “Fakt”, CrashLab/YouTube