Włodzimierz Press był jedną z gwiazd "Czterech Pancernych". Na planie poznał miłość swojego życia
Włodzimierz Press był jedną z największych gwiazd polskiej kinematografii w latach 60. ubiegłego wieku. Aktor dał się poznać widzom ze swojej roli w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies", gdzie wcielił się w Grigorija Saakaszwilego, Gruzina, który prowadził legendarny czołg "Rudy102". Okazuje się, że produkcja przyniosła artyście nie tylko rozgłos, ale także miłość życia.
Włodzimierz Press to ceniony aktor, który swoją popularność zawdzięcza roli przystojnego Gruzina, Grigorija Saakaszwilego w serialu "Czterej pancerni i pies". Był znany w głównej mierze z charakterystycznych wąsów oraz nieco egzotycznej urody, które wzbudzały sympatię widzów, a także przyciągały atrakcyjne kobiety.
Serial przyniósł mu nie tylko ogromną popularność, ale przede wszystkim pozwolił mu znaleźć miłość życia. W tym roku minęło 55 lat, od czasu, gdy utalentowany aktor poznał na planie produkcji młodziutką studentkę jednej ze znanych uczelni plastycznych, która dorabiała do stypendium jako asystentka kostiumologa.
Jak się okazało, była to prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia. Para jest razem do dnia dzisiejszego i wciąż jest pomiędzy nimi płomienne uczucie, trwające już 55 lat.
Rola gruzińskiego czołgisty była dla Włodzimierza Pressa niekwestionowanym "strzałem w dziesiątkę". Okazuje się, że niewiele brakowało, a nie zagrałby on charakterystycznego bohatera "Pancernych". W wywiadzie dla tygodnika "Agora" przyznał, że zgłosił się do serialu tylko po to, by trochę zarobić.
Niebywała historia Włodzimierza Pressa. Poznał swoją żonę na planie legendarnego serialu
- Szukali bruneta o południowej urodzie i to właśnie mnie widzieli w tej roli. Nie wierzyłem, że coś z tego wyjdzie. Poszedłem raczej dla paru groszy, gdyż wówczas cienko prządłem. Poza tym to był obraz wojenny, a ja wcześniej nie miałem żadnego kontaktu z wojskiem, nawet na studiach - zaznaczył aktor.
Dodał również, że bardzo chciał otrzymać rolę faraona w głośnym filmie Jerzego Kawalerowicza. Niestety, ale reżyser nie zdecydował się na angaż utalentowanego aktora. Kilka tygodni przed rozpoczęciem prac nad "Czterema pancernymi", Jerzy Zelnik sprzątnął mu sprzed nosa rolę Ramzesa XIII w "Faraonie".
To właśnie dlatego zgodził się pracować przy tworzeniu serialu Konrada Nałęckiego.
Okazało się, że los się do niego uśmiechnął i na planie produkcji poznał swoją przyszłą żonę Renatę, która była studentką szkoły plastycznej i pracowała jako kostiumolożka. Para bardzo szybko rozpoczęła wspólne życie, pobierając się w 1967 roku.
Włodzimierz Press zawsze mówił, że w jego sercu są dwie kobiety: żona i mama
Tuż przed ostatnim "klapsem" na planie "Czterech Pancernych" Włodzimierz i Renata byli już świeżo upieczonymi rodzicami małego Grzesia.
- Grześ był chyba jedynym dzieckiem pancernych urodzonym na planie. Wszyscy myślą, że imię daliśmy mu na cześć granej przeze mnie postaci, ale tak naprawdę było uczczeniem mojego ojca Grzegorza, którego straciłem jako dziecko - podkreślił w obszernym wywiadzie dla "Przekroju".
Po oficjalnym zakończeniu zdjęć do "Czterech pancernych i psa" na świat przyszła córka państwa Pressów, Tania.
W czasie stanu wojennego wyjechali do Paryża, do matki aktora. Aktor wielokrotnie podkreślał, że traktował wyjazd jak wakacje. Jak się okazało, rodzina Pressów pozostała za granicami naszego kraju do roku 1987.
Zarówno aktor, jak i jego wybranka idą przez życie już od ponad 50 lat. Podkreślają, że wciąż kochają się równie mocno, jak wtedy gdy stali na ślubnym kobiercu. Aktualnie małżeństwo mieszka w bloku na warszawskich Stegnach.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Małgorzata Rozenek wspiera swojego byłego męża. Jacek Rozenek wydał książkę
-
Antonina Turnau przerywa milczenie. Prawda o Marku Kondradzie wyszła na jaw
Źródło: Interia.pl / Goniec.pl