Dziennikarz TVN zadał Czarnkowi pytanie. Minister uszczypliwie odpowiedział
Podczas konferencji prasowej doszło do starcia Przemysława Czarnka z dziennikarzem TVN. Minister edukacji został zapytany o postawę marszałek sejmu Elżbiety Witek, która pokazała opinie prawników, z których skorzystała 11 sierpnia, gdy doszło do reasumpcji głosowania ws. ustawy zwanej „lex TVN”. Szef resortu zaatakował redaktora.
Na wtorkowej konferencji pojawił się Przemysław Czarnek, który mówił o powrocie dzieci do szkół oraz nowym programie nauczania. Minister edukacji przypomniał również o programie socjalnym 300 plus, z którego przed rozpoczęciem roku szkolnego mogą skorzystać rodzice.
W trakcie rozmów z mediami Przemysław Czarnek został zapytany także o marszałek sejmu. Elżbieta Witek pojawiła się w telewizji publicznej w poniedziałek 16 sierpnia, by odeprzeć ataki opozycji i wyjaśnić decyzję o reasumpcji głosowania, którą podjęła podczas obrad z 11 sierpnia. Ministrowi edukacji nie spodobały się pytania dziennikarza TVN i zarzucił całej stacji manipulację.
Przemysław Czarnek nie odpowiada na pytania i atakuje dziennikarza TVN
Część zgromadzonych na konferencji dziennikarzy oczekiwała, że Przemysław Czarnek skomentuje wystąpienie Elżbiety Witek w TVP Info. Marszałek sejmu pokazała w studiu opinie prawników, z których skorzystała 11 sierpnia, gdy odbywały się obrady dotyczące tzw. ustawy „lex TVN”.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Jak się okazało, opinie, które miały potwierdzić słuszność decyzji marszałek sejmu, pochodzą sprzed trzech lat. Dokumenty zostały sporządzone w innej sprawie. Minister edukacji został poproszony udzielenie komentarza, co bardzo mu się nie spodobało.
– Często macie problemy z rozumieniem tego, co się do was mówi – zwrócił się bezpośrednio do dziennikarza TVN.
Zdaniem szefa resortu stacja zmanipulowała wypowiedź Elżbiety Witek. Minister edukacji stwierdził, że marszałek sejmu zasięgnęła opinii pięciu prawników podczas przerwy, którą zarządziła. Jednak nie chciał ujawnić, czy rzeczywiście rozmawiała wówczas z prawnikami.
– Czy pan rozumie w języku polskim? Mogę po niemiecku powiedzieć – powiedział wcześniej minister.
Przemysław Czarnek o powrocie do szkół i programie nauczania
Spotkanie prasowe Przemysława Czarnka toczyło się wokół powrotu uczniów do szkół. Minister edukacji potwierdził, że we wrześniu przywrócony zostanie stacjonarny tryb nauczania. To samo dotyczy również uczelni wyższych. Dodał też, że rodzice nadal mogą korzystać z programu 300 plus.
– Wracamy do szkół stacjonarnie już za dwa tygodnie, ale nie straszmy dzieci, przez dwa tygodnie mogą sobie jeszcze odpoczywać – oświadczył.
Zdaniem ministra jak na razie nie ma żadnych zagrożeń dla nauki stacjonarnej, dlatego rząd nie przewiduje wprowadzania obostrzeń na terenie placówek edukacyjnych. Wyjaśnił też, że w przypadku uczelni wyższych to rektor będzie mógł zadecydować o wprowadzeniu hybrydowego trybu nauczania.
Według szefa MEiN w programie nauczania istnieją braki w zakresie edukacji klimatycznej, które powinny zostać jak najszybciej wykluczone, a tryb nauczania w tej dziedzinie unowocześniony. Minister jednocześnie zapewnił, że nie zamierza wprowadzać „ekologizmu”.
– Nie zgadzamy się na jakąkolwiek ideologię ekologizmu, polegającą na humanizacji roślin i zwierząt i animalizacji człowieka. Tego na pewno w podstawach programowych nie będzie – wytłumaczył Przemysław Czarnek.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Mazury: Ognisko norowirusów na obozie letnim. 80 osób z objawami zakażenia
Jarosław Kaczyński wypoczywa w Borach Tucholskich, nie zapominając o bieżących sprawach politycznych
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: Wirtualna Polska
W obliczu zbliżającej się czwartej fali zakażeń minister zdrowia potwierdził, że konieczne jest wprowadzenie wysokich kar, by móc sprawnie powstrzymywać transmisję koronawirusa. Adam Niedzielski zaznaczył, że surowe grzywny mają zarówno usprawnić pracę służb sanitarnych, jak i odwieść mieszkańców od zatajania istotnych informacji podczas wywiadów epidemiologicznych. Szef resortu dodał też, że obserwując wakacyjne rozluźnienie Polaków, „trzeba zacząć myśleć o obowiązku szczepień”.
Niedawno minister zdrowia został zapytany o zmiany w ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych. Dziennikarzom Polskiej Agencji Prasowej chodziło przede wszystkim o możliwość wydłużenia kwarantanny z 21 do maksymalnie 30 dni. Zapis mówi też o karze do 30 tysięcy złotych za zatajenie lub podanie nieprawdziwych informacji podczas wywiadu epidemiologicznego.
