Żona Jakubiaka przerwała milczenie ws. jego choroby. "Prognozy były marne"
Od kilku miesięcy Tomasz Jakubiak dzielnie walczy z chorobą, choć nie ukrywa, że odnalezienie się w nowej sytuacji, gdzie trzeba było podporządkować się problemom zdrowotnym i konsekwencjom, które przyniosły, nie jest łatwe. Niedawno kucharz oraz jego żona udzielili poruszającego wywiadu, w którym opowiedzieli, co działo się z nimi, gdy usłyszeli druzgocącą diagnozę oraz jak ta wpłynęła na ich małżeństwo.
Tomasz Jakubiak walczy z nowotworem
W drugiej połowie 2024 roku Tomasz Jakubiak przekazał zatrważające informacje. Goszcząc u siebie Dorotę Wellman i kamery “Dzień Dobry TVN” wyjawił, że jakiś czas temu lekarze zdiagnozowali u niego rzadki rodzaj nowotworu.
Kiedy się pokazałem, że faktycznie schudłem te ponad 20 kg, posypały się tysiące komentarzy, co się stało, o co chodzi i dlaczego ja tak wyglądam. Wyglądam tak, ponieważ zdiagnozowano u mnie bardzo rzadki i bardzo ciężki do wyleczenia nowotwór. Coś, co w ogóle praktycznie nie występuje albo występuje u niecałego procenta ludzi na świecie - wyjawił.
Tomasz Jakubiak dość szybko zakasał rękawy i stanął do walki z groźnym przeciwnikiem. Rozpoczął leczenie w Polsce, lecz po pewnym czasie postanowił kontynuować je w Izraelu. Udał się tam pod koniec 2024 roku i w tamtejszej klinice spędził kilka tygodni. Do kraju wrócił tuż po nowym roku i tutaj nadal poddawał się leczeniu, jednocześnie stale kontaktując się z fanami.
Nieoczekiwanie kucharz zamilkł na kilka długich dni, a jego obserwatorzy wyraźnie martwili się tą przedłużającą się ciszą. W końcu Tomasz Jakubiak w pierwszych dniach kwietnia zamieścił na Instagramie nagranie, w którym wyjawił, że jego stan się pogorszył , dlatego też udał się do Aten, gdzie tym razem będzie leczony.
Moja choroba trochę zakręciła i się okazało, że musiałem jak najszybciej jechać na dalsze leczenie, które odbywa się w Atenach. Jakby mało było tego wszystkiego, to jeszcze okazało się, że mam wodę w płucach, więc w ostatniej chwili musiałem zrezygnować z samolotu i pojechać karetką 2,5 tys. km. Ogólnie, dalej nikt za bardzo nie wie, o co chodzi z tą chorobą - tłumaczył.
Dalsza część artykułu pod zdjęciem.

Tomasz Jakubiak szczerze o początkach swojej choroby
Tomasz Jakubiak od pewnego czasu systematycznie relacjonuje w sieci walkę o powrót do zdrowia, nie ukrywając, że ta nie jest lekka, a droga naznaczona chorobą jest bardzo wyboista, przynosząca wiele zmian. Tym razem kucharz oraz jego żona postanowili udzielić szczerego wywiadu, w którym opowiedzieli, jak wyglądał czas krótko po usłyszeniu druzgocącej diagnozy.
ZOBACZ TAKŻE: Przełom ws. sprzedaży TVN. Pracownicy dostali pilny komunikat, a jednak. Nikt się tego nie spodziewał
Tomasz Jakubiak podczas rozmowy z portalem Byczdrowym.info wyjawił, że moment, gdy dowiedział się o chorobie, był dla niego niezwykle trudny i towarzyszyło mu mnóstwo wylanych łez.
