Zaskakujące słowa w "Wiadomościach" TVP. Prowadząca musiała odczytać upokarzające sprostowanie
Sobotnie zakończenie wydania "Wiadomości" TVP musiało być dla twórców serwisu wyjątkowo upokarzające. Prowadząca program Edyta Lewandowska musiała bowiem odczytać sprostowanie autorstwa dziennikarza TVN Bertolda Kittela. Chodzi o sprawę z 2018 roku, kiedy to w telewizji Jacka Kurskiego podano nieprawdziwe informacje o znajomości reportera "Superwizjera" z prezydentem Radomia Radosławem Witkowskim.
TVP znów zostało zmuszone, by zrobić to, czego najbardziej nie lubi, czyli spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się publicznie do kłamstwa i manipulacji. Co gorsze, musiało to zrobić, płaszcząc się przed znienawidzonym przez siebie konkurencyjnym TVN, z którym po raz kolejny przegrało w sądzie batalię o prawdę i przyzwoitość.
Niecodzienne sceny w "Wiadomościach"
Na tych, którzy dotrwali do końca sobotnich "Wiadomości", czekała nie lada gratka. Sam serwis nie zaskoczył niczym nowym, znów epatując uwielbieniem dla rządów Zjednoczonej Prawicy i błotem wylewanym na kark opozycji, jednak jego zakończenie nie należało już do standardowych.
- Nieprawdą jest, że Bertold Kittel, dziennikarz TVN i autor reportażu „Układ radomski” od kilkunastu lat zna prezydenta Radomia Radosława Witkowskiego. Ja, redaktor Bertold Kittel nigdy nie byłem i nie jestem znajomym prezydenta Radosława Witkowskiego. Podpisał Bertold Kittel - odczytała wprost do kamery prowadząca serwis Edyta Lewandowska.
Oczywiście, zamieszania i upokorzenia dałoby się uniknąć, gdyby nie nieodparta skłonność TVP do naginania faktów, kreowania alternatywnej rzeczywistości i, co najważniejsze, prowadzenia odwiecznej wojny z przedstawicielami wolnych mediów. Niestety, na Woronicza nikt jeszcze nie nauczył się, że czasem warto zachować odrobinę umiaru, bo broń, której chętnie się tam używa, jest zazwyczaj obosieczna.
Bertold Kittel ujawnia przekręty polityków PiS
Kolejna przegrana batalia sądowa na koncie TVP to pokłosie materiału Bartłomieja Graczaka sprzed czterech lat, w którym poinformowano o bliskiej znajomości dziennikarza TVN Bertolda Kittela z prezydentem Radomia Radosławem Witkowskim .
W ten sposób TVP próbowało zdyskredytować dociekliwego reportera "Superwizjera" w odwecie za jego reportaż o tzw. układzie radomskim. Kittel opisał w nim sprawę wybudowania kontrowersyjnej trasy S12 i ujawnił powiązania wykonawców inwestycji z radomskimi politykami PiS. Z kolei Telewizja Publiczna gasiła pożar w szeregach władzy, insynuując, że tzw. układ radomski to sitwa składająca się z tajnych współpracowników SB i ludzi z zarzutami, chronionych przez ważnego polityka z PSL. Samemu Kittelowi przypisano zaś łatkę dobrego znajomego wywodzącego się z PO włodarza Radomia.
- Prawda jest taka, że przed rozpoczęciem zdjęć do tego reportażu nigdy wcześniej Witkowskiego nie spotkałem. "Wiadomości" nie zapytały mnie o to, bo moja odpowiedź zburzyłaby ich tezę - mówił wówczas Kittel w wywiadzie dla magazynu "Press".
Skandaliczne sprostowanie
Dziennikarz "Superwizjera" postanowił także, oprócz dementi zaprezentowanego w licznych wypowiedziach i wywiadach, złożyć pozew do sądu o naruszenie dóbr osobistych przez TVP i wygrał.
W prawomocnym orzeczeniu nakazano nadawcy zamieszczenie przeprosin, w których podkreślone zostanie, że nieprawdziwa informacja „ godzi w dobre imię i podważa wiarygodność zawodową Bertolda Kittla, a także naraża go na utratę zaufania niezbędnego dla wykonywania zawodu dziennikarza ”.
Na tym spór się jednak nie zakończył, bo TVP nie chciało posypać głowy popiołem i jak zwykle znalazło sposób na to, by ponieść jak najmniejsze szkody. W marcu 2021 roku na antenie telewizji Kurskiego wyemitowano sprostowanie, ale nie o 19:30, czyli wtedy, gdy tradycyjnie zaczyna się serwis, lecz kilka minut wcześniej. Jego treść widniała zaś na ekranie zaledwie przez trzy sekundy.
TVP znów przegrało z TVN
Przypomnijmy, że niedawno głośno było także o porażce TVP w starciu z inną gwiazdą TVN, Moniką Olejnik. Co ciekawe, sprawa również dotyczyła materiału autorstwa mającego ewidentne ciągoty do tworzenia własnych "faktów" Bartłomieja Graczaka.
Tym razem, "dziennikarz" sprawił swojej stacji wielki kłopot, tworząc reportaż, w którym opisał rzekomo podejrzane okoliczności reprywatyzacji warszawskich kamienic, w których mieszkania kupili później właśnie Olejnik, a także Edward Miszczak.
- Sąd potwierdził, że wszystkie te sugestie wobec mnie były nieprawdziwe i nieuprawnione. Wskazał, że nabycie mieszkania było w pełni uczciwe, bez wad prawnych i nie miało żadnego związku z tym, co przypisywała mi Telewizja publiczna. Sąd podkreślił też, że dziennikarze naruszyli standardy pracy dziennikarskiej - opisała dziennikarka TVN. TVP zapowiedziała, że odwoła się od tego orzeczenia.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Ekspert storpedował pomysł Andrzeja Dudy. 15. emerytura to "absurd". Zdradził, kto za to zapłaci
-
Jarosław Kaczyński powoli traci kontrolę, sytuacja PiS jest dramatyczna. Wynik sondażu mówi wszystko
Źródło: goniec.pl, wirtualnemedia.pl