Zwycięzca "Jeden z dziesięciu" bez ogródek o kulisach i Tadeuszu Sznuku. Wyjawił żelazną zasadę prowadzącego
Tadeusz Sznuk podbił serca widzów jako prowadzący “Jeden z dziesięciu”, gdzie jako gospodarz pracuje już od blisko trzydziestu lat. A co dzieje się poza kulisami programu? Jeden z uczestników wyjawił prawdę. Wyjaśnił, co spotkało go ze strony Tadeusza Sznuka. Mało kto o tym wiedział.
Tadeusz Sznuk już od wielu lat prowadzi "Jeden z dziesięciu"
Tadeusz Sznuk, to niesamowita postać. Wprawdzie w lipcu skończył już 80 lat, jednak ani myśli porzucać swoją pracę, którą jest prowadzenie kultowego “Jednego z dziesięciu”. A pozycję tę nieustannie zajmuje już od blisko 30 lat.
Ze względu na wiek, podczas pracy, stara się zapewniać sobie odpowiednie udogodnienia. Przebywanie w pozycji stojącej przez tak długi czas jest dla niego utrudnieniem, dlatego też podczas nagrań, Tadeusz Sznuk siedzi na krześle obrotowym, opierając przy tym ręce o specjalny pulpit.
Uczestnik "Jeden z dziesięciu" zdradził tajemnicę programu
W jednym z odcinków widzowie mieli okazję poznać Wiktora Strzelczyka, mężczyznę o ogromnej wiedzy, który został zwycięzcą 15. odcinka 132. sezonu kultowego teleturnieju. Niestety poległ na pytaniu dotyczącym nazwiska kanclerza Niemiec w dniu zjednoczenia kraju. Uczestnik był przekonany, ze prawidłowa odpowiedź brzmi: “Helmut Koehl”, niestety produkcja tej odpowiedzi nie uznała. Dlaczego? Tadeusz Sznuk szybko wyjaśnił tę kwestię.
Bez wątpienia wiedział pan, o kogo chodzi, ale nazwisko owego kanclerza to nie Koehl, a Kohl - wytłumaczył gospodarz teleturnieju.
Wiktor Strzelczyk nie chciał zostawić tego bez wyjaśnienia i postanowił skonfrontować się z produkcją “Jednego z dziesięciu”, niestety jego reakcja niczego nie zmieniła.
Uczestnik "Jednego z dziesięciu" wyjawił prawdę dotyczącą Tadeusza Sznuka
Wiktor Strzelczyk, posiadacz tak ogromnej wiedzy, najprawdopodobniej jest fanem programu “Jeden z dziesięciu”, co można wywnioskować poprzez jego aktywność w social mediach i chętnie zamieszczane wpisy dotyczące kultowego teleturnieju. Świadczyć to może również o jego sympatii kierowanej ku Tadeuszowi Sznukowi. Dlatego też pewnie był szczęśliwy, że mógł go poznać, choć to spotkanie przebiegało w dość niecodzienny sposób.
Tadeusz Sznuk od czasu pandemii trzyma dystans fizyczny do graczy. Niestety nie można już z nim gawędzić w przerwie między etapami (przed finałem jest 10 minut przerwy). Tak samo było po finale. Gdy podszedłem się pożegnać, momentalnie pani reżyser poprosiła o dystans. Ponoć w czasie odcinków pandemicznych jakiś zawodnik go niby zaraził COVID-em - wyjaśnił uczestnik.