Córka Ewy Błaszczyk wspomina śmierć ojca. "Byłam przekonana, że jego nieobecność minie"
W 2000 roku zmarł mąż znanej polskiej aktorki Ewy Błaszczyk. Jacek Janczarski osierocił troje dzieci, w tym córkę Mariannę Janczarską. Kobieta postanowiła upamiętnić ojca na łamach książki "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…".
Córka Ewy Błaszczyk wspomina ojca na łamach książki
2 lutego 2000 roku rodzinę Ewy Błaszczyk spotkała tragedia. Jej mąż i ojciec ukochanych córek Jacek Janczarski zmarł podczas zabiegu usunięcia tętniaka. Choć lekarze walczyli o jego życie na operacyjnym stole, nie dało się go uratować.
Jedna z córek Jacka Janczarskiego postanowiła upamiętnić dorobek ojca, wydając wspomnienia o nim. Oto, jak go zapamiętała.
- Z okresu, kiedy mogłam spędzać czas z tatą, pamiętam niewiele. Np., że gdy z siostrą oglądałyśmy "Smerfy", nazywałyśmy go "Gargamelem", ale zazwyczaj "Tatcik". Ja zyskałam przydomek "Szefunio", "Krasio" lub "Masia", a Ola "Osia", choć tata mówił, że najlepiej byłoby, gdybyśmy nazywały się "Coca" i "Cola" – i w ten sposób od razu zarabiały na własne utrzymanie. Gdy o nim myślę, przychodzi mi do głowy jego wybuch śmiechu, taki bardzo charakterystyczny początek rechotania. Następował np. po jakimś rzuconym w naszą stronę żarcie, którego zazwyczaj nie rozumiałyśmy - czytamy w książce "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…".
Córka Ewy Błaszczyk wspomina swojego ojca
Marianna Janczarska pamięta wyjątkowe poczucie humoru ojca. Jego żarty i wygłupy były nieodłącznym elementem życia codziennego rodziny. Jako mała dziewczynka często nabierała się na jego psikusy.
- Lubił nas podpuszczać, nabierać, prowokować. Rzucał zupełnie nieadekwatne do naszego wieku zagadki i komentarze, a potem z wytężoną uwagą obserwował, jak na nie zareagujemy. Badał nas. Czasem te żarty, jak chyba większość jego żartów, były podszyte poczuciem humoru, które balansowało na granicy. Pamiętam, że doprowadzało mnie do szału, kiedy po raz kolejny zostawałam podpuszczona, nabierałam się tak łatwo, jak ten głupek, a on konał ze śmiechu na moich oczach. Nic bardziej okrutnego. Jednak dla niego musiało to być bardzo ciekawe i rajcujące, bo mały człowiek zawsze jest przecież interesujący. Nie bez powodu wszyscy się zastanawiamy, co to tam sobie myśli taki mały ludek w tej małej główce. Może on był tego ciekaw nawet ponad przeciętną - wspomina.
Córka Ewy Błaszczyk zabrała głos nt. śmierci ojca
W książce książce "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…" pojawiły się również wspomnienia śmierci ojca Marianny. Jak wspomina ten tragiczny dzień?
- Gorączki, która towarzyszyła ostatnim dniom jego życia, nie pamiętam wcale. Nie uczestniczyłyśmy w niej z moją siostrą. Kompletnie nieświadome wszystkiego, co się działo, któregoś dnia usłyszałyśmy od mamy, że tata nie żyje. Nic z tego nie rozumiałam. Nic. Byłam w dziwnym stanie uśpionej świadomości. Nie pamiętam nawet, czy zadawałam pytania. Nie chciało mi się płakać, ale płakałam, bo obserwując mamę, wydawało mi się, że tego właśnie wymaga sytuacja. Ciężko było się zmusić, zupełnie nie rozumiejąc pojęcia śmierci. Było ono dla mnie czymś nieostatecznym, czymś, co przejdzie. Tak. Byłam przekonana, że jego nieobecność minie. Byłam pewna, że kiedyś w końcu wróci do domu - czytamy.
Źródło: "Jacek Janczarski. I tak dalej, i tak dalej…"