57-latek przeżył śmierć kliniczną. "To zobaczysz jako pierwsze, kiedy umrzesz"
57-letni Amerykanin David Hanzel kilka lat temu przeżył śmierć kliniczną. Na TikToku prowadzi kanał, na którym opowiada o tym, co widział "po drugiej stronie". Mężczyzna uznający się za duchowe medium głosi, że "anioły zabrały go w nieoczekiwane miejsce".
57-latek przeżył śmierć kliniczną. Wyjawił, co widział
David Hanzel z Północnej Karoliny zmagał się z bardzo ciężkim przypadkiem infekcji płuc. Jego stan był krytyczny. W 2015 roku mężczyzna zapadł w śpiączkę i przeżył śmierć kliniczną. Ostatecznie medykom udało się go uratować.
Amerykanin twierdzi, że jest jedną z niewielu osób, które mogą opisać, jak wygląda życie pozagrobowe. Założył kanał na TikToku, na którym opowiada o swoich niesamowitych doświadczeniach. Dodatkowo udziela również licznych wywiadów. 57-latek uważający się za "medium" zapewnia, że to, co czeka na nas po drugiej stronie, prawdopodobnie nie jest tym, czego się spodziewamy.
Edyta Golec potrzebuje pomocy w pewnej sprawie. Mąż nie ma do niej cierpliwościNiesamowite wspomnienia 57-latka. "Kiedy otworzyłem oczy, byłem na nocnym niebie"
Mężczyzna swoje przeżycia opisał w wywiadzie dla "Daily Star". - Kiedy otworzyłem oczy, byłem na tym nocnym niebie. To było najpiękniejsze, aksamitne, jedwabiste nocne niebo. Żadnych chmur. Żadnych gwiazd. Nie ma nic. I nie było początku ani końca - wspominał.
Po chwili Amerykanin miał zorientować się, że nie jest sam. Znajdowały się przy nim dwie istoty, które jak tłumaczył były jego przewodnikami po nowym miejscu. - Czułem, jakbym je znał. Pokazały mi to najpiękniejsze, złoto-białe światło. Było takie ładne i było tam tyle aniołów - opowiadał 57-latek.
Następnie wspomniane "istoty" miały "zabrać Davida w bardzo nietypowe miejsce" - tam, gdzie czuł się komfortowo, czyli do... pubu. Nie trafił jednak do swojej ulubionej piwiarni, a do "jaskrawo-kolorowego baru", w którym był po raz pierwszy w życiu. Nie było w nim alkoholu, a jedynie "piękne, kolorowe butelki". Powiedziały mi później, że bez względu na to, jakie są twoje przekonania lub z czym czujesz się komfortowo - to właśnie zobaczysz jako pierwsze, kiedy umrzesz - zdradził w wywiadzie.
Amerykanin twierdzi, że doznał objawienia
To jednak nie był koniec jego "podróży po zaświatach". Później "istoty" miały wysłać go do białego wieżowca zbudowanego z marmuru. - Kiedy stąpałem, nie czułem, żeby moja stopa dotykała ziemi. Jakby nie było grawitacji - opisywał David.
Po dwóch miesiącach w śpiączce David obudził się jak nowo narodzony. Nie odczuwał żadnych dolegliwości i twierdził, że doznał "objawienia". - Wróciłem z całkowitym przebaczeniem dla każdego, kto kiedykolwiek zrobił mi coś złego. Myślę, że dosłownie trzeba było umrzeć, aby zrozumieć wszystkie te rzeczy i wszystko, co dotyczy religii - zakończył 57-latek.
Źródło: o2.pl