Zaskakujące sceny w TVN24. Piotr Marciniak nie mógł ukryć złości na gościa
Według planu to Robert Biedroń miał być pierwszym gościem sobotniego wydania programu „Fakty po Faktach” TVN24. Jak się okazało, politykowi nie udało się dojechać na czas do studia. O wszystkim opowiedział prowadzący Piotr Marciniak, wbijając jednocześnie szpilę spóźnialskiemu Biedroniowi.
Niespodziewana zmiana w TVN24
Prowadzenie programu na żywo to nie lada wyzwanie. Wszystko przez to, że wszystko dzieje się „tu i teraz”, a plany nie zawsze pokrywają się w rzeczywistością. Na porządku dziennej są drobne wpadki i zmiany w programie. Podobnie stało się w sobotnim wydaniu „Faktów po Faktach” w TVN24. Piotr Marciniak nawet nie próbował ukrywać przed widzami, że nie doszło to zmiany w ostatniej chwili.
Robert Biedroń spóźnił się do TVN24. W jego miejsce pojawił się inny gość
W sobotę 3 lutego Piotr Marciniak jak zawsze zakończył „Fakty”, zapowiadając gości następnego programu. W „Faktach po Faktach” miał pojawić się Robert Biedroń. Chwile po zapowiedzi prowadzący odwrócił się za siebie, mówiąc: „Sprawdźmy, kto dotarł do studia”. Jak się okazało, brakowało właśnie polityka.
Marciniak wbił szpilę Robertowi Biedroniowi w trakcie „Faktów po Faktach”
Przy stole Marciniak powitał jedynie Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora w Łotwie i Armenii. Redaktor TVN24 w całej tej sytuacji postanowił obrócić sytuację w żart i podzielić się śmiałą uwagą.
Nie jest pan podobny do Roberta Biedronia – stwierdził Piotr Marciniak.
Jego gość zareagował dość wstrzemięźliwie na tę uwagę, bo jedynie się uśmiechnął. Prowadzący postanowił wytłumaczyć swój komentarz.
Miał być i będzie Robert Biedroń, ale nie zdążył na początek programu . Mieliśmy rozmawiać o tym, czy Lewica zdąży z kampanią na wybory, teraz mamy już dwa pytania – powiedział.
Według zapowiedzi widzowie programu TVN24 doczekali się pojawienia Roberta Biedronia. Prowadzący postanowił również i ten fakt skomentować w zabawny, ale i uszczypliwy sposób.
Zdążył pan na zakończenie programu – rzucił Piotr Marciniak.
Źródło: TVN24, onet.pl