Tak wygląda dziś miejsce wypadku Patryka Perettiego. Smutny widok
Patryk Peretti, syn słynnej królowej życia, Sylwii Peretti, zginął w tragicznym wypadku w nocy z 14 na 15 lipca. Mężczyzna poniósł śmierć na miejscu, a wraz z nim trzech jego kolegów podróżujących jego autem felernej nocy. Byliśmy w miejscu, w którym doszło do śmiertelnego wypadku. Jest to dziś smutny widok.
Nie milkną echa wypadku spowodowanego przez Patryka Perettiego
Chociaż od śmierci Patryka Perettiego minęły już trzy tygodnie, nadal nie milkną echa głośnego wypadku. Tragicznej lipcowej nocy zginęło czterech mężczyzn. Wszystko przez brawurową, nieodpowiedzialną jazdę z ogromną szybkością - w dodatku pod wpływem alkoholu , co wykazały badania krwi. Prowadził syn Sylwii Peretti, który na chwilę przed zdarzeniem zamienił się miejscami w samochodzie z jednym z podróżujących z nim kolegów.
Wiele kwestii jest jeszcze nierozstrzygniętych
W sprawie śmierci mężczyzny wypowiedziało się już wiele osób i specjalistów. Przeprowadzano liczne analizy , w tym tę dotyczącą tego, jaki wpływ mógł odegrać pieszy, który zamierzał przejść przez jezdnię w niedozwolonym miejscu i czy mógł przyczynić się do wypadku. Postawiono wiele pytań, udzielono jeszcze więcej odpowiedzi, a i tak wiele kwestii pozostaje do tej pory nierozstrzygniętych.
Jedno jest pewne – tragiczny wypadek najbardziej dotknął rodziny i najbliższych zmarłych mężczyzn. W kierunku Sylwii Peretti posypało się wiele wyrazów wsparcia od ludzi z jej branży. Tyle samo dużo było jednak słów oskarżeń i krytyki.
Tak wygląda miejsce wypadku Patryka Perettiego
Zastanawiające jest również to, jak wygląda miejsce śmierci syna celebrytki. Nie ma tutaj żadnego znicza ani jakiegokolwiek innego symbolu upamiętniającego zmarłych mężczyzn. Nadal rozrzucone są odłamki muru powstałe w wyniku uderzenia, a nawet śmieci.
Dlaczego tak to wygląda? Czy dla bliskich wciąż jest za wcześnie, aby udać się na miejsce tragedii? Biorąc pod uwagę olbrzymią stratę i okoliczności wypadku, jest to wysoce prawdopodobne. Być może też kontrowersje związane z wypadkiem sprawiają, że część ludzi zabiera po prostu znicze i inne rzeczy, które zostawiają pozostali.