Goniec.pl Polska Strzembosz: po wyborach prezydenckich obywatel Domański zyska wreszcie jasność
Donald Tusk i Andrzej Domański, fot. East News, Wojciech Olkuśnik

Strzembosz: po wyborach prezydenckich obywatel Domański zyska wreszcie jasność

24 stycznia 2025
Autor tekstu: Maciej Strzembosz

Trzeba przyznać PiS-owi, a przede wszystkim Jarosławowi Kaczyńskiemu, że ten wiekopomny wynalazek jest jego autorstwa. Brzmi on tak: jak prawo jest po naszej stronie, to będzie egzekwowane z cała mocą, jak nie jest, to znajdziemy inny wytrych, np. powołamy się na wolę suwerena czyli narodu i zrobimy po swojemu.

Praworządność jako bufet sałatkowy

Albo powołamy się na jakiś absurdalny przepis dokonując jego reinterpretacji, tak aby nam pasował. Albo przegłosujemy w Sejmie, że czarne jest szare, a białe też jest szare, więc czarne równa się białe. Ale jeszcze trzymali jakieś pozory. Coś uchwalali, coś udawali, ubierali się w praworządnościowe piórka i bredzili o interesie państwa, gdy zawsze chodziło o jedno i to samo: poszerzenie władzy Jarosława Kaczyńskiego i interes partii.

Dopiero pryncypialny były Rzecznik Praw Obywatelskich dr hab. nauk prawnych Adam Bodnar działając w imieniu najbardziej znanego w Europie miłośnika praworządności Premiera Donalda Tuska nadał wynalazkowi PiS znamiona pełnoprawnej doktryny: praworządność niczym się nie różni od bufetu sałatkowego w hotelu.

Jeśli zapłaciłeś za hotelowe śniadanie, czytaj: wygrałeś wybory, to w cenie śniadania możesz wybierać co chcesz, jeść ile chcesz, albo wcale. Nikt cię nie zmusi, byś jadł sałatkę śledziową, skoro jej nie lubisz, za to pomidory z cebulą i sałatka owocowa – jak najbardziej. Co więcej nic nie przeszkadza nazwać sałatki śledziowej sałatką “A fe!, a zestawu serów-śmierdziuchów ”Pachnącą symfonią sprawiedliwości”.

Strzembosz: poprzedni rząd, czego się nie dotknął, to sp..., więc obecny stara się niczego nie dotykać
Bodnar mocno o aferze Funduszu Sprawiedliwości. Zapowiada kolejne zatrzymania

Kto i jak interpretuje prawo

Okazuje się bowiem, że ten sam sąd, gdy stwierdza coś po naszej myśli np. zatwierdza wybory jest całkiem cacy, a gdy nakazuje zapłacić opozycji pieniądze na działalność jest zdecydowanie be!

Dochodzi do absurdalnych sytuacji, w których premier Tusk w mediach społecznościowych wydaje Ministrowi Finansów polecenie, jak interpretować uchwałę Państwowej Komisji Wyborczej, a pan Andrzej Domański, który parę dni wcześniej stwierdzał, że nie jest jego zadaniem interpretować decyzję PKW, ale ją wykonać - jaka by nie była - nagle zaczyna się głęboko zastanawiać nad jej sensem.

Co się zmieniło w międzyczasie? Ano za pierwszym razem PKW przegłosowała, żeby kasy PiS nie dawać, a za drugim – po skutecznym odwołaniu PiS do Sądu Najwyższego, żeby jednak dać.

Oczywiście pamiętamy, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych to twór bękarci radosnej legislacji PiS-owskiej, którego legalność kwestionuje i większość polskich prawników i instytucje Unii Europejskiej.

Ale jeśli tak jest, że Izba jest nielegalna, to Izbę trzeba rozpędzić na cztery wiatry, a nie uznawać jej jedne wyroki, a ignorować inne, bo takie bufetowe traktowanie praworządności psuje państwo jeszcze bardziej niż sama wadliwa instytucja.

