Tam, gdzie maltretowany był 8-letni Kamilek, wciąż jeszcze mieszka dziecko. Czy jest bezpieczne?
W częstochowskim sądzie toczy się sprawa o odebranie władzy rodzicielskiej Magdalenie i Dawidowi B., opiekunom skatowanego na śmierć 8-letniego Kamilka. Co więcej, dotyczy ona również 14-letniego syna Anety i Wojciecha J., którzy mieszkali wspólnie pod jednym dachem i nie pomogli uniknąć tragedii. Dzieci B. są pod opieką rodziny zastępczej oraz w domu dziecka, natomiast 14-letni chłopiec wciąż jest z rodzicami w mieszkaniu przy ulicy Kosynierskiej. Czy chłopak jest bezpieczny?
Dwie rodziny mieszkały pod jednym dachem w Częstochowie. 14-letni chłopiec dalej tam przebywa
Na Kosynierskiej w Częstochowie mieszkały dwie rodziny. Jedna to oprawcy Kamila, 35-letnia Magdalena, 27-letni Dawid, oraz szóstka dzieci, w tym Kamilek. Wszystkie dzieci Magdaleny B. trafiły do pieczy zastępczej i są bezpieczne. Dwoje najmłodszych trafiło do rodziny zastępczej, a starsze w wieku od 7 do 11 lat - do domu dziecka. Z kolei druga rodzina mieszkająca w tym domu to Wojciech i Aneta J., którzy mają dwóch synów. Jeden z nich jest już pełnoletni, drugi natomiast ma tylko 14 lat. To właśnie chłopiec wciąż jeszcze mieszka razem z nimi, przy ulicy Kosynierskiej.
14-latek wciąż mieszka w domu oprawców. Czy chłopiec widział co się działo z 8-letnim kuzynem?
Mieszkanie, w którym żyły dwie rodziny jest dosyć małe i bardzo prawdopodobne jest, że 14-letni kuzyn był świadkiem krzywdy, jaka była wyrządzana Kamilkowi. Chłopak chodził do tej samej szkoły specjalnej, a gdy 3 kwietnia Kamil po raz kolejny nie pojawił się w szkole, nauczyciele pytali 14-latka co się dzieje z chłopcem. Wiedzieli bowiem wcześniej od matki, że Kamilek rzekomo polał sobie twarz ciepłą herbatą. Na pytanie o zdrowie swojego kuzyna, 14-latek miał odpowiedzieć tylko jednym słowem –„dobrze”.
Obie rodziny winne tragedii 8-letniego chłopca wciąż są opiekunami prawnymi swoich dzieci. Sąd jednak zakazał Magdalenie B. kontaktów z nimi. Kobieta prosiła o to w liście, argumentując to swoją dużą tęsknotą. Do tej pory jednak nie została im zabrana władza rodzicielska.
- Postępowanie w tej sprawie się toczy i dotyczy także 14-letniego syna Wojciecha i Anety J. Na razie dziecko zostaje pod ich opieką. Sąd ustanowił nad rodziną nadzór kuratora - mówi Dominik Bogacz, rzecznik sądu okręgowego w Częstochowie.
Czy 14-latek jest bezpieczny mieszkając dalej w tym samym domu?
- Osoba małoletnia, która jest świadkiem przemocy, jest także ofiarą przemocy. Mówienie, że dziecko nie jest ofiarą przemocy, bo nie było bite, tylko widziało, jak ktoś bije inne dziecko, jest błędne – mówi Anna Krawczak z fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. Kobieta dodaje, że prócz przemocy fizycznej, istnieje także przemoc emocjonalna, psychiczna i przemoc zaniedbania. Stwierdzenie jakiejkolwiek z nich powinno uruchomić procedurę Niebieskiej Karty.
- Dorośli, którzy nie udzielili pomocy bezradnemu, maltretowanemu dziecku, nie są osobami, o których można powiedzieć, że są opiekunami, którzy dają rękojmię, że ich opieka nad własnym dzieckiem będzie dostateczna. To należy do decyzji sądu, ale jest to obiektywna przesłanka do tego, by zabezpieczyć dziecko tych świadków przemocy w pieczy zastępczej. – komentuje Anna Krawczak dla tvn24.
Źródło : TVN24