Umarła na trzy minuty. Ujawniła, czego teraz doświadcza
Kobieta mieszkająca w Stanach Zjednoczonych spojrzała śmierci prosto w oczy i na własnej skórze przekonała się, jak wygląda umieranie. Jej serce nie pracowało przez trzy minuty, a po odzyskaniu przytomności zaczęła doświadczać anomalii, których wcześniej w ogóle nie dostrzegała. Jak teraz wygląda jej życie?
Nie żyła przez trzy minuty. Wystarczyło, że na chwilę wyszła z domu
36-letnia tiktokerka o imieniu Jade podzieliła się z internautami historią, która wydarzyła się w jej życiu 12 lat temu. Wówczas w upalny dzień odwiedziła swoją przyjaciółkę, jednak beztroskie spotkanie zakończyło się tragedią.
Jade przekonała się, że na wysoką temperaturę i udar słoneczny należy reagować błyskawicznie. Do zdarzenia doszło, gdy wraz z przyjaciółką wyszła na taras zapalić papierosa.
- To było najgorętsze lato, jakie pamiętam. Prawie codziennie było blisko 37 stopni Celsjusza. Odwiedziłam wtedy koleżankę i wyszłyśmy na zewnątrz zapalić - to był wielki błąd. Gdy tylko usiadłam przy stole piknikowym, poczułam, jakby moja głowa zaczęła się robić większa, a moje ciało zaczęło się kurczyć. Wszystko wydarzyło się w krótkiej chwili, jednak dla mnie trwało znacznie dłużej. Poczułam jakby spadła na mnie tonę cegieł - relacjonowała Amerykanka, której serce przez trzy minuty w ogóle nie pracowało.
Prezenter TVP stracił pracę. Program, który prowadził, znika z antenyKobieta umarła na trzy minuty. "Nagle wszystko stało się czarne"
Gdy tylko poczuła, że robi jej się słabo, zrezygnowała z palenia papierosa i wróciła do klimatyzowanego domu. Ostatkiem sił zsunęła się na kanapę. Kręciło jej się w głowie, czuła mdłości i suchość w ustach, co definitywnie świadczyło o udarze słonecznym.
- Leżąc na sofie, moja głowa opadła w dół i zaczęłam wydawać z siebie dziwne dźwięki bulgotania. Nagle wszystko stało się czarne i to był ten moment, w którym wiedziałam, że zaraz umrę - kontynuowała, dodając, że w tamtej chwili marzyła tylko o błogim śnie.
Towarzyszący jej znajomi zareagowali błyskawicznie i zatelefonowali po karetkę. Jade została przetransportowana do szpitala, gdzie lekarze uratowali ją za pomocą defibrylatora, a po chwili przedstawili zaskakująca informację. Okazało się, że przez trzy minuty była… martwa. Tiktokerka już wcześniej miała problemy ze zdrowiem i była stałą pacjentką oddziału kardiologicznego. Cierpi bowiem na zespół Wolffa-Parkinsona-White'a oraz tachykardię posturalną, która powoduje u niej częste zaburzenia rytmu serca.
Postępujące dolegliwości sprawiają, że czasem odczuwa silne wstrząsy, omdlenia i ma wrażenie, jakby jej serce chciało wydostać się z klatki piersiowej. Po wakacyjnym incydencie doszło jednak do czegoś zupełnie nieoczekiwanego.
Nie żyła przez trzy minuty. Opowiedziała o tym, czego teraz doświadcza
Kobieta wyjawiła na TikToku, że po trzyminutowej śmierci zaczęła doświadczać anomalii, które wcześniej w ogóle nie miały w jej życiu miejsca. Wyjaśniła, że przez nie zaczęła wierzyć w życie pozagrobowe.
- Zwykle zegarki przestają działać, gdy tylko założę je na nadgarstek. Waporyzatory wyłączają się przy pełnej baterii. Miałam też kilka sytuacji kiedy słyszałam straszne dźwięki i głosy. Widziałam rzeczy, których nie ma. Czasami były to szepty i zamglone postacie - wyznała tiktokerka. Po upływie ponad dziesięciu lat od wypadku nauczyła się z tym żyć.
- Zawsze towarzyszył mi ogromny strach przed śmiercią, ale po akcydencje z 2011 roku, ten strach zniknął. Wiem, że kiedy mój czas nadejdzie, nie będę się bać. Nauczyłam się, że strach ma wielkie oczy, a czego się boimy, tak naprawdę nie jest takie straszne - zakończyła Jade.
Źródło: TIKTOK, JADE.LOVES.CRIME