Błyskawiczna kariera szwagra ministra Czarnka. Wraz z awansem otrzymał imponującą podwyżkę
Z całego kraju napływają wieści o fatalnym losie polskich nauczycieli, ledwo wiążących koniec z końcem. Wielu z nich zmuszonych jest porzucić wyuczony zawód i podjąć się innej pracy, ale są też i tacy, dla których praca w szkole jest prawdziwym błogosławieństwem. Wystarczy jedynie, że można liczyć na wsparcie gotowych przychylić nam nieba bliskich. Wiele wskazuje na to, że być może o sile rodzinnych koneksji przekonał się również szwagier ministra Przemysława Czarnka.
Exodus polskich nauczycieli już od dawna jest smutnym faktem, stawiającym pod znakiem zapytania przyszłość kolejnych pokoleń. Ci, którzy jeszcze walczą z bezlitosnym systemem, co jakiś czas podejmują się zmasowanych akcji protestacyjnych, licząc na to, że przemówią do rozsądku rządzących, ale po drugiej stronie jest tylko głucha cisza.
Nad szkołami w całym kraju właśnie wisi widmo kolejnych strajków, które, póki co, mają formę akcji o charakterze informacyjno-uświadamiającym. Jej ostateczny kształt mamy poznać 19 września, kiedy to zbierze się Zarząd Główny ZNP, jednak wiceprezes związku już zapowiada "zaskakujące" i "dotkliwe" działania, które brakiem jakiejkolwiek reakcji na prośby o zorganizowanie spotkania ws. płac sprowokował premier Mateusz Morawiecki.
Błyskawiczna kariera szwagra ministra Czarnka
To, co wiadomo dziś to to, że jeśli dojdzie do buntu nauczycieli i odejścia od tablic, wśród protestujących z pewnością nie będzie jednej osoby, a mianowicie Przemysława Chudzika. Obco brzmiące nazwisko może początkowo nic nie mówić, ale gdy wspomnimy, że należy ono do szwagra ministra Przemysława Czarnka, sprawy stają się bardziej przejrzyste.
Sam Czarnek mknie po kolejnych szczeblach kariery jak burza i, jak się okazuje, wiele wskazuje na to, że mocno stara się, by podobne szczęście spotkało członków jego rodziny. Dziwnym zbiegiem okoliczności, od kiedy były wojewoda lubelski został posłem na Sejm RP, łaski zaczęły spływać także na męża jego siostry, Aleksandry.
Chudzik już wówczas pracował jako nauczyciel w-f w szkole w Jakubowicach Konińskich, w której w 2020 roku pojawił się wakat na stanowisko dyrektora. Wiosną odbyły się dwa konkursy, ale oba nie zakończyły się wyłonieniem odpowiedniego kandydata.
- W pierwszym nikt nie złożył dokumentów, a drugi, decyzją wójta, pozostał nierozstrzygnięty. W tym drugim konkursie dokumenty złożył właśnie Przemysław Chudzik. Jak poinformował wójt gminy Niemce, Krzysztof Urbaś, w dwóch kolejnych głosowaniach obaj startujący nie uzyskali bezwzględnej większości głosów członków komisji - czytamy na łamach"Faktu".
Błogosławieństwo od samego wójta
Jak to się mówi, do trzech razy sztuka, ale konieczność przebrnięcia przez żmudne procedury wyraźnie nie jawiła się jako atrakcyjna dla wójta gminy Niemce, dlatego postanowił on zredukować ilość swoich obowiązków i zakończyć sagę związaną z wyborem dyrektora jednoosobową decyzją.
Oczami wyobraźni zobaczył na wolnym stanowisku właśnie Chudzika, dlatego zwrócił się z prośbą o wydanie zgody na awansowanie szwagra ministra Czarnka do Lubelskiego Kuratora Oświaty, co też nastąpiło. Pobudki podjęcia takiej, a nie innej decyzji przez wójta pozostają jego słodką tajemnicą, nawet dla samego Chudzika, który o tym, czym przekonał do siebie samorządowca, mówi z nieskrywaną skromnością. - Powiem szczerze, że trzeba by zapytać pana wójta. Ja wystartowałem w konkursie, który wygrałem i tyle mam do powiedzenia - odpowiadał "Faktowi".
Hojna podwyżka od gminy
O pracę Chudzik nie musi martwić się aż do 31 sierpnia 2024 roku, kiedy to jego kadencja wygaśnie. Przez najbliższe dwa lata będzie się więc cieszył nie tylko prestiżem, ale i większą niż dotychczas pensją, a ta, jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, wynosi obecnie średnio 7900 złotych miesięcznie.
Pytany o komentarz do sprawy prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz nie kryje, że jest zdziwiony tym, że szwagier ministra Czarnka, obejmując stanowisko dyrektora, otrzymał od gminy podwyżkę pensji wynoszącą 3300 złotych.
- W tym konkretnym przypadku dodatek funkcyjny to trzy tysiące. Kurczę, to jest więcej, niż ma Warszawa! Gmina mogła dać mu 1000 złotych, ale dała mu 3000 zł - wskazuje.
Powodzenie nie opuszcza także samej szkoły w Jakubowicach Konińskich. Szef resortu edukacji bardzo docenia jej działalność pod nadzorem męża ukochanej siostry, dlatego postanowił, że to właśnie ta szkoła będzie promować ogólnopolski program "Sport Klubów".
- Od razu się do tego programu zgłosiłem i cieszę się, bo możemy uczniom dać dodatkową możliwość aktywności fizycznej na terenie szkoły - zaznaczał jakiś czas temu Przemysław Chudzik.
PiS "walczy" z nepotyzmem
Nie wypominając nikomu braku konsekwencji, przypomnijmy jednak, że PiS jakiś czas temu miał usta pełne frazesów o walce z nepotyzmem. Gdy w ubiegłym roku wyszło na jaw, że w radach nadzorczych spółek skarbu państwa zasiadają setki spowinowaconych z politykami partii osób, prezes Kaczyński zapowiedział walczącą ze zjawiskiem ustawę, która ostatecznie stała się tylko uchwałą.
Zgodnie z jej zapisami, współmałżonkowie dzieci, rodzeństwo oraz rodzice posłów i senatorów PiS nie mogą zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, no, chyba że mają wybitne "kompetencje, doświadczenie lub nadzwyczajną sytuację życiową".
Choć posada w szkole to nieco mniejszy kaliber, nepotyzm to nepotyzm i gdyby podobne wiadomości dotyczyły rodziny polityka opozycji, wrzawa podniosłaby się natychmiast. Co więcej, temat powraca, bo prezes PiS zapowiedział wczoraj zmiany o "charakterze moralnym" , w ramach których kierownictwo spółek nie będzie brało premii. Jak zawsze, i tym razem radzimy, by rozliczanie etyczności jakichkolwiek działań zacząć od samego siebie.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Jarosław Kaczyński ostrymi słowami rozpętał w sejmie prawdziwą awanturę. "Będziesz siedział"
-
Książę Harry dostał zakaz ws. stroju na pogrzeb królowej Elżbiety II. Krótko skomentował całą sprawę
Źródło: Goniec.pl, Fakt