Prawe ucho przez lewe ramię

Nie jestem naiwny i dobrze wiem, że rządząca koalicja jest w pułapce. Póki Prezydentem RP jest Andrzej Duda, każda ustawa zmieniająca status sądów zostanie odesłana do Trybunału Konstytucyjnego, który ustawę wyrzuci do kosza. Trybunał Konstytucyjny jest bowiem obsadzony przez upolitycznionych sędziów z nominacji PiS i zrobi wszystko o co go PiS poprosi.

Tak jak wspomniana wyżej Izba uznała, że PiS nie naruszał ordynacji wyborczej i kasa mu się należy, co merytorycznie jest oczywiście grandą, ale Izba wykorzystała swoje kompetencje i zrobiła co chciała, a tak naprawdę to, po co PiS ją powołał – by chroniła interes najważniejszy czyli interes partii. No ale to było wiadome każdemu, kto patrzy władzy na ręce, a więc i opozycji, która w międzyczasie została rządem.

I ten rząd nic w tej sprawie nie zrobił, choć mógł. Mógł na przykład przeprowadzić referendum rozpędzające na cztery wiatry wspomnianą Izbę. Ustawa o referendum bowiem stanowi, że: "Właściwe organy państwa podejmują niezwłocznie czynności w celu realizacji wiążącego wyniku referendum”.

Ale koalicja rządząca albo bała się, że referendum przegra, albo w ogóle referendów nie lubi, bo w referendach decydują zwykli ludzie, a nie nominowani na posłów z biorących miejsc partyjni potakiwacze i wierni żołnierze prezesa partii, który jak wiadomo jest zawsze obywatelem nadzwyczajnym i najmądrzejszym.

Oddanie więc decyzji ludziom jest ryzykowne i stwarza niezdrowy precedens – ludzie mogą się przyzwyczaić do realnego podejmowania decyzji i potem będą chcieli jak w Szwajcarii podejmować w referendum wiele decyzji, które teraz politycy podejmują w zaciszu swoich gabinetów. Brrr! Żadna Izba nie jest warta takiego horrendum.

Zamiast więc sprawę załatwić jednoznacznie i demokratycznie, rząd woli łapać się za prawe ucho przez lewe ramię i do tego nogą. A to minister Bodnar coś uzna, albo nie uzna, a to minister Domański zmieni zdanie pod wpływem tweeta premiera, a to Ryszard Kalisz, członek PKW, zgłosi projekt absurdalnej uchwały, której sens sprowadza się do tego, że PKW by uznało, że Izba nie jest sądem w rozumieniu prawa i jej orzeczenia należy ignorować.

To tak jakby grupa kibiców zebrała się pod stadionem i uchwaliła, że unieważnia karnego z ostatniego meczu, bo przez tego karnego ukochana drużyna przegrała, a przecież miała wygrać, bo tego życzyli sobie kibice.

Co zrobi Domański?

Na koniec przyjrzyjmy się sytuacji obywatela Domańskiego, wiernego żołnierza partii, chwilowo na stanowisku Ministra Finansów.

Otóż obywatel Domański dobrze wie, że jeśli wykona uchwałę PKW, to natychmiast przestanie być ministrem, a jeśli wykona tweeta premiera, a PiS znów wygra wybory, to pójdzie siedzieć. Dlatego planuje pieniądze wypłacić, bo głupi nie jest.

Na razie tylko “rozwiewa wątpliwości prawne”. Pisze pisma, zapytania, domaga się doprecyzowania, choć wszystko jest jasne. Mój najstarszy syn, zwany w rodzinie nie bez powodu Mądralą, twierdzi, że będzie ”rozwiewał” do czerwca. A po wyborach prezydenckich mgły nad wodami się uniosą i obywatel Domański zyska wreszcie jasność.

Czy PiS grozi bankructwo? Tłumaczymy decyzję PKW
Obserwuj nas w
autor
Maciej Strzembosz

Felietonista Gońca. Zawodowo producent filmów i seriali, okazjonalnie scenarzysta i publicysta. Dumny ojciec trzech dorosłych synów.

Chcesz się ze mną skontaktować? Napisz adresowaną do mnie wiadomość na mail: redakcja@goniec.pl
non-fiction wiadomości finanse technologia zdrowie rozrywka sport