Syn gwiazdy kabaretu "Paranienormalni" wypadł z 5. piętra. Robert Motyka opowiedział o wypadku
Robert Motyka od lat jest gwiazdą jednej z najpopularniejszych formacji kabaretowych w kraju. Wraz z kolegami z kabaretu "Paranienormalni" od dawna bawią Polaków i czasami trudno uwierzyć w to, że w ich życiu nie zawsze jest tak wesoło. Parę lat temu kabareciarz przeżył prawdziwy dramat, o którym zdecydował się opowiedzieć dopiero teraz.
Syn znanego kabareciarza wypadł z 5. piętra
Robert Motyka był gościem programu "Dzień dobry TVN" i w rozmowie z Dorotą Wellman cofnął się wspomnieniami do traumatycznego wypadku jego syna, do którego doszło w 2021 roku. Dziecko celebryty wypadło wówczas z piątego piętra.
Syn Roberta Motyki, Wiktor, uległ straszliwemu wypadkowi i zapadł w śpiączkę, z której wybudzał się aż osiem dni. Satyryk w rozmowie z Dorotą Wellman postanowił opowiedzieć o szczegółach tego traumatycznego zdarzenia.
Gwiazda "Paranienormalnych" bała się o życie syna
Gdy w 2021 roku wydarzył się wypadek, Robert Motyka wraz z małżonką na długie godziny niemal zamieszkał w szpitalnym korytarzu. "Strasznie ryczałem", wspominał komik, który przez osiem dni czekał, aż jego syn zostanie wybudzony ze śpiączki. Jak zdradził kabareciarz, przez cały ten czas bał się odebrać telefon ze szpitala, bojąc się najgorszych wieści. Szczęśliwie wiadomość od lekarzy okazała się pozytywna i ostatecznie życie Wiktora udało się uratować.
Prywatnie Robert Motyka jest ojcem dwójki dzieci: Wiktora i Hani, którzy dziś są już dorośli, ale jakiś czas temu syn aktora trafił do szpitala i walczył o życie. W rozmowie z Dorotą Wellman w "Dzień dobry TVN" Robert Motyka zdradził, dlaczego doszło do wypadku. Okazuje się, że syn gwiazdy kabaretu "Paranienormalni" wypadł z 5. piętra.
- Jest 2 maja i o godz. 5:00 dostajemy telefon, że nasz syn wypadł z 5. piętra. Dostajemy telefon od jego dziewczyny, że był wypadek, że on wyleciał - mówił Robert Motyka w programie śniadaniowym.
Robert Motyka opowiedział o szczegółach traumatycznego wydarzenia
- Chwilę później jesteśmy w aucie, jedziemy do szpitala. Po drodze trzy razy zatrzymuję auto, żeby zwymiotować. Jesteśmy w środku pandemii, więc oczywiście nie wpuszczają nas do szpitala, na SOR wchodzi tylko moja żona [...] Stoję za szybą, patrzę na to i widzę, że lekarz kręci głową. Moja żona mdleje, ktoś ją podnosi. Później mówi, że oni go nie uratują, że próbują coś zrobić. Wchodzę na ten OIOM, patrzę na mojego syna, który nie przypomina mojego dzieciaka - zdradził przerażające szczegóły komik.
Trzeba przyznać, że trudno uwierzyć, że wiecznie roześmiany i bawiący Polaków celebryta całkiem niedawno przeżywał prawdziwy dramat. Obecnie syn Roberta Motyki wyprowadził się już z rodzinnego domu, ma się dobrze, a ich kontakty są naprawdę świetne.
- Wiktor się wyprowadził, mieszka z dziewczyną na Mokotowie. Jesteśmy w najlepszym kontakcie, jaki może być. To co ci mówię, to są bardzo intymne rzeczy […] Hania ma 18 lat. Jest otwarta, bardzo odważna. Nie popełniłem tych samych błędów, jak te kiedy urodził się Wiktor. Miałem 25 lat, co ja wiedziałem o byciu ojcem - powiedział w rozmowie Robert Motyka.