Skontaktowałem się w tej sprawie z przyjacielem, który jest lekarzem. Wieczorem, dzień po badaniu, dał mi znać, że musi ze mną zamienić słowo. Kiedy do niego pojechałem, powiedział, że mam guzy na kościach i na jelitach. Słuchając tego, byłem jakby nieobecny. Nie wierzyłem w to... To był bardzo ciężki cios, którego kompletnie się nie spodziewałem. Pojechałem do domu przekazać informację żonie i dopiero tam się rozkleiłem. Ryczałem jak dziecko... - opowiadał.
Tomasz Jakubiak podkreślił również, że towarzyszący im strach nasilił fakt, że lekarze mieli nie znać żadnego pacjenta, który zmaga się z podobnym rodzajem nowotworu. Jak zaznaczył kucharz, zmaga się z nim zaledwie 1 proc. ludzi.
Dlaczego juror “MasterChef Nastolatki” podjął decyzję o leczeniu za granicą? Jak zdradziła jego żona, lekarze obiecywali, że zrobią, co w ich mocy, lecz prognozy nie napawały optymizmem.
Lekarze mówili, że będą robili wszystko, co mogą, żeby przedłużyć Tomkowi życie, ale prognozy były marne - wyjawiła.
Tomasz Jakubiak dodał, że lekarze w Polsce, do których się udał, nie wiedzieli już, jak mają mu pomóc, “nie mieli już żadnego protokołu”, który mogliby włączyć. Dlatego też padła decyzja o założeniu zbiórki i szukaniu pomocy poza granicami kraju.
Szybko założyliśmy zrzutkę na jednym z portali i wylecieliśmy, kiedy tylko udało się zebrać potrzebną kwotę. Byłem w tak kiepskim stanie, że właściwie nie pamiętam, jak się tam znalazłem - powiedział.
Żona Tomasza Jakubiaka opowiedziała o walce z chorobą i o tym, jak wpłynęła na ich relacje
Walka o powrót do zdrowia jest trudna nie tylko dla chorego, ale także dla jego najbliższych, na których niejednokrotnie spadają zmagania związane z życiem codziennym, ale także wsparcie okazywane choremu. Swoimi bolesnymi doświadczeniami podczas rozmowy z portalem Byczdrowym.info podzieliła się Anastazja, żona Tomasza Jakubiaka.
Zaczęło się jeżdżenie od lekarza do lekarza, od szpitala do szpitala. To wszystko trwa, a w tym czasie musisz żyć. Tomek miał wtedy kryzys emocjonalny i walczył ze sobą. Były dni, kiedy nie wiedział, jak ma się pozbierać po prognozach, jakie słyszał w gabinetach. To sytuacja, w której nie możesz się poddać, w której musisz motywować kogoś do walki i tłumaczyć mu, że ma po co żyć. W kryzysowym momencie poprosiłam o interwencję przyjaciół - wyjawiła.
Tomasz Jakubiak nie ukrywa, że żona daje mu ogromne wsparcie i jest jego opoką w trudnych chwilach. Kucharzowi jednak wiele sił dodaje 4-letni syn.
Przede wszystkim żona, to moje lekarstwo. Bardzo mnie wspiera i jest mi dzięki niej dużo łatwiej. Ogromną siłą napędową jest mój syn, który ma 4,5 roku. Nie wyobrażam sobie, że mógłby żyć bez taty. Oprócz tego ważna jest energia ludzi, którzy się wokół nas pojawiają - wyjaśnił.
A jak choroba Tomasza Jakubiaka wpłynęła na jego małżeństwo? Jak zauważyła Anastazja, los bardzo mocno ich doświadczył, lecz jest zdania, że właśnie to ich umocniło.
To bardzo trudne doświadczenie, ale umacnia nas jako parę i jako rodzinę. Moją siłą napędową jest, to kiedy widzę, że Tomek jest w lepszej formie i leczenie idzie w dobrą stronę. Również najbliżsi przyjaciele są ogromnym wsparciem. Mogę na nich liczyć i zadzwonić, cokolwiek by się nie działo - wyjaśniła.
ZOBACZ TAKŻE: Mocne wyznanie Gurłacza o traumie i Ojcu. Kaczorowska przejęła mikrofon i zaapelowała!