Zwolnił się z „19.30” po tygodniu. Ujawnił nowe fakty ws. swojego odejścia
Na początku lutego media obiegła zaskakująca informacja. Znany dziennikarz pożegnał się z programem informacyjnym „19.30” zaledwie tydzień po dołączeniu do jego zespołu. Tomasz Marzec nie ukrywa, dlaczego zrezygnował z pracy w Telewizji Polskiej. „Zastałem chaos, przekroczono granicę ingerencji w mój materiał, dostałem obraźliwego maila od przełożonego i odszedłem” – powiedział.
Dziennikarz zwolnił się z "19:30". Ujawnia, dlaczego to zrobił
Temat Tomasza Marca stał się niezwykle głośny w mediach na początku lutego. Doświadczony dziennikarz skomentował swoje niezwykle krótkie zatrudnienie w rozmowie z Wirtualną Polską.
Marzec przepracował w Telewizji Polskiej zaledwie tydzień. W najnowszym wywiadzie dla portalu mówi o skandalicznych sytuacjach, których miał doświadczyć w tym czasie.
Dziennikarz ujawnia kulisy pracy w "19:30"
Dziennikarz został zaproszony do współtworzenia programu „19.30” przez Pawła Płuskę. Z początku miał być tam reporterem. Jak zauważa w rozmowie z Wirtualną Polską, był nieco naiwny wobec obietnicy późniejszej, zorganizowanej pracy. Na miejscu został chaos, który zdawał się nie mijać.
Spodziewałem się chaosu, zastałem chaos. Byłem jednak przekonany, że idziemy tam z jakimś planem, ale go nie poznałem – powiedział,
Tomasz Marzec zapewnia, że już w czasie swojego pierwszego dnia pracy miał zastać kompletny brak organizacji. W jego wyniku jeden z jego tematów nie został pokazany na antenie, jednak dziennikarz nie miał względem tego szczególnych pretensji. Po zaledwie ośmiu dniach doszło jednak do poważnego incydentu. Redakcja miała zmienić treść komentarza Marca.
To była bezpośrednia przyczyna mojego odejścia z TVP po ośmiu chyba dniach. Dość szybko zaczęto mnie o to pytać. Nie dlatego, że jestem, czy czuję się osobą specjalnie ważną w dziennikarskim środowisku, po prostu dlatego, że wszystkich interesuje "co się tam dzieje". Oczywiste, że dzwonią do kogoś, kto odszedł. Też bym tak robił. Odszedłem po bardzo ostrej wymianie zdań na zasadniczy dla mnie temat - granic ingerencji wydawcy w materiał reportera. Zgłosiłem Pawłowi Płusce i Grzegorzowi Sajórowi swoje wątpliwości, w odpowiedzi dostałem mało elegancką sugestię - tak to nazwijmy - żebym się zwolnił. Więc się zwolniłem – opowiadał.
Kulisy odejścia Tomasza Marca z „19.30”
Dziennikarz ujawnia, że próba rozwiązania przez niego umowy spotykała się z zerowym odzewem. W końcu musiał interweniować. Udało mu się odejść po dwóch tygodniach.
Generalnie nikogo nie obchodziło, dlaczego się zwalniam, raczej: jak szybko i bezboleśnie rozwiązać umowę. "A jak się uspokoi, to dostanę coś innego" - rzucono jedynie i tak to mniej więcej wyglądało. Ja mam co robić, ale obawiam się, że setki osób pracujących w TVP żyją od dwóch miesięcy w całkowitej niepewności – mówił Tomasz Marzec.
Zapewnia jednocześnie, że główną przyczyną jego odejścia było to, że zawiódł się na nowym wyglądzie stacji. „Po tygodniu odniosłem wrażenie, że w cały ten szumnie zapowiadany plan, sprowadza się do bohaterskiego usunięcia kilku szaleńców z Placu Powstańców” – tłumaczył.
Z mojej perspektywy trudno mówić o jakiejkolwiek organizacji. Argumenty związane z "okolicznościami zewnętrznymi" były uzasadnione pierwszego, może drugiego dnia. Potem sam je powtarzałem, ale to nie było fair. To moim zdaniem mogło i powinno lepiej wyglądać – mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Marzec.
Na pytanie o to, co najbardziej oburzyło dziennikarza podczas pracy w dzisiejszym TVP, Marzec opowiedział „wzorce zachowań międzyludzkich”. Podnosi, że w każdej dobrze funkcjonującej firmie nie powinno się traktować pracowników w sposób przedmiotowy. Zapytany o jego dalsze plany zawodowe wyjawił, że po odejściu dostał obraźliwego maila od swojego przełożonego.
Wyobrazić potrafię sobie wiele, ale po naszej rozmowie nie sądzę, żeby ktoś proponował mi powrót. Zresztą na pożegnanie dostałem obraźliwego maila od przełożonego, z którego wynika, że nie potrafię robić materiałów. Wróciłem więc do tego, co najbardziej lubię. Napisałem książkę o tym, skąd się biorą przydrożne kapliczki, wysłałem do wydawcy, czekam z nadzieją – podsumował Tomasz Marzec.
Źródło: wp.pl