"GW": 80 mln zł z publicznej kasy na centrum im. Kornela Morawieckiego. Premier konsekwentnie buduje kult swojego ojca
Premier Mateusz Morawiecki hojnie sypnął groszem, przeznaczając na prace związane z powstaniem na Uniwersytecie Wrocławskim nowoczesnego Centrum Badań Fizycznych i Chemicznych aż 80 mld złotych. Przyczyną tak wielkiego rozmachu nie jest jednak aktywne zaangażowanie w rozwój polskiej nauki, ale fakt, że ośrodek ma nosić imię zmarłego w 2019 roku ojca szefa rządu. Kontrowersyjny pomysł już budzi zmieszanie wśród pracowników uczelni, ale o ich zdanie nikt nie zamierza pytać, bowiem "za" jest sam pokorny wobec ministra Czarnka rektor UWr, prof. Robert Olkiewicz.
"Dobra zmiana" na Uniwersytecie Wrocławskim
O budzącej wielkie poruszenie w naukowym środowisku wrocławskiego uniwersytetu sprawie jako pierwsza poinformowała "Gazeta Wyborcza", która dokładnie opisała całe tło wydarzeń, prowadzących do nad wyraz szczodrego uhonorowania zmarłego w 2019 roku Kornela Morawieckiego. Jak wskazuje dziennik, tematu zapewne w ogóle by nie było, gdyby nie zmiany, jakie miały miejsce na wspomnianej uczelni przed kilkoma miesiącami. Wtedy to doszło do zmiany rektora UWr, którym do marca 2022 r. był jawnie krytykujący ministra edukacji i nauki prof. Przemysław Wiszewski.
Uznany historyk mocno naraził się Przemysławowi Czarnkowi, najpierw ogłaszając godziny rektorskie dla studentów chcących wziąć udział w manifestacjach Strajku Kobiet, a następnie uruchamiając pomoc prawną dla uczestników demonstracji. To tylko otworzyło puszkę Pandory i stało się podstawą do wyciągnięcia wobec naukowca surowych konsekwencji.
Minister zagroził wstrzymaniem pieniędzy dla uniwersytetu, po czym sprytnie skorzystał z donosu, jaki na prof. Wiszewskiego napisali skonfliktowani z nim związkowcy. Po rozpisaniu nowych wyborów w fotelu rektora zasiadł znany z organizacji Opus Dei prof. Robert Olkiewicz , który nie krył się nawet ze swoim poddańczym stosunkiem wobec Czarnka.
80 mln złotych na nowoczesne centrum badań. Premier funduje zmarłemu ojcu kolejny pomnik
O tym, że UWr dowodzi w końcu odpowiednia dla interesów rządzących osoba, przekonaliśmy się dość szybko, bowiem po zaledwie kilku miesiącach swojego urzędowania prof. Olkiewicz złożył do premiera Mateusza Morawieckiego wniosek o przekazanie 80 mln zł w skarbowych bonach wartościowych na budowę Centrum Badań Fizycznych i Chemicznych Uniwersytetu Wrocławskiego im. Kornela Morawieckiego .
"Gazeta Wyborcza" zauważa, że inwestycja, mająca pochłonąć łącznie 800 mln zł, to dość śmiały krok, zważając na kondycję wrocławskiej fizyki i chemii, która ma najniższą na UWr kategorię naukową B+. To jednak nie było aż tak wielkim zaskoczeniem (prof. Olkiewicz jest w końcu fizykiem), jak fakt, że na patrona wybrano ojca aktualnego szefa rządu.
- Patrona wybiera się na uczelniach kolegialnie, ale tym razem nikt nikogo ze społeczności akademickiej o zdanie nie pytał - zauważa Beata Maciejewska z "GW".
Co oczywiste, premier długo (jeśli w ogóle) nie wahał się, czy zasponsorować swojemu nieżyjącemu tacie nowoczesny ośrodek i, ku zadowoleniu obecnych władz UWr, sypnął groszem z publicznej kasy. Co ciekawe, dołożył jeszcze niebagatelne 30 mln zł na budowę Centrum Współpracy Polsko-Ukraińskiej przy Uniwersytecie Wrocławskim oraz siedzibę Instytutu Muzykologii, ale w przypadku tej inwestycji nie znaleziono dość zasłużonej osoby na bycie jej patronem.
- Kornel Morawiecki nie mógłby nim być, w 2018 r. mówił w wywiadzie dla "Do Rzeczy": " Europa traci swoją moc. Mogłaby ją odzyskać, gdyby połączyła się z Rosją. […] Tylko w połączeniu z Rosją i jej ogromnym potencjałem Europa może stać się światową potęgą – w sensie duchowym, gospodarczym, militarnym". Twierdził również, że Rosja w ogóle nie prowadzi agresywnej polityki, a wojna w Ukrainie "to w pewnym sensie wojna domowa, zderzenie dwóch racji" - czytamy na łamach "Wyborczej".
Kult Kornela Morawieckiego kwitnie w najlepsze
Decyzja wzbudziła także poważne oburzenie wśród pracowników wrocławskiej uczelni, którzy doskonale wiedzą, iż Kornel Morawiecki skończył fizykę, jednak nie potrafią wskazać jego znaczącego dorobku naukowego i zauważają, że z uczelnią związani byli wybitni nobliści - Max Born czy Otto Stern .
Niestety, logicznego wytłumaczenia całego kuriozum nie ma, chyba że sięgniemy w zawiłości polityki. "Gazeta Wyborcza" przypomina, że premier od lat próbuje wynieść na piedestał swojego ojca, wykorzystując do tego swoją pozycję . Kult "wielkiego prawicowego wojownika" i "męczennika stanu wojennego" kwitnie więc w najlepsze, a pomniki, obeliski, tablice pamiątkowe czy nawet skwery i ulice ku pamięci Kornela Morawieckiego powstają wszędzie tam, gdzie rządzą samorządowcy związani z PiS.
Po co to wszystko? Upamiętnianie zmarłego przed trzema laty polityka to nie tylko oddawanie czci i chwały jemu samemu, ale też ukłon w stronę samego szefa rządu . Premier może ogrzać się w cieniu "chwalebnych" dokonań swojego ojca, które, w opowieściach snutych przez obecne władze, nabierają jeszcze większego znaczenia.
Artykuły polecane przez Goniec.pl :
-
Sprawa rozbitego radiowozu z nastolatkami. Roman Giertych ujawnia szczegóły
-
ZUS rozpoczął wielką akcję. Zakład przekaże kluczowe informacje 3,1 mln płatników
Źródło: Gazeta Wyborcza