Ten finał "Familiady" przeszedł do historii. Jedyna taka sytuacja w programie
"Familiada" to teleturniej, który od 1994 roku nieprzerwanie cieszy się ogromną popularnością. Program oparty jest na amerykańskim formacie "Family Feud" i od samego początku prowadzony jest przez aktora i prezentera Karola Strasburgera. Przez te wszystkie lata widzowie byli świadkami wielu niecodziennych sytuacji, ale finał z 2004 roku zapisał się do historii.
Historyczny wynik w "Familiadzie". Tego wyczynu nikt nie powtórzył
Program polega na rywalizacji dwóch pięcioosobowych drużyn, które odpowiadają na pytania bazujące na odpowiedziach ankietowanych. Zadaniem uczestników jest odgadnięcie najczęściej udzielanych odpowiedzi, co nierzadko prowadzi do zabawnych i kuriozalnych sytuacji. Mimo prostoty pytań presja czasu i obecność kamer sprawiają, że uczestnicy często poddają się stresowi i udzielają nieoczekiwanych odpowiedzi.
Na przestrzeni lat "Familiada" dostarczyła widzom wielu momentów śmiechu i zdziwienia dzięki nietypowym odpowiedziom uczestników. Jednym z najsłynniejszych przykładów jest "lama" jako "więcej niż jedno zwierzę", czy "ćmiel" jako słowo na literę "ć". Takie odpowiedzi stały się hitami Internetu i do dziś wzbudzają śmiech nie tylko wśród fanów programu.
Kuriozalna wpadka w "Familiadzie". Karol Strasburger nie wiedział, co się dziejeStres w teleturniejach bywa złym doradcą. Przekonał się o tym uczestnik "Familiady"
Nie tylko śmieszne odpowiedzi przyciągają uwagę. Program stał się areną niezliczonych wpadek i zaskakujących momentów, które przeszły do historii polskiej telewizji. Jednym z najbardziej pamiętnych występów był finał, w którym uczestnik Andrzej Kostrzewski, mimo że odpowiedział na wszystkie pytania, zakończył rundę z... zerowym dorobkiem punktowym.
W 2004 roku Andrzej Kostrzewski, wytypowany przez swoją rodzinę do finału jednego z odcinków, zapisał się w historii "Familiady" w sposób, jakiego nikt by się nie spodziewał. Uczestnik nie trafił w żadną z odpowiedzi ankietowanych.
Uczestnik nie zdobył nawet jednego punktu w finale "Familiady"
Pierwsze pytanie dotyczyło okazji do zjazdu rodzinnego. Andrzej Kostrzewski odpowiedział "jubileusz", ale żaden z ankietowanych nie udzielił takiej odpowiedzi. Następne pytanie brzmiało "Co może być zaczarowane?"... a zdaniem uczestnika mogło chodzić o "choinkę". Również ten typ nie pokrywał się z opinią ankietowanych.
Według Andrzeja Kostrzewskiego na wietrze unosi się samolot, a talent może być naukowy. Również te odpowiedzi nie nie znalazły się w ankiecie. Na sam koniec na pytanie "co gasimy" uczestnik odpowiedział, że "zapał". Finalnie zakończył najważniejszą rundę odcinka z okrągłym zerem na koncie.
Stres związany z występem przed kamerami i presja czasu często wpływają na zdolność uczestników do udzielania logicznych i popularnych odpowiedzi. Runda finałowa, w której pojedynczy gracz odpowiada na pytania na czas, stanowi szczególne wyzwanie. W takich momentach nawet najprostsze pytania mogą stać się trudne, a reakcje uczestników bywają nieprzewidywalne. Finał "Familiady" z 2004 roku był tego doskonałym przykładem. Widzieliście go?