"Świat Gwiazd": Skiba, Małaszyński i Zborowski zabrali głos. Wcześniej perfidnie wykorzystano ich w filmie o Zatoce Sztuki
Niecałe trzy lata temu światło dzienne ujrzał film Sylwestra Latkowskiego pt. "Nic się nie stało", którego fabuła opisywać miała przestępstwa seksualne popełniane w sopockiej Zatoce Sztuki. Autor dzieła zamiast rzetelnej dawki informacji posłużył się jednak manipulacją, wykorzystując do tego wizerunki gwiazd i sugerując tym samym ich związek ze sprawą. Ostatnio o klubie znów zrobiło się głośno, a to wszystko za sprawą powrotu do zagadki zaginięcia Iwony Wieczorek. Co po latach o aferze myślą bohaterowie filmu? Paweł Małaszyński, Krzysztof Skiba i Wiktor Zborowski opowiedzieli o swoich refleksjach portalowi "Świat Gwiazd".
"Świat Gwiazd" pyta o Zatokę Sztuki
Wystarczyło zdjęcie zrobione popularnej osobie w owianej złą sławą Zatoce Sztuki, a następnie wykorzystanie jej wizerunku przez Sylwestra Latkowskiego w filmie zatytułowanym "Nic się nie stało", aby czołowe gwiazdy show-biznesu uwikłać w sprawę, która od początku budziła niesmak i kontrowersje.
Co jasne, bohaterowie dzieła, tuż po jego premierze, nie kryli swojego oburzenia i stanowczo zaprzeczali jakiemukolwiek związkowi z przestępczym procederem, przez lata kwitnącym w Zatoce Sztuki. Wiele z nich zdecydowało się nawet wytoczyć Latkowskiemu proces, po czym afera przycichła. Dziś jednak znów pół Polski żyje przestępstwami "Krystka", któremu przypisuje się posiadanie informacji o zaginionej w 2010 r. Iwonie Wieczorek .
W związku z odżyciem tematu, portal "Świat Gwiazd" postanowił wrócić do wspomnień sprzed lat i zapytać pokazane w "Nic się nie stało" gwiazdy o to, jak z perspektywy czasu widzą cała sytuację . Ich stanowisko jest o tyle ważne, że jeszcze zanim o sopockim klubie zaczęto mówić jako o miejscu naznaczonym kryminalną historią, zdecydowały się one wziąć udział w akcji "Tak dla Zatoki Sztuki", mającej uratować miejsce przed zamknięciem.
Ten wątek Latkowski także poruszył w swoim filmie, oczywiście, sugerując, że postacie z show-biznesu zdawały sobie sprawę z niemoralnego procederu mającego miejsce w Zatoce, a mimo to jej broniły. Teraz wiele z nich zdecydowało się opowiedzieć o prawdziwych kulisach i motywach swojego działania.
Gwiazdy niesłusznie uwikłane w "Nic się nie stało"
Znany i szanowany aktor Wiktor Zborowski nie ukrywa nawet, że cała sprawa jest dla niego "idiotyczna", a sam Latkowski nigdy się z nim nie kontaktował podczas kręcenia filmu. W akcji "Tak dla Zatoki Sztuki" wziął udział na prośbę organizatora akcji charytatywnych Przemysława Szalińskiego, przy okazji występu na koncercie piosenek Wojciecha Młynarskiego.
- To jest cały mój udział. Jakbym wiedział, co tam się dzieje, to oczywiście ani zdjęcia, ani takiej kartki bym nie dał - powiedział "Światowi Gwiazd".
Z kolei Paweł Małaszyński mówi portalowi wprost, że nie godzi się na "wrzucanie wszystkich do jednego worka", które określa mianem "żenującego".
- Najpierw trzeba zbadać całą sytuację. Może rzeczywiście ktoś coś widział, wiedział. Tylko do tego się dochodzi, zamiast oczerniania wszystkich bez dowodów, ale tak też działają dzisiejsze media. Zanim czegoś nie sprawdzą, wolą narobić szumu - zauważa.
