Straszne! Ksiądz zniszczył pogrzeb małego dziecka. Świadkowie mówią wprost: "ledwo trzymał się na nogach"
Czy może być dla rodzica coś gorszego niż śmierć własnego dziecka? Okazuje się, że pogrzeb, który jest już i tak ogromnie trudnym wydarzeniem, przepełnionym bólem i rozpaczą, można zniszczyć jeszcze bardziej. Wszystkiemu miał być winny ksiądz i jego skandaliczne zachowanie podczas ceremonii.
Tragedia rodziców i pijany ksiądz
Śmierć dziecka, to dla rodziców ogromny, wręcz niewyobrażalny ból, który jest naprawdę trudny do ukojenia. A dzień pogrzebu i ostatniego spotkania z własnym potomstwem, zapewne to uczucie może potęgować. A jeśli dojdą do tego skandaliczne sceny, które mają miejsce na cmentarzu, do których przyczyni się duchowny?
Wszystko miało miejsce na cmentarzu w Nowej Wsi Lęborskiej w województwie pomorskim , w poniedziałek, 13 listopada. Załamani rodzice byli zmuszeni wyruszyć w ostatnią drogę ze swoim maleńkim synkiem, który urodził się martwy . Chcieli go pochować godnie, zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Przerażające sceny na cmentarzu podczas pogrzebu dziecka
Pogrzeb miał się odbyć o godzinie 11, jednak, jak przekazała “Faktowi” ciocia zmarłego dziecka, ksiądz się nie pojawił. Pracownicy zakładu pogrzebowego musieli zadzwonić po duchownego i dopiero po tym telefonie kapłan przybył na miejsce. Nie przyjechał sam. Przywiozła go parafianka zajmująca się transportem księdza, bowiem rzekomo ten miał stracić prawo jazdy za jazdę pod wpływem alkoholu.
Gdy już wydawało się, że ceremonia odbędzie się tak, jak powinna, szybko okazało się, że żałobnicy byli w ogromnym błędzie. Duchowny miał przyjechać na pogrzeb pijany, mylić słowa, pieśni, bełkotać. Żałobnicy zdecydowali się, by wezwać policję.
Na wejściu na cmentarz powiedział do nas: “Aniołek śpi, to ja też spałem…”, wszyscy aż zaniemówili, nie wiem, brakuje nam słów, rodzice małego nie są w stanie rozmawiać, to wywołało u nich jeszcze większy ból - mówiła “Faktowi” jedna z uczestniczek pogrzebu.
Pijany ksiądz na cmentarzu
Policja przybyła na miejsce ustaliła, że ksiądz znajduje się pod wpływem alkoholu. Pierwsze badanie miało wykazać 1,63 promila , a drugie 1,66. Jak wyjaśniła asp. Marta Szałkowska, rzeczniczka policji w Lęborku, takie zdarzenie faktycznie miało miejsce, a w konsekwencji duchowny otrzymał mandat w wysokości 500 złotych.
Policjanci pojechali na miejsce, poddali księdza badaniu alkotestem, okazało się, że ma półtora promila alkoholu w organizmie. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł. Ksiądz mandat przyjął - przekazała rzeczniczka “Faktowi”.
Jak zdradziła jedna z uczestniczek ceremonii, to nie była pierwsza taka sytuacja związana z księdzem. Miał przychodzić na msze pod wpływem alkoholu, jednak sytuacja na pogrzebie małego chłopca miała przelać czarę goryczy.
Parafianie podczas rozmowy z dziennikiem wyjawili, że duchowny już od dłuższego czasu miał mieć problemy z alkoholem, a jego wyczyny miały być zgłaszane do kurii, lecz rzekomo nie było z jej strony reakcji.