Na łamach PAP minister zdrowia przyznał, że to niezbędne środki od walki z transmisją koronawirusa – zwłaszcza że do Polski zbliża się czwarta fala zakażeń. Adam Niedzielski podkreślił, że ukrywanie oraz podawanie nieprawdziwych informacji służbom sanitarnym jest dużym problemem i uniemożliwia sprawne działanie sanepidowi, od którego zależy skuteczność walki z epidemią.
Straszak w postaci surowych kar jest konieczny – minister zdrowia nie ma złudzeń
Jak podkreślił minister zdrowia, zdarzało się, że w trakcie wywiadów epidemiologicznych obywatele nie podawali prawdziwych informacji dotyczących tego, z kim mieszkają oraz z kim spotykali się tuż przed uzyskaniem pozytywnego wyniku testu na obecność SARS-CoV-2.
Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
– Rzecz w tym, że największą słabością wywiadów epidemicznych jest ukrywanie informacji przez ludzi. Musi więc pojawić się jakiś straszak, żeby ludzie nie kłamali, nie ukrywali z kim się spotykali, z kim mieszkają. Od sprawności zbierania wywiadów epidemicznych zależy powstrzymanie rozwoju epidemii – oznajmił Adam Niedzielski na łamach PAP.
Szef resortu wyjaśnił również, że „jeśli chodzi o kwarantannę i wydłużenie jej maksymalnego czasu, to nie będzie standardowe rozwiązanie, tylko możliwość na wszelki wypadek”. Ewentualna decyzja ma „dać inspekcji sanitarnej więcej czasu na przeprowadzenie wywiadu epidemicznego”.
– To bardzo ważne, zwłaszcza teraz, kiedy mamy po 200 nowych zachorowań dziennie, aby służby sanitarne bardzo dokładnie przeprowadzały te śledztwa: z kim się osoba zakażona kontaktowała, gdzie chodziła, żeby w zarodku zdusić dalszą transmisję wirusa. Bo kiedy zakażeń będzie po kilka tysięcy w ciągu doby, takie dochodzenie będzie dużo trudniejsze. Te narzędzia są po to, aby nie dopuścić do eskalacji zakażeń – zaznaczył Adam Niedzielski.
Minister zdrowia o szczepieniach i czwartej fali zakażeń
Podobnie jak wielu ekspertów minister zdrowia nie ma wątpliwości co do tego, że czwarta fala zakażeń dotrze do Polski. Adam Niedzielski wyraził też przekonanie, że liczba hospitalizacji nie powinna być już tak wysoka jak podczas poprzednich fal w związku z wprowadzeniem szczepień. Odniósł się także do obowiązku szczepień.
– Mówimy o obowiązku, przymus to trochę co innego. Wszystko zależy od sytuacji epidemicznej, bo jeśli nie będziemy odnotowywali przyrostu zakażeń, to będzie oznaczało, że poziom zaszczepienia stanowi już naturalną barierę hamującą rozprzestrzenianie koronawirusa. Ale zanim zaczniemy myśleć o obowiązku, musimy mieć pewność, że wykorzystaliśmy wszystkie środki z miękkiej perswazji i zachęty. Zapewniliśmy dostępność do szczepień. Zrobiliśmy gęstą sieć punktów szczepień, ale nadal w małych miejscowościach jest odczucie, że trzeba jechać kilka czy kilkanaście kilometrów, by się zaszczepić. Z tego powodu wprowadziliśmy mobilne punkty. Mieliśmy bowiem poczucie, że – jeśli chodzi o propagowanie szczepień – w małych miejscowościach i wsiach jest tego deficyt – wyjaśnił.
Zdaniem szefa resortu o wprowadzeniu obowiązku szczepień trzeba będzie pomyśleć, gdy nie pozostanie innych możliwości walki z epidemią. Adam Niedzielski zaznaczył, że COVID-19 „nie jest w tej chwili zjawiskiem, które trzeba rozpatrywać w kategoriach zarządzania kryzysowego”. Być może szczepienia powinny już obejmować obligatoryjnie personel medyczny.
– Zanim więc dojdzie do dyskusji o obowiązku, musimy mieć poczucie, że wykorzystaliśmy cały arsenał innych środków. Powoli jednak docieramy do punktu, gdzie trzeba zacząć o obowiązku myśleć. W pierwszej kolejności dotyczyłby on personelu medycznego. Za tym odpowiadają się nie tylko lekarze, ale sami pacjenci. Są oni przekonani, szczególnie ci z chorobami przewlekłymi, że takie bezpieczeństwo im się należy – ujawnił minister.
Adam Niedzielski dodał, że nadal bardzo ważnym wyzwaniem jest „powrót do normalnego leczenia we wszystkich innych chorobach”. Minister przypomniał, że „zapotrzebowanie na diagnozowanie i terapie jest ogromne, a zasoby lekarzy i pielęgniarek nie są zbyt duże”.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Mazury: Ognisko norowirusów na obozie letnim. 80 osób z objawami zakażenia
Jarosław Kaczyński wypoczywa w Borach Tucholskich, nie zapominając o bieżących sprawach politycznych
W "Wiadomościach" pojawił się sondaż dotyczący "zwykłego obywatela"
Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]
Źródło: PAP