Czekali na sam koniec "Faktów". Zamiast napisów końcowych w studiu TVN zapanowała cisza
W środę 20 listopada tradycyjnie w godzinach wieczornych na antenie TVN nadano kolejne wydanie “Faktów”, poprowadzonych wówczas przez Grzegorza Kajdanowicza. Tym razem końcówka programu informacyjnego była zdecydowanie inna niż zwykle - zamiast końcowych napisów zapadła zatrważająca cisza. Zrobiono to w specjalnym geście.
Cisza na zakończenie "Faktów"
“Fakty” na antenie TVN nadawane są od 27 lat codziennie w godzinach wieczornych. To właśnie wtedy prowadzący zasiadają za panelem, by przekazać najważniejsze informacje z kraju oraz ze świata. Tak samo było również w środę 20 listopada. Przed kamerami zasiadł Grzegorz Kajdanowicz, lecz oprócz istotnych wieści wyemitowano również specjalny materiał. Związany był z Marcinem Pawłowskim, który przed laty prowadził “Fakty”.
Dla wielu z Państwa był ulubionym reporterem i prezenterem “Faktów”. Dla nas niezapomnianym i niezastąpionym kolegą z redakcji i przyjacielem - powiedział Grzegorz Kajdanowicz, zapowiadając materiał.
w “Faktach” zamiast napisów końcowych, studio ogarnęła zatrważająca i przygnębiająca cisza. Zdecydowano się również na pewną symbolikę, ukazaną poprzez puste krzesło prezenterskie.
Marcin Pawłowski nie żyje. Zmagał się z poważną chorobą
Marcin Pawłowski był ceniony za swój profesjonalizm, który prezentował niemal do końca. W studio “Faktów” pojawiał się nawet wtedy, gdy usłyszał diagnozę, z której wynikało, że jest poważnie chory . Ostatni raz wydanie serwisu informacyjnego poprowadził 10 września 2004 roku, zaś zmarł dwa miesiące później - 20 listopada. Właśnie wtedy, w dniu, w którym przypadała 20. rocznica śmierci dziennikarza, uczczono jego pamięć na antenie “Faktów”.
ZOBACZ TAKŻE : Druzgocące sceny na pogrzebie tragicznie zmarłego piosenkarza. Pożegnali 31-latka w wyjątkowy sposób
W 2002 roku u Marcina Pawłowskiego zdiagnozowano złośliwy nowotwór tkanek miękkich. Dziennikarz poddał się koniecznemu leczeniu, a część z niego miało miejsce w Szwajcarii. Na ten czas zniknął z wizji, lecz po półrocznej przerwie wrócił do serwisu informacyjnego. Wówczas wyjaśnił, co było powodem jego absencji.
Winien jestem państwu słowo wyjaśnienia. Widzimy się po raz pierwszy po półrocznej przerwie, trudno też nie zauważyć, że nieco się zmieniłem. To prawda, jestem chory, a ważną częścią walki z moją chorobą jest dla mnie praca, dlatego postanowiłem do niej wrócić. Rozumieją to moi lekarze, szefowie, koleżanki, koledzy. Mam nadzieję, że zrozumiecie także państwo - tłumaczył widzom Marcin Pawłowski.
Wspomnienie Marcina Pawłowskiego
Choroba, a następnie śmierć Marcina Pawłowskiego była bolesnym doświadczeniem dla jego najbliższych oraz przyjaciół, a także współpracowników. Dziennikarz, który zmarł 20 lat temu, pozostawił pogrążoną w żałobie żonę oraz córkę. Prezenter miał 33 lata.
Co roku, w dniu, w którym przypada rocznica śmierci Marcina Pawłowskiego, redakcja “Faktów” oddaje mu hołd i szacunek. To właśnie wtedy, gdy dobiega koniec emisji wydania informacyjnego, wyświetlane zostaje czarno-białe zdjęcie dziennikarza.
Na szczególny gest, którego zadaniem jest upamiętnienie zmarłego prezentera, decydują się także osoby, które go dobrze znały i z którymi miał okazję współpracować. Zrobiła to m.in. Anita Werner, która jest twarzą “Faktów”. Na swoim Instagramie opublikowała czarno-białe zdjęcie swojego redakcyjnego kolegi, podpisując je krótko jednym słowem: “pamiętamy”. Tak samo uczyniła również Monika Olejnik.