Brat ujawnił, jak wyglądały ostatnie chwile Kamila Durczoka. Powtarzał jedno zdanie
Kamil Durczok zmarł pod koniec 2021 roku. Niespełna pół roku po tych tragicznych wydarzeniach głos w sprawie zabrał jedyny brat zmarłego dziennikarza, Dominik. Mężczyzna opisał wówczas, jak wyglądały ostatnie chwile byłego szefa "Faktów" TVN. Wyznanie mężczyzny może prowadzić to łez. Oto co zdradził.
Minęły trzy lata od śmierci Kamila Durczoka
Śmierć Kamila Durczoka była ogromnym szokiem dla niemal całej opinii publicznej. Słynny dziennikarz zmarł 16 listopada 2021 roku w wyniku zaostrzenia przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia . Mimo że od tamtych wydarzeń minęło już trochę czasu, był żona prezentera, Marianna Dufek, chętnie dzieli się wspomnieniami na temat byłego ukochanego. Z okazji przypadającej trzeciej rocznicy jego śmierci udostępniła nawet specjalny post na Facebooku, który opatrzyła zdjęciami zmarłego z przeszłości.
Na temat życia byłego szefa "Faktów" TVN wypowiadał się także jego jedyny brat, Dominik. Niespełna pół roku po śmierci w wywiadzie dla serwisu "Fakt" opowiedział o ostatnich chwilach życia Durczoka i o jego walce z alkoholizmem .
Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Ale to nie jest tak, że on miał gen autodestrukcji. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia. Pomagał nam m.in. ks. Brząkalik (duszpasterz trzeźwości w Archidiecezji Katowickiej - przyp. red.), wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy... - opowiadał na łamach "Faktu".
Dominik Durczok o walce brata z chorobą
W trakcie wspomnianego wywiadu poruszony został również temat samego leczenia Kamila Durczoka . W tamtym czasie rozważano przeszczep wątroby, na który redaktor przez długi czas nie chciał się zgodzić. Ostatecznie jednak dziennikarz uległ namowom bliskich i zdecydował się poddać leczeniu.
Wszyscy chórem mówili, że jeżeli Kamil nie podejmie leczenia zamkniętego, kompleksowego, to nic z tego nie będzie. Kamil twierdził, że nie tędy droga. Długo nie dopuszczał do siebie myśli, że miałby pojechać do ośrodka. Ale przyszedł taki moment, że się jednak na to zdecydował. To było w połowie ubiegłego roku. Poszedł do zamkniętego ośrodka na miesiąc. Podjął tę próbę, chciał walczyć, chciał stanąć na nogi. W swoim ostatnim wywiadzie mówił: "Od dna można się odbić i zmierzać ku górze". W swoim ostatnim projekcie, aplikacji internetowej "Durczokracja", upatrywał szans na dalsze funkcjonowanie. Ale nie wyszło - opowiadał Dominik Durczok.
ZOBACZ: Córka Anny Dereszowskiej poważnie choruje. “Idę do pracy i boję się, że coś się wydarzy”
Sam brat wspominał, że kwestia ewentualnego przeszczepu była dla wszystkich jasna. Wszystko ze względu na to, że wątroba Kamila Durczoka już nie funkcjonowała . Okazało się jednak, że na drodze ku wyleczeniu stanęło również kilka innych przeciwności. Samo proces kwalifikacji do przeszczepu to skomplikowana procedura, która w przypadku dziennikarza mogła się nie udać.
To, że jego wątroba nie funkcjonowała i należało ją przeszczepić, było oczywiste. Ale mój przyjaciel lekarz powiedział, że od kwalifikacji do przeszczepu jest daleka droga. W takim stanie, w którym był Kamil, na przeszczep nie było praktycznie szansy - dodał.
Brat Kamila Durczoka o jego ostatnich dniach życia
Na łamach "Faktu" Dominik Durczok zdecydował się również opowiedzieć o tym, jak wyglądały ostatnie dni życia słynnego dziennikarza . Okazuje się, że brat stanowił dla niego silne oparcie w tym trudny czasie. Jak wspomniał sam bliski zmarłego, bywało tak, że ten dzwonił do niego w środku nocy i błagał o to, aby przyjechał.
W ostatnich tygodniach jego życia to chyba ja byłem jego podporą. To do mnie dzwonił o drugiej w nocy, o piątej rano. Błagał, żebym przyjechał, mówił, że się boi, że sobie nie daje rady. Chciał, żebym po prostu z nim był. I tak to wyglądało, byłem na każde jego zawołanie, zresztą nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Choroba, z która się zmagał, wyniszczyła go. Mieliśmy świadomość, że jego organizm jest na tyle słaby, że to może się źle skończyć. Nie mieliśmy tylko świadomości, że to będzie tak szybko. Gdy 15 listopada wiozłem go do szpitala, myślałem, że lekarze zapanują nad kolejnym krwotokiem z przewodu pokarmowego i że go znów postawią na nogi - opowiedział.
ZOBACZ: Słynny aktor zawiesił karierę, by opiekować się chorym synem. Tak teraz żyje
Na sam koniec wywiadu brat Kamila Durczoka zdecydował się także opisać to, co działo się w szpitalu, do którego przed śmiercią trafił redaktor . Okazało się, że jego stan od początku określany był jako "bardzo poważny", a lekarze kazali przygotować się rodzinie na najgorsze. Tragiczna informacja miała natomiast dotrzeć do Dominika Durczoka tuż po godzinie 6 rano.
Kamil zaczął się bardzo źle czuć w niedzielę. W poniedziałek 15 listopada był już u mamy. To ona zadzwoniła do mnie, żeby powiedzieć, że z Kamilem się źle dzieje. Zastałem go w kałuży krwi, krwotok był ogromny. Odwiozłem go do szpitala na Ligocie. Był bardzo osłabiony. Zdążyliśmy sobie tylko powiedzieć: trzymaj się. Lekarz przekazał mi, że stan Kamila jest bardzo poważny. Dodał: “Proszę być przygotowanym na wszystko, stan jest bardzo ciężki”. Dwukrotnie go reanimowano, był kolejny krwotok, sytuacja stała się dramatyczna. 16 listopada o godz. 6.02 zadzwonili ze szpitala, że Kamil nie żyje - wyznał.