Afera z dyplomem Roberta Lewandowskiego. Padły mocne oskarżenia
Potężne zarzuty skierowane przeciwko Robertowi Lewandowskiemu. Piłkarz został oskarżony przez dr Barbarę Mrozińską o uzyskanie dyplomu wyższej uczelni w sposób nielegalny. Kobieta zdradziła, z dokumentów wynika, że sportowiec zaliczał u niej dwa egzaminy. Szkopuł w tym, że ona nigdy go na nich nie widziała.
Afera z wykształceniem Roberta Lewandowskiego
Robert Lewandowski jest osobą bardzo rozchwytywaną, a co za tym idzie, również zabieganą. Mnóstwo czasu zajmują mu treningi, jednak w tym natłoku zajęć znalazł czas, by zadbać o swoją edukację. Przed kilkoma laty uzyskał magistra na Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie w Warszawie, jednak, jak podaje Onet, sportowiec ma jeszcze dwa dyplomy z pedagogiki.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje aktorka kultowego filmu. Niebywałe, co działo się z nią przed śmiercią
Serwis informuje jednak, że sposób, w jaki je zdobył, może budzić pewne wątpliwości, bowiem piłkarz miał ukończyć Wyższą Szkołę Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych w Łodzi, związanej ze Zbigniewem D., podejrzewanym o handel dyplomami.
Żona Krzysztofa Rutkowskiego pokazała zdjęcie córki. Aż trudno uwierzyć jak wyglądaDr Barbara Mrozińska uderza w Roberta Lewandowskiego
O nielegalne zdobycie dyplomu oskarża Roberta Lewandowskiego dr Barbara Mrozińska, która była wykładowczynią w Wyższej Szkole Edukacji Zdrowotnej i Nauk Społecznych. Kobieta twierdzi, że to właśnie u niej piłkarz miał zdawać egzaminy, lecz nigdy nie zjawił się na jej zajęciach.
Robert Lewandowski kupił dyplom w prywatnej uczelni w Łodzi. Piszę to z całą odpowiedzialnością, bo "zdał” u mnie dwa egzaminy. O wszystkim dowiedziałam się w czasie przesłuchania jako świadek w tej obrzydliwej sprawie - napisała na portalu X.
ZOBACZ TAKŻE: Kevin Mglej przeszedł metamorfozę. Partner Roksany Węgiel jest nie do poznania
Onet dotarł do dr Barbary Mrozińskiej. Ta w rozmowie z serwisem potwierdziła swoją wypowiedź opublikowaną w sieci, zaznaczając jednocześnie, że zapamiętałaby Roberta Lewandowskiego, gdyby zdawał u niej egzaminy.
Gdyby zdawał u mnie egzamin, musiałby przyjechać. Tymczasem z karty jego ocen wynikało, że zaliczył u mnie dwa przedmioty, a takiej sytuacji na pewno nie było, zapamiętałabym tak znanego studenta - przekazała.
Robert Lewandowski w ogniu tzw. afery dyplomowej
Jak podaje źródło Onetu, rzekomo to właśnie Anna Lewandowska, w trosce o przyszłość 'Lewego", miała namówić go na zdobycie dyplomu na WSEZiNS, a następnie na UNS w Łodzi.
Motorem napędowym, żeby Robert szybko i bezboleśnie zdobył dyplomy w Łodzi, miała być jego żona Ania. Chciała, żeby mąż, po tym, jak w 2007 r. zaczął studia w Warszawie i których przez lata nie mógł skończyć, jednak miał wyższe wykształcenie i mógł w przyszłości pójść np. na szkołę trenerską. Okazją do zdobycia dyplomów stała się znajomość z łódzkim naukowcem Zbigniewem D. i jednocześnie działaczem piłkarskim, który w środowisku sportowców był znany z tego, że może załatwić m.in. świadectwa z uczelni, której był kanclerzem - przekazał serwis, powołując się na słowa swojego informatora.
Portal twierdzi, że Robert Lewandowski, który rzekomo w nielegalny sposób uzyskał w Łodzi dwa dyplomy, miał w pewnym momencie zacząć obawiać się, że sposób ich zdobycia wyjdzie na jaw, przez co zapobiegawczo się nimi nie chwalił.
Były menadżer piłkarza, Cezary Kucharski, w rozmowie z Onetem podkreślił, że również nie wierzy w to, że Robert Lewandowski mógłby zrobić w Łodzi dyplom. Przypomniał, że wówczas sportowiec był bardzo zajęty, a jego grafik niemiłosiernie napięty, przez co nie znalazłby czasu na dalsze kontynuowanie edukacji.
Dla mnie to niewiarygodne, że w czasach, gdy byłem jego menedżerem, miałby robić jakieś dyplomy w Łodzi. Podczas wizyt w Polsce nie miał czasu dla rodziny oraz sponsorów, więc jak miałby znaleźć czas na jakieś tajne nauczanie w Łodzi? To brzmi niedorzecznie. Gdy jeszcze współpracowaliśmy, znałem jego każdy krok w Polsce, ustawialiśmy mu kalendarz, gdy był w kraju. Wiedziałem wyłącznie o tym, że uzupełnia wykształcenie w Warszawie. Ten jego oficjalny licencjat, który pisał o sobie samym - "RL9. Droga do sławy", drukowała i oprawiała pracownica naszego biura. Robert, bez naszej wiedzy, niczego w Polsce nie robił, na pewno więc nie jeździł do Łodzi na wykłady i egzaminy - twierdzi Cezary Kucharski.