Co gorsze, artysta jest zdania, że przez takie postępowanie, jak Latkowskiego, traci zupełnie ochotę do wspierania innych akcji w obawie przed wykorzystaniem tego w zmanipulowany sposób.
- Jeśli chcemy gdzieś zostawić podpisane zdjęcie, że polecamy i było cudownie, najpierw się zastanówmy i zróbmy własne śledztwo, czy tu przypadkiem się coś nie działo - żartuje gorzko.
"Pan Latkowski pokazuje przede wszystkim siebie"
Portal "Świat Gwiazd" próbował porozmawiać także np. z Radosławem Majdanem i Jarosławem Bieniukiem, ale oni nie byli chętni na zwierzenia. Dziennikarz Kuba Wojewódzki zastrzegł natomiast, że wypowie się po zapadnięciu wyroku w sprawie. Ten ma już za sobą Krzysztof Skiba, który wygrał swój proces.
Jego zdaniem Latkowski wykorzystał gwiazdy do nadania filmowi większej atrakcyjności, dlatego on sam nie wahał się na pójście na drogę sądową z TVP. Podobnie zrobili też Adam "Nergal" Darski, wspomniany Radosław Majdan, czy Borys Szyc.
- Ja jestem pierwszą osobą, która wygrała . Ale nikt się tym nie zainteresował, bo jak hejtować, to wszyscy, a prostować, to nikogo nie ma - stwierdza wokalista Big Cyc i zaznacza, że reżyser "Nic się nie stało" nie pojawił się na żadnej z rozpraw.
- Jego jedyną innowacją było przyklejenie nas do tego filmu tylko po to, by miał większą oglądalność i aby przykryć film braci Sekielskich o ukrywaniu pedofilii w kościele katolickim - uważa, cytowany przez "Świat Gwiazd".
Skiba twierdzi również, że to nie przypadek, iż premiera filmu Latkowskiego odbywała się z udziałem przedstawiciela ministerstwa sprawiedliwości, który deklarował, że będą procesy w tej sprawie. - Jak to zwykle bywa, na deklaracjach się skończyło - stwierdza.
Jego wniosek jest prosty. Medialna szopka, jaką rozpętano wokół filmu, jedynie spłyciła problem i przykryła jego istotę. - Sztuka reportażu śledczego mówi o tym, że reporter powinien oddać głos ofiarom, świadkom. Ten film ani nie pomaga sprawie, ani nie wyjaśnia niczego nowego, co nie byłoby już wcześniej opisane . Reporterzy z Onetu czy Gazety Wyborczej przeprowadzili prawdziwe dziennikarskie śledztwa. On żerował na już ujawnionych informacjach, przykleił tylko znane nazwiska. Pan Latkowski pokazuje tam przede wszystkim siebie - podsumowuje.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
-
Roksana Węgiel w ogniu krytyki. Fani byli bezlitośni, wystarczyło niewinne zdjęcie
-
Syn Edyty Górniak powiedział, co sądzi o hejcie. "Dzięki tym ludziom zarabiam"
-
Syn Andrzeja Chyry skradł show w TVN24. Widzowie myśleli, że się przesłyszeli
Źródło: Świat Gwiazd
Zachęcamy do wsparcia zbiórki , której celem jest zakup 30 kamizelek kuloodpornych dla ukraińskich żołnierzy walczących na froncie. Każda wpłata ma fundamentalne znaczenie! Taka kamizelka bardzo często ratuje życie: nic nie zastąpi kamizelki, jeśli chodzi o skuteczną ochronę krytycznie ważnego obszaru, m.in. serca i płuc. Jeśli masz kamizelkę, postrzał może skończyć się tylko dużym siniakiem. Brak kamizelki w przypadku trafienia oznaczać może śmierć lub w najlepszym razie ciężką ranę, która angażuje wiele osób i duże pieniądze podczas ewakuacji, leczenia i rehabilitacji, bez gwarancji powrotu do pełnego zdrowia. Pomóżmy razem ocalić życie ukraińskich żołnierzy!